Cyfryzacja sądownictwa według patetycznej deklaracji
rządu i Ministerstwa Sprawiedliwości z przed kilkunastu lat – była to część „priorytetowej strategii definiującej
obywatela jako głównego adresata wszelkich działań w przestrzeni
sprawiedliwości”. Ten kierunek strategiczny miał na względzie li tylko i
wyłącznie prawa obywateli „w centrum
przestrzeni sprawiedliwości” i miał zmaterializować się w zaufaniu tychże
obywateli do instytucji państwa „w tej
przestrzeni”.
Niestety w 2017r.
w „przestrzeni sprawiedliwości” dedykowanej postępowaniom karnym „kierunek
strategiczny” po osiągnięciu połowy celu zmienił kierunek o 180⁰. Dobrej
zmianie puściły nerwy - owszem adresat reform to obywatel i owszem MS ma na
względzie tylko i wyłącznie jego prawa...ale
bez przesady, przestępcy ...to znaczy oskarżeni...
Historia cyfryzacji
protokołowania rozpraw
Czym jest protokół rozprawy?
Protokół to pisemne
sprawozdanie z przebiegu rozprawy, w którym spisane są wydarzenia jakie miały miejsce na rozprawie –
a więc co zeznali oskarżeni, świadkowie, biegli i co mówił sąd i prokurator, powodowie i pozwani, jakie decyzje podjął sąd
etc. W takim właśnie znaczeniu
"protokół" jest jednym z podstawowych dokumentów o fundamentalnym znaczeniu w procesie dla
wszystkich – stron i sądu. Innymi słowy protokół jest podstawowym
nośnikiem treści przeprowadzonych dowodów na rozprawie oraz
świadectwem przestrzegania lub też nieprzestrzegania prawa podczas procesu.
Projekt SERRS
Usprawnienie protokołowania rozpraw sądowych było częścią szerszego
projektu cyfryzacji sądów, które rozpoczęło się w pierwszej dekadzie lat 2000. Jednym
z elementów tej cyfryzacji jest SERRS – system
elektronicznej rejestracji rozpraw sądowych. Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło do
sądów SERRS 1 lipca 2010r w
wydziałach cywilnych. Zapis dźwięku lub obrazu i dźwięku to tzw. protokół
elektroniczny, do którego dołączony
jest protokół skrócony w formie
pisemnej. W roku 2014 protokół elektroniczny wprowadzono w procedurze
wykroczeniowej. Tzw. nagrywanie było entuzjastycznie przyjęte nie tylko przez
klientów sądów, ale także przez KRS, adwokaturę, organizacje pozarządowe, a
nawet sędziów i personel pomocniczy sądów.
Wprawdzie odezwały się głosy krytyczne, ale dotyczyły drobnych
niedoróbek - niedoprecyzowanie w
projekcie kwestii technicznych jak format zapisu, który umożliwi łatwy i tani
dostęp do protokołu, zabezpieczenia nagrania, czy jak „wykluczeni cyfrowo” i niepełnosprawni klienci sądów będą korzystali z tego
dobrodziejstwa. KRS trochę się martwiła, że
wydłuży się czas zapoznania się z materiałem dowodowym – który, zamiast
czytać trzeba będzie słuchać.
Tymczasem większość
adwokatów wraz z klientami wydziałów karnych, którzy przede wszystkich potrzebowali jak kania
dżdżu wprowadzenia nagrywania rozpraw
mieli czekać. Po 6 latach - 1 stycznia 2016r. weszły
w życie przepisy o obligatoryjnym nagrywaniu rozpraw karnych.
Nagrywanie póki co, mogło być
realizowane tylko w tych sądach, w
których sale były wyposażone w odpowiedni sprzęt. A było ich niewiele. Wyposażenie
wszystkich sal w wydziałach karnych sądów wszystkich instancji miało się
zakończyć w listopadzie 2018r. Sielanka zanim się na dobre rozpoczęła, została brutalnie zakończona.
Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości do spraw
informatyzacji w resorcie poinformował w listopadzie 2017, że SERRS w dotychczasowej formie nie będzie
kontynuowany - ale tylko (?) w
wydziałach karnych sądów.
Powody? Oficjalnie kwestie finansowe, kadrowe i
organizacyjne. Ale nie jest tajemnicą,
że sędziowie wydziałów karnych sądów, w
których nagrywanie rzeczywiście wprowadzono -
narzekali, że system się nie
sprawdza, a nawet utrudnia im pracę, itp. Miało być szybciej i taniej, a nie
jest. A w ogóle to sędziowie lubią „papier” i czytanie a nie słuchanie. Słuchania nie lubią nie tylko sędziowie, ale także pełnomocnicy, oskarżeni i sądy
odwoławcze i inni niewymienieni zmuszeni do słuchania nagrań z rozpraw, aby
zapoznać się z jej przebiegiem.
Nie dziwię się, też bym nie lubiła. Proszę sobie
wyobrazić biednego słuchacza, który żeby znaleźć interesujący go fragment
zeznania np. świadka, musi wysłuchać 2 czy 3 , czy 5 godzin zeznań z protokołu
elektronicznego, podczas gdy przeglądając
ten sam materiał zapisany na papierze, ten fragment można znaleźć w ciągu kikunastu czy kilkudziesięciu minut. Nie
wspomnę już o sędziach piszących uzasadnienie wyroku, którzy aby odświeżyć pamięć
mają do dyspozycji kilkadziesiąt czy setki godzin nagrań bez praktycznie
żadnego spisu treści. Ten koszmar jest konsekwencją absurdalnego i
„nowatorskiego” w skali światowej pomysłu zastąpienie protokołu rozprawy w formie
papierowej nagraniem z rozprawy czyli elektronicznym protokołem.
Zespół „fachowców” w MS, który wymyślił takie szatańskie
rozwiązanie ca 12 – 15 lat temu - był w
mojej opinii bez cienia wątpliwości
złożony z osób, którym przydarzyło się
conajmniej jedno z wymienionych za chwilę
nieszczęść
·
aberacja intelektualna, poprawnie politycznie zwana
inteligentny innaczej,
·
bezobjawowa
schizofrenia[i]
·
lub wpływ
substancji modyfikujących postrzeganie otaczającej rzeczywistości.
Tylko te nieszczęścia tłumaczą absurdalną „oryginalność” rozwiązania, zamiast
skorzystać z rozwiązania, które działa
ponad pół wieku w innych krajach, jest praktyczne, proste w aplikacji i
rzeczywiście usprawnia sporządzanie sprawozdań (protokołów) z rozpraw sądowych.
Alternatywne wytłumaczenie wprowadzenia elektronicznego
protokołu jest jeszcze bardziej dołujące, więc je pominę.
I tutaj najważniejsza informacja.
Transkrypt e-protokołu wykonany przez sąd – status prawny
w Polsce
Transkrypcja z e-protokołu nie stanowi dokumentu urzędowego
i jako taka nie korzystania z domniemania prawdziwości. SN Uchwała z 23 marca
2016r.
Jak to robią inni?
W krajach Europy
zachodniej, a także poza starym
kontynentem (np. w USA i ca 60 krajach byłych kolonii brytyjskich), początki
nagrywania dźwięku podczas rozpraw sięgają
lat 50 – 70 ubiegłego stulecia. W tych krajach równocześnie z nagrywaniem
sporządzane jest sprawozdanie z rozprawy
przez stenotypistkę, które jest następnie przekładane i włączane do akt sprawy.
Natomiast tam gdzie sporządzane jest tylko nagranie sekretarka podczas rozprawy
notuje dokładnie czas rozpoczęcia i
zakończenia poszczególnych zdarzeń na rozprawie, co jest „skorowidzem” dla słuchających nagrania,
a z nagrania sporządzany jest transkryp dołączony do akt sprawy. Inną metodą
jest nagrywanie i równocześnie dyktowanie przebiegu rozprawy do dyktafonu przez
sekretarza (nasz protokolant) przez tubę trzymaną przy ustach. Transkrypt
nagrania sekretarza z dyktafonu jest sprawozdaniem z rozprawy, a nagranie z sali
rozpraw służy do weryfikacji prawidłowości sprawozdania sekretarza. Ta metoda
jest stosowana w sprawach prostych i drobnych, w poważniejszych sprawach
transtrykryp z nagrania z sali sądowej jest sprawozdaniem z rozprawy, lub na
rozprawie jest stenotypistka, która sporządzony zapis przekłada na tradycyjny
zapis, który jest protokołem.
Transkrypt nagrania z sali sądowej na papierze
odzwierciedla (podobnie jak transkrypt stenopisu) wszystko co jest w nagraniu
dźwięku - bez żadnych zabiegów redakcyjnych. Każde chrząknięcie, kichnięcie i pruknięcie na sali sądowej jest w tym zapisie uwzględnione. I to
przekładanie stenopisu czy nagrania dzieje się
z dnia na dzień, ponieważ to sprawozdanie może być potrzebne na
następnej rozprawie. A ta jest najczęściej następnego dnia, bo proces trwa
ciurkiem dzień po dniu, aż do zakończenia. Oskarżony nie ma czasu nawet się rozchorować i robić obstrukcję postępowania. I tak np. 10
rozpraw to 10 – 12 dni roboczych, a nie jak w u nas cykanie - we wrześniu
rozprawa - przerwa, w listopadzie 2 rozprawy - przerwa, w grudniu 1 rozprawa
... i tak dalej do maja następnego roku.
Potem jeszcze oczekiwanie (w
ekstremalnych przypadkach rok i dłużej) na uzasadnienie wyroku, które powinno
być sporządzone na wniosek jednej lub obu stron w ciągu 2 tygodni.
Dlaczego MS
skasował nagrywanie w wydziałach karnych?
Ta decyzja
jest zaskakująca, przede wszystkim z powodu szczególnej
wybiórczości – tylko wydziały karne - we
wszystkich innych wydziałach sądów SERRS
działa od 8 lat i ma się wg. MS
dobrze.
MS nie podał jednego racjonalnego, prawdziwego i uzasadnionego rzetelnie powodu tej decyzji. Przyjrzałam się bliżej podanym
przez MS motywom tej decyzji; kłopotom finansowym, problemom kadrowym i organizacyjnym.
Kłopoty finansowe
MS
Na pierwszy rzut oka na statystyki finansowe MS biedy tym nie ma. Polska
wydaje na sądownictwo 1.77% budżetu państwa i jest to najwyższy procent budżetu
przeznaczany na ten cel w Europie (średnia to 0.64 w roku 2014).
W 2014r. wydatki te wyniosły 5 mld 880 mln.
Rok później wydano niemal 7 mld zł
minus dochody (grzywny, kary, opłaty
sądowe itp) 2 mld 300 mln zł.
Od UE dostaliśmy dofinansowanie 185 mln zł. na wdrożenie projektu SERRS w
wydziałach karnych sądów.
2262 sale sądowe wydziałów karnych zostały wyposażone w sprzęt nagrywający do końca 2017r.
W pozostałych 1300 salach sądowych
wdrożenie SERRS miało być zakończone do końca 2018r.
A teraz na zdrowy chłopski rozum, ile to kosztowało?
Zastanówmy się ile może kosztować jeden komplet sprzętu nagrywającego wraz
z dużym monitorem do jednej sali sądowej? 20 tys. 50 tys.? Załóżmy pesymistycznie 50 tys. X 2262 sal
to jest 113, 1 mln. Następne ca 65 mln. miały być wydane na pozostałe
1300 sal sądowych w roku 2018. Całość
tych kosztów wg tych szacunków pokryłoby
te 185 mln dotacji z UE i jeszcze by zostało.
Pozostałe koszty to: a.zatrudnienie
informatyków, techników i innych
fachowców do instalacji sprzętu na salach, b. dodatkowe oprogramowanie
SERRS w wydziałach karnych to ewentualne koszty rozszerzenia licencji oprogramowania,
- przeszkolenie pracowników wydziałów karnych jak obsługiwać SERRS,
Nawet jeżeli MS musiało dołożyć do dotacji UE jej równowartość 185
mln. rozłożone na przestrzeni 3 lat – to rocznie ca 61.7 mln i jest to relatywnie „drobna” inwestycja w budżecie MS. Kłopoty
finansowe są bezpodstawną wymówką!
Problemy kadrowe
Tutaj zasadne jest pytanie - czy w Polsce jest niedobór informatyków i techników
komputerowych? Tylko takich fachowców musiały sądy dodatkowo zatrudnić do fachowej obsługi rozbudowanego systemu
SERRS.
Problemy organizacyjne
Jakież to problemy organizacyjne miało
Ministerstwo Sprawiedliwości, które zmusiły MS do zrezygnownia z wprowadzenia SERRS w wydziałach karnych? Przecież SERRS był wdrażany w sądach już dwukrotnie
w 2010 i 2014r. Dla MS to nie było nowe wyzwanie i ministerstwo miało
doświadczenie z rozwiązywaniem problemów
organizacyjnych podczas wdrażania SERRS wcześniej, o czym świadczy od 8 lat relatywnie
sprawne działanie nagrywania w
wydziałach cywilnych sądów i w postępowaniach o wykroczenia. Nie miał też MS
tych problemów organizacyjnych przy wprowadzaniu SERRS do wydziałów karnych w
2016 i 2017r w 2267 salach rozpraw we wszystkich sądach okręgowych, rejonowych
i sądzie apelacyjnym - apelacji: białostockiej, gdańskiej, krakowskiej,
łódzkiej, warszawskiej, wrocławskiej.
Zważywszy na powyższe, publiczne oświadczenie przez MS, że rezygnuje z
nagrywania rozpraw sądowych, bo m in. nie radzi sobie z organizacją zakończenia
tego projektu - jest żenującym i
oburzającym traktowaniem obywateli jak debili.
Podsumowując – oficjalne powody wycofania się MS z SERRS rozpraw karnych podane przez wiceministara
Wosia kupy się nie trzymają. Prawda
leży gdzie indziej. Po pierwsze jak w praktyce wygląda standardowe
protokołowanie w procesie karnym.
Protokołowanie w
procesie karnym w Polsce
dzisiaj niewiele
się różni technicznie od tego sprzed 100 lat. Jedyny postęp to zamiana pióra i
maszyny do pisania na klawiaturę komputerową. Natomiast stosowana metodologia – co protokołować i kto decyduje o
„zawartości” protokołu - wypracowana
została na przełomie lat 40 i 50 lat ubiegłego wieku.
Odbywa się to
mniej więcej w takiej formule. Oskarżony, świadek, biegły zeznają lub wyjaśniają, a sędzia przerywa
(częstotliwość przerywania zależy od kondycji krótkiej pamięci sędziego) i
dyktuje do protokołu swoją wersję wysłuchanego przed chwilą kawałka wypowiedzi. Prokurator i obrońca, często i inni profesjonalni świadkowie
jak np. policjant czy biegły mówią z przerwami, aby sędzia mógł podyktować swoją wersję protokolantce. Wersja sędziego
jest najczęściej daleko skondensowaną wersją oryginalnych wydarzeń na rozprawie.
Ta kondensacja dotyczy nie tylko
nieistotnych ozdobników, powtórzeń itp., ale najczęściej również meritum
wypowiedzi. Decyzje, dyscyplinowanie świadków i stron przez sędziego są
zapisywane w formie krótkiego suchego sprawozdania, które nie zawiera żadnych
cytatów z komentarzy i wypowiedzi
sędziego.
Reasumując, sędzia dyktując do protokołu - arbitralnie interpretuje i ocenia zeznania by
wybrać te fragmenty, które sędzia uznał za
istotne dla rozpoznania sprawy. To do tych części zeznań czy wyjaśnień wskazanych
w protokole sędziowie będą wracali zapoznając się z dokumentami sprawy. Taki
sposób sporządzania „sprawozdania” z
przebiegu rozprawy, oznacza, że to
sędzia przewodniczący jest tą osobą, która decyduje o materiale dowodowym
istotnym dla sprawy podejmując w kilka sekund niezwykle istotną decyzję podczas
dyktowania - co zapisać w protokole.
Tymczasem wierność protokołu z rzeczywistym przebiegiem
wydarzeń ma kluczowe znaczenie dla wszystkich uczestników, ale brak tej
wierności z rzeczywistością dotyka boleśnie tylko oskarżonych, powodów i pozwanych. Bowiem
korzystanie przez sędziów z protokołów
ma podstawowe znaczenie dla
rozstrzygnięcia, a w szczególności zapewnienia prawidłowego orzekania w
sprawie. Wierność prawdzie zapisów w protokole nabiera fundamentalnego
znaczenia, kiedy dochodzi do apelacji. Sąd odwoławczy nie przywołuje ponownie
świadków, biegłych czy stron żeby stwierdzać fakty z zeznań i wyjaśnień,
których nikt nie kwestionuje. Analizując materiał z rozpraw sądu I instancji,
sąd apelacyjny posługuje się w
pierwszej kolejności protokołem, w którym znajdują się zapisy przebiegu
rozpraw.
Ze sporządzonego
rzetelnie protokołu można nie tylko dowiedzieć się co było powiedziane na sali
sądowej, co się wydarzyło, ale także
poznać emocje uczestników, ich zachowanie, poczuć atmosferę – nudę, dramat,
humor czy tragedię, czyli całokształt okoliczności i zdarzeń
towarzyszących wypowiedziom na sali
sądowej. Takie informacje bezprzecznie
mają znaczenie dla oceny dowodów przeprowadzonych na rozprawie i dla orzeczenia
w sprawie.
Stąd , pisząc o emocjach
i wypowiedziach uczestników, trzeba
podkreślić jak istotne jest także
zawarcie w protokole wypowiedzi i zachowań sędziego. Jak wspomniałam wcześniej
protokół jest świadectwem przestrzegania lub też nie przepisów prawa
podczas procesu przez sąd.
W naszej rzeczywistości protokół z rozprawy karnej z
reguły w mniejszym lub większym stopniu, nierzadko niemal w stopniu absolutnym odzwierciedla układ
sił na sali sądowej. Nie jest faktycznym
świadectwem przebiegu rozprawy, a świadectwem władzy przewodniczącego rozprawy,
wpływającej na „prawdę”, produkowaną na
potrzeby protokołu.
Podkreślam, o kształcie protokołu decydują zachowania
arbitralne, nazywane na potrzeby
zachowania pozorów i zmylenia obywatela „wykonywaniem prawa”.
Sprostowanie protokołu
Procedura karna
daje oskarżonemu prawo do złożenia wniosku o sprostowanie protokołu. W
większości przypadków jest to przejaw brak instynktu samozachowawczego ze
strony obrony. Sędzia z reguły odrzuca taki wniosek, ale pamięta to faux pass. Wprawdzie sędzia jest „niezawisły”, nie można jednak zapominać, iż - po
pierwsze podczas rozprawy ta „niezawisłość” oznacza nieograniczoną władzę. Po drugie ustawa wymaga również, aby sędzia był osobą
„nieskazitelnego charakteru” co niekoniecznie oznacza w praktyce, że tak jest i
taki sędzia może poczuć się obrażony przez osoby
kwestionujące jego autorytet, wnioskując o sprostowanie protokołu.
Naruszanie konstytucyjnych gwarancji rzetelnego procesu
Trzeba podkreślić z całą mocą, że takie praktyki są
na ogół wstydliwie przemilczane przez „autorytety” prawne i sądy odwoławcze
kontrolujące wyroki. Opasłe tomy licznych
komentarzy do procedury karnej, jeszcze pokaźniejsze orzecznictwo o praktyce dyktowania
protokołów przez przewodniczących
składu sędziowskiego „dyskretnie” nie wspomina. A przecież taka praktyka jest zawsze oburzającym i rażącym
naruszeniem gwarancji praw obywatelskich i praw człowieka zagwarantowanych
Konstytucją RP i obowiązującą w naszym systemie prawnym bezpośrednio Konwencją
Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.
Żąglując, manipulując i nierzadko fałszując treści
protokołów rozpraw codziennie w setkach sądów naruszane są konstytucyjne prawa
oskarżonego do rzetelnego procesu, a w szczególności podniesionego do gwarancji
konstytucyjnej prawa do obrony.
Ironią w tym kotekście są demonstracje i skargi do KE w obronie I Prezes SN, przeciwko ustawie o SN, KRS itp.
czy w obronie Konstytucji przez osoby, które w
większości nie mają żadnej praktycznej czy fachowej wiedzy o sądownictwie.
Reformy KRS, SN i kto jest I Prezesem SN mają minimalne jeżeli nie zerowe bezpośrednie
znaczenie dla dla społeczeństwa en masse, czy dziesiątków tysięcy oskarżonych,
a sukces czy klęska tych reform może być oceniony po conajmniej dekadzie. Tymczasem
prawa nie tylko oskarżonych, ale także
klientów sądów cywilnych rodzinnych etc, są łamane na salach sądowych i pies z
kulawą nogą nie interesuje się tym od ćwieć wieku, a autorytety prawne i sędziowie dyskretnie milczą i to milczenie
jest przerażające.
Nawet kiedy w
związku z reformami sądownictwa kwestia przewlekłości[ii]
postępowań sądowych została nominowana na grzech główny sądownictwa i
podnoszona jest jako jeden z najważniejszych argumentów potrzeby zreformowania
sądownictwa, praktyka dyktowania protokołów
z rozpraw karnych, która wydłuża czas procesu karnego o conajmniej o 50% jest kompletnie pomijana.
Czego boją się sędziowie?
Faktyczne
powody wycofania SERRS z wydziałów
karnych, zważywszy powyższe informacje stały się dość jasne. Kryształowo jasne będą po lekturze poniższych argumentów sędziów.
Podobno nagrywanie spraw
karnych spowoduje spadek liczby przypadków dobrowolnego poddania się karze,
bowiem nieformalne rozmowy z sędzią mogą być zaburzone poprzez nagrywanie i ograniczą
także otwartość sędziów.
Cóż to za
bezpodstawne bnialuki i przyznanie
otwartym tekstem, że sędziowie są gotowi łamać prawo i Konstytucj? Sędzia z racji sprawowanej funkcji i pozycji społecznej,
musi być niezawisły i musi działać w
granicach prawa. Stąd jest oczywistym, że prawo zabrania sędziemu prowadzenia „nieformalnych” rozmów na rozprawie sądowej z kimkolwiek. Rozprawa
zgodnie z gwarancją konstytucyjną jest jawna i wszystkie „rozmowy” podczas
rozprawy są jawne i powinny być zaprotokołowane. Stąd nawet nagrywanie nie może „zaburzyć” rozmów z oskarżonym o dobrowolnym poddaniu się
karze. Jedyny powód „zaburzania” rozmowy
z oskarżonym i „zamykanie się sędziego z powodu
nadgrywania” jaki nasuwa się naturalnie, to usiłowanie sędziego pozbawienia decyzji oskarżonego poddania się karze przymiotu dobrowolności. Tylko działanie naruszające
prawo mogą powodować „ograniczenie otwartości sędziego”!
Podobno u oskarżonego
świadomość rejestrowania każdego słowa sprawia, że tenże zamyka się w
sobie, odpowiada na pytania zdawkowo albo w ogóle nie odpowiada.
Kolejna bzdura, taki mechanizm psychologiczny działa, jeżeli w
ogóle - przez chwilę. Obserwowałam nagrywane rozprawy i „dyktowane”. To
przerywanie świadkom i oskarżonym po kilku wpowiedzianych zdaniach, aby
podyktować do protokołu powoduje zaburzenie naturalnego rytmu narracji, powtórzenia,
zdenerwowanie, tracenie wątku, a nawet poczucie zagrożenia, niepewności i
strachu. Podczas gdy osoby poinformowane przez sędziego o nagrywaniu, nawet jeżeli na początku są stremowane i
zdenerwowane po krótkim czasie „rozkręcają się” i zeznają zapominając o
nagrywaniu. Natomiast oskarżeni, jeżeli odmawiają wyjaśnień to jest to ich
świadoma linia obrony dozwolona prawem,
a nie „zamykaniem się w sobie”.
Nagrywanie natomiast
w szczególności działa na sędziów,
którzy muszą się mitygować, są zmuszeni
do ostrożności, ważenia słów i trzymania
na wodzy emocji przez całą rozprawę - ponieważ tylko w ten sposób
mogą kontrolować zawartość protokołu
elektronicznego. A to boli, kiedy przywykło się przez lata do kontroli
zawartości protokołu przez arbitralne decyzje, czy zachowania nie zawsze zgodne
z zasadami kultury osobistej, przepisami procedury czy z godnością sędziego które bez nagrania były niemożliwe do
udowodnienia. Czy można się dziwić, że sędziowie
są zachwyceni decyzją wyeliminowania obligatoryjnego nagrywania rozpraw karnych?
Tyle pary w gwizdek, tyle forsy w błoto i co robić dalej?
Co robić - przewietrzyć i przetrzepać kadry w MS. Znowelizować przepisy procedury karnej, aby
nie nagranie było protokołem rozprawy, a
transkryp z nagrania dźwięku wykonany przez sąd i uzupełniony o
standardowe informacje, które z mocy prawa muszą być zawarte w protokole. Przy
zachowaniu takich procedur, SN będzie
miał trudności ze stwierdzeniem, że transkrypt nie posiada domniemania
prawdziwości.
Ale sędziowie i inni prawnicy (?) nie odpuszczają i postulują, żeby
fundusze przeznaczone na sprzęt nagrywający
zainwestować w stenotypię, bo przecież w Ameryce do dzisiaj takowa trzyma się
dobrze.
Ten postulat jest niemożliwy do
zrealizowania z kilku powodów. Po pierwsze nie ma podobno pieniędzy na SERRS,
więc nie ma i na stenotypię. Ale nawet,
gdyby MS znalazł fundusze na stenotypię, wyszkolenie ca 3 tys. stenotypistek na kursach, których w
Polsce nie ma, jak również brak jest
osób, które są przygotowane do edukowania stenotypistek[iii] sprawia ten postulat niewykonalnym.
Proponowane alternatywnie przeszkolenie protokolantek i protokolantów
sądowych w stenotypii jest absurdem – patrz wszystkie argumenty powyżej.
Natomiast przeszkolenie protokolantek i protokolantów w
przekładaniu dźwięku nagrania na zapis tradycyjny jest możliwe w ciągu
parotygodniowego weekendowego lub wieczorowego kursu, ponieważ jest to kwestia
nauczenia się stosowania oprogramowania komputerowego i oprzyrządowania do
odsłuchiwania dźwięku, a także od umiejetności szybkiego pisania w Word, które
sekretarki i protokolantki posiadają.
Tak na marginesie wszystkie posiedzenia Sejmu są nagrywane,
a na stronie internetowej Sejmu dostępne
są transkrypty tych posiedzeń. Może tam
powinien wiceminister Woś zasięgnąć jezyka i jego problemy organizacyjne i w
części kadrowe związne z nagrywanie i protokołem elektronicznym, byłyby szybko rozwiązane.
[i] Dysydent Władimir Bukowski był pierwszym pacjentem, u którego sowieccy psychiatrzy zdiagnozowali
tę chorobę
[ii] Moim zdaniem, aby odwrócić uwagę od grzechów o dużo większym ciężarze
gatunkowym jak te, które syntetycznie zostały ujęte jako podstawy wprowadzonej
nową ustawą o SN skargi nadzwyczajnej
[iii] Chciałam sprawdzić koszt kursu stenotypii lub stenografii i nie znalazłam ani jednego takiego
kursu w Polsce. Stenotypistek w Polsce praktycznie nie ma. Standardowy kurs
stenografii, kiedy w latach 90 był oferowany w Polsce trwał rok. Świeżo po
kursie kandydat czy kandydatka na stenotypistkę musiała zdobyć jeszcze
doświadczenie w tym zawodzie i wprawę w posługiwaniu się systemem skrótów i
znaków. To było następne pół roku do roku
minimum ćwieczenia tej umiejętności. Stąd proces szkolenia stenotypisty jest
czasochłonny, a zmiany w zapisywaniu wydarzeń na rozprawie sądowej potrzebne są
na wczoraj.