Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Szanowni Państwo! Co wy na to?


Szanowni Państwo! Co wy na to?

 

ONZ - Specjalny sprawozdawca w sprawie niezależności sędziów i prawników



Indywidualne skargi

Specjalny Sprawozdawca działa na podstawie informacji przekazanych do jego lub jej uwagi spraw domniemanych naruszeń dotyczących niezależności sędziów , adwokatów i prokuratorów , wysyłając list do zainteresowanych rządów, przedstawiając konkretne przypadki i żąda wyjaśnienia .

Zarzuty
 
Wiarygodność źródła zarzutów zostaną ustalone przez specjalnego sprawozdawcę w odniesieniu do : stopnia szczegółowości przedstawionej sprawy przez domniemaną ofiarę. Źródła potwierdzające zarzuty ; logika ; prawa obowiązujące w danym państwie .

Pilne
W przypadkach, w których domniemane naruszenia dotyczą utraty życia, zagrażających życiu sytuacji lub też rychłego lub trwającego bardzo poważnego charakteru niebezpieczeństwa dla ofiar ,Specjalny Sprawozdawca będzie wysłać pilny apel do zainteresowanych rządów.

Wszystkie interwencje Specjalnych  Sprawozdawców są umieszczane na stronie Biura Komisarza Praw Człowieka ONZ i przedstawiane w jego corocznym sprawozdaniu  na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Powtarzające się skargi z tego samego kraju, mogą spowodować prośbę Specjalnego Sprawozdawcy do rządu tego kraju o wizytę w celu zbadania zarzucanych łamań praw człowieka.  Raport z wizyty przedstawiany jest Komisarzowi Praw Człowieka i na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Inni Specjalni Sprawozdawcy, którymi możemy być zainteresowani w walce z polskim bezprawiem:



2.  Specjalnego sprawozdawcy ds. odpowiednich warunków mieszkaniowych jako składnika prawa do odpowiedniego standardu życia i prawa do niedyskryminacji w tym kontekście

3.  Specjalny sprawozdawca w sprawie wspierania prawdy, sprawiedliwości, zadośćuczynienia i gwarancji naprawy i niepowtarzania się naruszeń


4.  Grupa Robocza ds. arbitralnych aresztowań (zatrzymań)

5.  Niezależny ekspert w kwestii zobowiązań w zakresie praw człowieka do korzystania z bezpiecznej, czystej, zdrowej i zrównoważonej ochrony środowiska


6.  Specjalny sprawozdawca w sprawie skutków dla praw człowieka, środowiska i gospodarki  - nieprawidłowej utylizacji niebezpiecznych substancji i odpadów

7.  Specjalny Sprawozdawca ds. skrajnego ubóstwa i praw człowieka


8.  Specjalny sprawozdawca ds. prawa do żywności

9.  Niezależny ekspert zajmujący się skutkami  zadłużenia zagranicznego i innych powiązanych międzynarodowych zobowiązań finansowych państw na pełne korzystanie z wszystkich praw człowieka, w szczególności praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych


10.      Specjalny sprawozdawca do promocji i ochrony prawa do wolności wyrażania  opinii

11.      Specjalny sprawozdawca do prawa każdego do korzystania z najwyższego osiągalnego poziomu ochrony zdrowia fizycznego i psychicznego


12.       Niezależny ekspert  do prawa korzystania ze wszystkich praw człowieka przez osoby starsze

13.      Specjalny sprawozdawca ds. tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania


14.      Specjalny sprawozdawca w sprawie promowania i ochrony praw człowieka podczas zwalczania terroryzmu


Pozdrawiam!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Zupełna ciemność w Sądzie Okręgowym w Płocku


 (…)jest coraz bardziej oczywiste dla większości Polaków, że reforma sądownictwa jest konieczna, aby Polska zostawiła prawne dziedzictwo komunizmu za sobą(…) [i]

W grudniu 2013r. Sędzia SSO Jarosław Przybyliński  uniewinnił policjantów Remigiusza M. i Macieja L. od wszystkich zarzutów niedopełnienia obowiązków służbowych, które to niedopełnienie czy zaniechanie skutkowało narażeniem na bezposrednie niebezpieczeństwo utraty życia uprowadzonego K.Olewnika. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, jak i oskarżyciel posiłkowy Danuta Cieplińska złożyłi apelację od tego wyroku.

Na początek kilka ogólnych refleksji i spostrzeżeń dotyczących wyroku. Kursywą zaznaczylam cytaty z uzasadnienia wyroku.

Sędzia zdeterminował, iż wszystkie zarzuty postawione oskarżonym uległy przedawnieniu i sprawa przeciwko oskarżonym winna być umorzona. Niemniej tak „orzecznictwo SN jak i doktryna dopuszczają w sytuacji, gdy nastąpilo pełne wyjasnienie przedmiotu procesu, a oskarzony został skonfrontowany z zarzutami oskarżenia  i odpadły racje załatwienia sprawy w płaszczyźnie li tylko formalnej, by w takiej sytuacji należy wydać wyrok uniewinniający, skoro uniewinnienie jest bardziej niż umorzenie „jednoznaczne i wyraziste”.

Sędzia jednoznacznie, wyraziscie i obszernie podkreślił (w sumie na ca 20 stronach), iż gospodarzem śledztwa był prokurator i tym samym to na nim spoczywała odpowiedzialnośc za przestępstwa zarzucane policjantom. Również wyraziście i jednoznacznie – w uzasadnieniach  dotyczących każdego z zarzutów - Sędzia stwierdza lakonicznie, bez jakichkolwiek ustaleń faktycznych i bez pogłębionej i rzeczowej argumentacji,  że oskarżeni nie mieli żadnego  motywu, ani powodu,  aby popełnić zarzucane przestępstwa. Przy czym jednoznacznie i wyraziście nadał walor szczególnej wiarygodności zeznaniom oskarżonych i dowodom mającym świadczyć o ich niewinności.

I nie dziwiły Sędziego i broń Boże nie przyczyniały się do negatywnej oceny pracy oskarżonych, fakty że oskarżeni nie dokumentowali zgodnie z przepisami swoich działań, nie sporządzali notatek służbowych, protokołów etc. Brak dokumentacji Sędzia był zmuszony rekompensować wiarą: „ Nie można jednoznacznie wykluczyć, że inne dzialania miały miejsce, ale nie zostały odpowiednio udokumentowane”. Także amnezja funkcjonariuszy, którzy są trenowani w zapamiętywaniu faktów i szczegółów i ta umiejętność jest jedną z najważniejszych predyspozycji  i narzędzi w ich pracy, była dla Sędziego normalką, wynikało to z prostego faktu…zeznawali wielokrotnie, w związku z tym mogło dojść do różnic w ich relacjach.

Sędzia przeprowadzał ustalenia faktyczne, które następnie miały dowodzić niewinności

oskarżonych,  szczegółowo opisywał działania oskarżonych, przywoływał zeznania potwierdzające te działania, i  równocześnie nie odnosił się ani słowem do zarzutów oskarżyciela dotyczących tych działań. Z ustaleń tych wyłania się obraz intensywnej i metodycznej pracy oskarżonych, którym nic nie można zarzucić, dopóki nie spojrzymy np. na datę tych działań i nie zdamy sobie sprawy, że te działania przeprowadzono  po miesiącu, czy pół roku  bezczynności.

Nie sposób omówić uzasadnienia wszystkich  zarzutów przedstawionych Remigiuszowi M. i Maciejowi L. Artykuł ten i tak przydługi, zamieniłby się w książkę  (uzasadnienie wyroku liczy ponad 160 stron). Ograniczę się do przedstawienia w skrócie kwestii dotyczących dwóch zarzutów, które wydają się i reprezentatywne i wystarczające, aby wyrobić sobie opinię o postępowaniu sądowym w tej sprawie.

Jeden z najpoważniejszych zarzutów w akcie oskarżenia dotyczył nienależytego  zabezpieczenia miejsca przekazania okupu poprzez przedwczesne i bezzasadne odstąpienie od obserwacji, a także zaniechanie niezwłocznego przeprowadzenia oględzin miejsca przekazania okupu:

 Sędzia ustalił następujący stan faktyczny – kursywą cytaty z uzasadnienia:

  •          Przed 24 lipca Remigiusz M. przeprowadził rozmowę z prokuratorem Robertem Skawińskim na temat zabezpieczenia przekazania okupu.
  •      W dniu 24 lipca w godzinach porannych sprawcy nawiązali łączność z rodziną Olewników. Danuta Olewnik przekazała informację o poleceniach porywaczy telefonicznie Remigiuszowi M.
  •           O godz. 11:57 Danuta Olewnik otrzymała drugi telefon od porywaczy.
  •    Remigiusz M. skontaktował się z Maciejem L. i podjęli decyzje o podjęciu działań operacyjnych.
  •      Maciej L. zwrócił się do Wydziału Techniki Operacyjnej KWP w Radomiu sekcja w Płocku o zorganizowaniu obserwacji
  •      Na wyznaczone miejsce (rondo w Płońsku) również udała się tzw grupa realizacyjna – 6 funkcjonariuszy w dwóch samochodach
  •         Grupę kierowaną przez Macieja  L. stanowili funkcjonariusze oddziału Prewencji Policji KWP z siedzibą w Radomiu oddelegowani do wykonywania czynności w Wydziale Kryminalnym KWP w Radomiu. W sumie 6 policjantów.
  •           Maciej L. i jego grupa poruszali się samochodami Daewoo Nubira i Fiat Bravo.
  • Zadaniem grupy realizacyjnej było zatrzymanie sprawców o ile się nadarzy taka sposobność ewentualnie podjęcie obserwacji tych osób.
  •   O godz. 18 Danuta Olewnik wraz z mężem zatrzymała się na rondzie w Płońsku.
  • O godz. 18:30 przyjechali funkcjonariusze Techniki Operacyjnej KWP w Radomiu sekcja w Płocku.
  •  O godz. 20:54 rodzina Olewników ruszyła w kierunku Warszawy po wcześniejszym poleceniu telefonicznym od sprawców.
  • O godz. 21:40 Danuta Olewnik wraz z mężem zatrzymali się w Łomiankach i oczekiwali na decyzje porywaczy.
  •  Wówczas na polecenie Remigiusza M. kontakt telefoniczny z Klaudiuszem Cieplińskim przejął Maciej L. Danuta Olewnik pozostała w kontakcie telefonicznym z porywaczami.
  • O godz. 22:55 porywacze polecili im jechać Wisłostradą z prędkością 100 km/h i przekazywać na bieżąco informacje o tym gdzie się znajdują.
  • W pewnym momencie Danuta Olewnik otrzymała polecenie, aby skręcić na trasę Armii Krajowej przed stacją CPN. Samochód którym jechała minął już to miejsce co spowodowało, że jej mąż musiał zawrócić, żeby dostać się we wskazane miejsce.
  • Po wjeździe na trasę Armii Krajowej porywacze polecili, że mają się zatrzymać pomiędzy czerwonymi światłami i zrzucić okup w przestrzeń pomiędzy pasami.
  •  Przejechali jednak to miejsce i musieli cofnąć ( 50m), aby stanąć pomiędzy nimi.
  •  Danuta Olewnik i Klaudiusz Ciepliński zgodnie z opisaną instrukcją dokonali przekazania okupu, w wycięty otwór wrzucił pieniądze Klaudiusz Ciepliński – była godz. 23:11, o czym telefonicznie poinformowali porywaczy.
  •  Klaudiusz Ciepliński powiedział przez telefon do Macieja L. „dajcie im wziąć te pieniądze, niech tylko oddadzą Krzysztofa”. Następnie odjechali.
  •  Sprawcy przejęli okup zgodnie z planem opracowanym przez Wojciecha Franiewskiego.
  • Okup został przekazany na wiadukcie na którym obowiązywał ruch jednostronny. Manewr, wykonany przez Klaudiusza Cieplińskiego, tj. cofniecie samochodem do miejsca oznaczonego lampkami rowerowymi i zniczami przez sprawców uniemożliwił funkcjonariuszom policji podjecie adekwatnej reakcji pozwalającej na dalsze prowadzenie obserwacji bez ryzyka dekonspiracji ich działań.  Praktycznie okazało się niemożliwym  natychmiastowe udanie się w miejsce, gdzie zarzucone zostały pieniądze i podjecie próby zatrzymania sprawców czy też ich obserwacji.
  •  Funkcjonariusze policji zarówno z grupy realizacyjnej jak i techniki operacyjnej dojechali na miejsce gdzie miały spaść pieniądze, zajęło im to jednak kilka minut. W tym czasie sprawcy mogli bezpiecznie opuścić miejsce odbioru okupu.
  •  Na miejscu nastąpiła penetracja rejonu miejsca gdzie spadły pieniądze. Było tam ciemno, teren był porośnięty krzewami. Pod dojazdami do mostu tzw ślimakami było zupełnie ciemno. W wyniku poszukiwań nie odnaleziono zrzuconych pieniędzy, ani nie ujawniono żadnych osób przebywających na tym terenie.
  • Następnie Maciej L. udał się do KSP w Warszawie, aby na stanowisku kierowania sprawdzono czy miejsce przekazania okupu było monitorowane. Okazało się, że nie było, a najbliższa kamera znajdował się 2 km dalej.
  •   W związku z tym Maciej L. wspólnie w Remigiuszem M. podjął decyzję o zakończeniu działań.
  •  W miejscu przekazania okupu nie zostały zabezpieczone lampki i znicze, nie dokonano również oględzin.
  • 27 lipca 2003 w godz. 16:00 – 16:40 trzech policjantów dokonali oględzin miejsca zrzucenia okupu. W trakcie czynnosci zabezpieczono 2 znicze i lampki rowerowe.   Jarosław G. dokonał penetracji na ul. Gwiaździstej pod katem poszukiwania śladów bez pozytywnego efektu. Czynności udokumentowano 10 zdjeciami fotograficznymi.

Na początek, niezrozumiałe jest stwierdzenie Sędziego, iż  Remigiusz M. przeprowadził rozmowę z prokuratorem Robertem Skawińskim na temat zabezpieczenia przekazania okupu. Taka konstrukcja zdania wskazuje, że operacja policyjna miała służyć zabezpieczaniu podjęcia okupu bandytom, a nie wykryciu sprawców porwania K.Olewnika.

Jeszcze bardziej zastanawia, jak  manewr, wykonany przez Klaudiusza Cieplińskiego, tj. cofniecie samochodem ca 50m do miejsca oznaczonego lampkami rowerowymi i zniczami - uniemożliwił kierowcy conajmniej jednego z pięciu samochodów policyjnych podjecie adekwatnej reakcji pozwalającej na dalsze prowadzenie obserwacji bez ryzyka dekonspiracji ich działań.

Taki wniosek byłby uprawniony, gdyby te 5 samochodów policyjnych jechało bezpośrednio za samochodem Klaudiusza Cieplińskiego. Z zeznań  tak K.Cieplińskiego jak i jego żony Danuty wynika, że samochodów policyjnych nie widzieli, a więc  jeżeli w ogóle, to jechały w dość dużej odległości, a policjanci będąc cały czas w kontakcie z Klaudiuszem Cieplińskim, mieli dość czasu, aby podjąć adekwatną reakcję i  conajmniej dwa samochody grupy realizacyjnej mogły i powinny udać się w okolice zrzucenia okupu. Takie było przecież ich zadanie: zatrzymanie sprawców o ile się nadarzy taka sposobność ewentualnie podjęcie obserwacji tych osób.

Wg ustaleń Sędziego, porywacze przejęli okup wg planu opracowanego przez Wojciecha Franiewskiego, a na miejsce gdzie spadł okup po kilku minutach dojechali funkcjonariusze policji z grupy realizacyjnej jak i techniki operacyjnej.  W tym czasie sprawcy mogli bezpiecznie opuścić miejsce odbioru okupu.

Powyższe ustalenia Sędziego wzajemnie wykluczają się, ponieważ jedno jest nieprawdziwe. Zgodnie z planem,  Franiewski pojechał sprawdzić mobilizację policji warszawskiej i dopiero, gdy stwierdził, że takowa nie ma miejsca, skontaktował się z odbierającymi okup i  podjechał w okolice podjęcia okupu. Niemożliwym jest, aby trzy samochody z co najmniej ośmioma policjantami przyjechały na miejsce zrzucenia okupu po kilku minutach i nikogo tam nie zastali. Podejmujący okup sprawcy  czekali w tym czasie w krzakach pod ślimakiem na W.Franiewskiego. Czekali tam jeszcze około godziny!

Komiczne i absurdalne jest ustalenie Sędziego, iż ci policjanci nie zabezpieczyli śladów na miejscu podjęcia okupu, ponieważ pod ślimakiem było zupełnie ciemno. Czy podstawowym wyposażeniem policjanta nie jest latarka? Czy reflektory 3 samochodów policyjnych nie pracowały? I w co był wyposażony samochód techniki operacyjnej? A co przeszkodziło policjantom zabezpieczenie lampek, zniczy i ewentualnych  śladow na jezdni na górze ślimaka, gdzie sprawcy zaznaczyli miejsce zrzucenia okupu? Tego Sędzia nie ustalił i nie wyjaśnił w uzasadnieniu. Wiadomo, że na trasie AK nie było zupełnie ciemno, a dla ułatwienia lampki postawione przez sprawców świeciły się.

Sędzia nie ustalił też i nie wspomina ani słowem o tym, co robił i gdzie przebywał oskarżony Maciej L. i jego grupa w czasie, kiedy funkcjonariusze grupy realizacyjnej i techniki operacyjnej bezradnie próbowali działać w zupełnych  ciemnościach pod ślimakiem.

Dopiero 20 min. później,  około godziny 23:30 Maciej L. udał się do KSP w Warszawie sprawdzić, czy miejsce zrzucenia okupu było monitorowane. Nie było. Najbliższa kamera była odległa o 2 km.  I tutaj Sędzia nie ustalił i nie wyjaśnił co w tym czasie robiło pozostałych kilkunastu policjantów? Jest też zastanawiające dlaczego Maciej L. po wyczerpujących ca 12 godzinach pracy nie zadzwonił z miejsca zrzucenia okupu do KSP, gdzie taką samą informację uzyskałby przez telefon i gdyby miejsce było monitorowane, mógłby podjąć jakieś działania.

Sędziego nie zdziwiło, że po niemożliwości zabezpieczenia śladów ze względu na zupelne ciemności w dniu przekazania okupu, policjanci udali się na miejsce zdarzenia trzy dni póżniej. Zresztą, samo udanie się nawet 3 dni póżniej Sędzia ocenia na + oskarżonemu Remigiuszowi M. – podjął on decyzję o oględzinach miejsca zdarzenia i zabezpieczeniu lampek sygnalizacyjnych, wydając stosowne polecenie. Zastanawia, skąd 3 dni póżniej wydając to polecenie, Remigiusz M. miał wiedzę, że lampki sygnalizacyjne dalej stoją na trasie AK. Co do rezultatu, Sędzia  spokojnie stwierdza, iż zabezpieczanie śladów nie przyniosło pozytywnego efektu.

Z przedstawionego przez Sędziego stanu faktycznego wynika, iż bezpośrednio po zdarzeniu nie przesłuchano żadnego z ca 14 policjantów, którzy brali udział w nim w dniu 24 lipca 2003 roku. Przesłuchano  tylko Danutę Olewnik i Klaudiusza Cieplińskiego.

Wynika z niego  także, iż Maciej L. w dniu przekazania okupu wydawał polecenia policjantom, którzy mu nie podlegali – z Wydziału Techniki Operacyjnej KWP w Radomiu sekcja w Płocku i grupie realizacyjnej.

Prokurator Skawiński, który prowadził sprawę i rozmawiał z Remigiuszem M. na temat przygotowań grupy na ewentualność przekazywania okupu, po fiasku policji, nie był ciekawy co się tam wydarzyło i nie przesłuchał nawet policjantów biorących udział w akcji. Nie jest to normalna sytuacja. Sędziego też nie dziwiła, bowiem w uzasadnieniu ani słowa w tej kwestii.

Sędzia uznał za zupełnie dowolne twierdzenie (oskarżyciela), że przy profesjonalnym przygotowaniu akcji obserwacji osób przewożących okup we współpracy z miejscowymi jednostkami Policji, przy zaangazowaniu odpowiednich sił i środków możliwe bylo zatrzymanie sprawców, jak i kontynuowanie obserwacji. W istocie przy sprzyjających okolicznościach mogło się tak stać, stwierdza Sędzia,  ale dodaje;  równie dobrze mogło do tego nie dojść, gdyby sprawcy zorientowali się, że jest prowadzona obserwacja osób przewożących okup.

Nic dziwnego, że Sędzia nie znalazł braku profesjonalizmu, a w konsekwencji tegoż błędów,
zaniechań i wręcz „frywolności” w działaniach  Remigiusza M. i Macieja L. chociażby nagannym, skoro jego zdaniem zupełnie dowolne jest twierdzenie, że profesjonalne przygotowanie akcji zwiększało szanse zatrzymania sprawców, czy rozpoczęcie ich obserwacji. Czyli innymi słowy odpowiedni dobór kadr w policji i profesjonalne szkolenia policjantów, za które podatnicy płacą dziesiątki, czy setki milionów to zbędna mitręga, bo i tak nie mają one żadnego przełożenia na zwiększenie bezpieczeństwa obywateli i powodzenia przeprowadzanych przez policję akcji. Według Sędziego i tak na dwoje babka wróżyla, czyli -  obie wersje są równie prawdopodobne – normalka,  uda się, albo nie uda się. W tym przypadku nie udało się. Ale to przecież nie przestępstwo!


Drugim najważniejszym zarzutem była nieuzasadniona zwłoka w uzyskaniu i weryfikacji informacji dotyczących karty tel. o numerze 24/122/5465.  Stan faktyczny ustalony przez Sędziego jest następujący:
1.   W nocy z 24 na 25 czerwca 2003 r. w Drobinie Sławomir Kościuk podłożył  w samochodzie ciężarowym kierowcy zatrudnionego w firmie W. Olewnika list napisany przez K. Olewnika  z dołączoną kartą tel. z numerem 605 172 397, która miała służyć rodzinie Olewników do kontaktu ze sprawcami uprowadzenia.
2.   26.06.2003r. sprawcy połączyli się z numerem 605 172 397 z budki telefonicznej  posługując się kartą telefoniczną
3.   W dniu 27.06.2003r. oskarżony Remigiusz M. wystąpił do Telekomunikacji Polskiej o ustalenie nr. tej karty
4.   3.07.2003r. TP podało nr tej karty - 24/122/5465 Remigiusz M.  polecił Marianowi G. przeanalizowanie otrzymanego  z TP raportu połączeń z tej karty. W dniu 30.06.2003r. z karty tej dwukrotnie połączono się  z firmą Kasix –Auto – Mix należącej do Katarzyny Franiewskiej, a 1.07.2003r. z Lucyną Kościuk i KPP w Słubicach.
5.   Wystąpiono o bilingi telefonów K. Franiewskiej i L. Kościuk,  a KPP w Słubicach miała dokonać stosownych sprawdzeń i odtworzyć rozmowę
6.   Prokuratura Rejonowa w Słubicach   nadzorowała postępowanie karne przeciwko Sławomirowi Kościukowi i w dniu 8.07.2003r. prokurator wydał postanowienie o przeszukaniu mieszkania podejrzanego w Warszawie na ul. Astronomów 5 m 11.
7.   Następnego dnia dokonano przeszukania, a uczestniczył w nim Marian G.( policjant z grupy Remigiusza M.) Z bilingów telefonu stacjonarnego wypisał numery telefonów komórkowych i zamiejscowych
8.   W dniach 7-11 lipca 2003r. objęto obserwacją bezpośrednią Sławomira Kościuka. Nie uzyskano żadnych  efektów i obserwację zakończono.
9.   W dniu 10.07.2003r. skierowano wniosek o zastosowanie kontroli operacyjnej PT na telefonie Lucyny Kościuk.
10.         od 16 lipca 2003r. trwały intensywne czynności związane z wyjazdem oskarżonych do Berlina (28-30 lipca 2003r.)
11.         24.07.2003r  rodzina Olewnika przekazała okup
12.         31.07.2003r. sprawcy poinformowali rodzinę Olewnika (używając nr. 605 172 397),  że odebrali okup i K.Olewnik zostanie niedługo uwolniony.
13.         19.08.2003r. oskarżony Maciej L.  z Marianem G. zaobserwowali na posesji Katarzyny Franiewskiej samochód  „Fiat 125p” należący do Stanisława Owsianko  (skazanego później za udział w przetrzymywaniu K.Olewnika)
14.         3.08.2003 funkcjonariusze grupy uzyskali wydruki z bazy PESEL i bazy ZSIP dot. Katarzyny Franiewskiej i Wojciecha Franiewskiego
15.         7.08.2003r. M. Lubiński wystąpił z wnioskiem o zastosowanie kontroli operacyjnej PT tel. firmy Kasix-Auto-Mix Katarzyny Franiewskiej
16.        Od dnia 28.08 do dnia 21.11.2003r. realizowano kontrolę operacyjną S. Kościuka
17.        A w dniach 29.08-26.11.2003r. realizowano kontrolę operacyjną Katarzyny Franiewskiej

KRZYSZTOF OLEWNIK ZOSTAL ZAMORDOWANY w nocy z  4/5 WRZEŚNIA 2003r.

18.         6.09.2003r. S. Kościuk zadzwonił dwukrotnie do rodziny Olewników i odtworzył nagranie nieżyjącego K.Olewnika, że za karę wróci dopiero za dwa lata.  
19.        W dniu 3 grudnia 2003r. oskarżony Maciej  L. sporządził analizę połączeń, w której wskazał na połączenia z dnia 26.06.2003r  z użyciem karty nr. 24/122/5465
20.         12.12.2003r. prokurator R. Skawiński wystąpił o bilingi tel. 692 631 802 do Polskiej Telefonii Cyfrowej ERA
21.         15.01.2004r. prokuratura otrzymała ww. bilingi
22.         M. Lubiński dokonał analizy ww. bilingów  w dniach 23-25 lutego 2004r.
23.        W dniu 20.05.2004 i 27.05.2004r. oskarżony Maciej  L. sporządził  kolejne analizy bilingów i tym razem znalazł związek pomiędzy Sławomirem Kościukiem i porwaniem K. Olewnika.
24.         W dniach 31.05 do 1.06.2004  obserwowano S. Kościuka i W. Franiewskiego. Nie przyniosła ona jednak efektów w postaci uzyskania dowodów potwierdzających sprawstwo ww. osób
25.         W dniu 1.06.2004r. w oparciu o analizy połączeń tel. przeszukano mieszkanie S.Kościuka i zatrzymano go. W dniu 2.06.2004r., został on przesłuchany w charakterze świadka i zwolniony.
26.         Tego dnia przeszukano też miejsce zamieszkania Katarzyny Franiewskiej i Piotra Skwarskiego. Czynności nie wniosły nic istotnego do sprawy.


Prokurator zarzucił, iż to po uzyskaniu 3 lipca 2003r. wykazu numerów telefonicznych, z którymi łączył się nieznany sprawca z karty 24/122/5465 (pkt. 4), oskarżeni nie zastosowali niezwłocznie kontroli operacyjnej rozmów z tych numerów, nie wdrożyli obserwacji bezpośredniej Wojciecha i Katarzyny Franiewskich, Sławomira Kościucha i Piotra Skwarskiego.

W uzasadnieniu uniewinnienia oskarżonych Sędzia podkreśla, iż grupa operacyjno –
dochodzeniowa kierowana przez Remigiusza M. w okresie od 27 czerwca do 19 sierpnia 2003r działała intensywnie, co pozwoliło na ustalenie związku Sławomira Kościuka z uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika. Co z tego? Samo ustalenie związku S.Kościuka z uprowadzeniem K.Olewnika, bez zastosowania wymienionych przez prokuratora działań, było właśnie oburzającym zaniechaniem, narażającym bezpieczeństwo uprowadzonego, czego nie zauważył Sędzia. Według Sędziego przecież na korzyść oskarżonych przemawia fakt, że objęli bezpośrednią obserwacją Sławomira Kościuka i to nie ich wina, że nie uzyskano żadnych efektów i obserwację zniechęceni policjanci zakończyli po 3 dniach(pkt. 8) !

W tym samym czasie, jak ustalił Sędzia - od 16 lipca 2003r. - trwały także intensywne czynności związane z wyjazdem oskarżonych do Berlina (28-30 lipca 2003r.) w związku z informacją, że widziano tam Krzysztofa Olewnika.  Nie ma żadnych ustaleń Sędziego, ani też analizy, jaki te intensywne czynności związane z wyjazdem i sam wyjazd, miały wpływ na ewentualne zmniejszenie intensywności innych działań w śledztwie od 16 do 30 lipca 2003r.  

Kuriozalne jest ustalenie Sędziego (pkt.14), iż funkcjonariusze uzyskali  wydruki z bazy PESEL i  z bazy ZSIP. Do takich informacji grupa Remigiusza M. miała dostęp przez komputer w komendzie i policjanci mogli  „uzyskać wydruki” natychmiast po otrzymaniu nazwisk abonentów telefonów, z którymi łączono się przez kartę TP nr. 24/122/5465 – czyli już 3.07.2006r!  Stąd uzyskanie tych informacji, które sprowadzało się do kilkunastu kliknięć myszką komputera - miesiąc po ustaleniu nazwisk z wydruku połączeń tej karty jest jednym z najważniejszych zaniechań oskarżonych,  obok zaniechania bezpośredniej obserwacji Sławomira Kościuka, Katarzyny Franiewskiej, Wojciecha Franiewskiego i Lucyny Kościuk - jak już te wydruki uzyskali.

Nie podlega żadnej dyskusji, iż bezpośrednia obserwacja już tylko S.Kościuka, gdyby ją kontynuowano po 11 lipca, zapobiegłaby zabójstwu Krzysztofa Olewnika i umożliwiłaby aresztowanie sprawców, w ciągu następnych kilku tygodni, kiedy sprawcy kupowali działkę pod Różanem, budowali tam ogrodzenie i szambo i gdzie następnie przewieźli i przetrzymywali  porwanego jeszcze przez miesiąc przed zabójstwem, czy podczas odbierania okupu 24 lipca (S.Kościuk bral w nim udział).

Z przedstawionego przez Sędziego stanu faktycznego wynika także, iż w trakcie przygotowań do zabójstwa i samego zabójstwa (jak też i 2 miesiące po zabójstwie) Sławomir Kościuk i Katarzyna Franiewska byli objęci kontrolą operacyjną Policji! (pkt. 16 i 17). Sędzia ani słowem nie odnosi się do doniosłości tego ustalenia, a co najważniejsze ani słowem do rezultatów tej kontroli !

Jak ponury żart brzmią  - sucho i bez żadnego komentarza czy wyjaśnienia - przedstawione ustalenia w pkt. 19-23. Czy intencją Sędziego było, aby czytelnik uzasadnienia wyroku miał  odnieść wrażenie, że analizowanie połączeń z użyciem karty nr. 24/122/5465 (pkt.4) pół roku po otrzymaniu tych informacji (!), czy wystąpienie o bilingi telefonu komórkowego zakupionego przez sprawców jeszcze przed porwaniem K.Olewnika dwa lata wcześniej(!) to normalka? Dadać trzeba, że trzy tygodnie wcześniej (20.11.2003r.) dokonano zniszczenia materiałów operacyjnych dot. tego numeru telefonu! To zniszczenie było też jednym z zarzutów.

Stąd zważywszy powyższe przykłady, dla każdego przeciętnego, średnio inteligentnego człowieka, ustalenie Sędziego, iż niepodobieństwem jest  twierdzenie, że opisane zachowania oskarżonych w akcie oskarżena powodowały narażenie Krzysztofa Olewnika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Przecież owe zachowania niczym takim nie skutkowały , jest  absurdalne i nieprawdziwe.


Na koniec podam kilka ustaleń Sędziego, obok których „nie da się przejść” obojętnie.

·      Niemożliwość przesłuchanianie udało się przesłuchać ww., gdyż został zwolniony z zakładu karnego.
·      Metoda ustalenia nr. tel. podejrzanego przez policję - Pomimo próśb Macieja L. do Leszka Mikołajewskiego (szwagier  K.Olewnika) o ustalenie numeru telefonu Piotrowskiego, nigdy go nie otrzymał. Sędzia mija się z prawdą, L. Mikołajewski podał policji ten nr. tel.
·       Nieprzesłuchanie ekspedientki Urszuli P., która przed porwaniem K.Olewnika sprzedała W.Franiewskiemu telefon komórkowy używany przez porywaczy do kontaktów z rodziną porwanego -  nieprzesłuchanie...można uznać za błąd, ale również za element taktyki operacyjnej. Sędzia nie wyjaśnił na czym miałby polegać ten element taktyki.

„... Bezstronność to niezbywalna cecha władzy sądowniczej, a jednocześnie przymiot sędziego, którego utrata pozbawia go kwalifikacji do pełnienia swoich funkcji...”[ii]



[i] WikiLeaks – telefonogram ambasadora USA w Warszawie 2009r.
[ii] [ii] SK 7/06 OTK ZU 2007, nr 9A, poz. 108



środa, 2 kwietnia 2014

Czy K.Olewnik miał dwa profile DNA?



Życie człowieka jest najwyższą wartością, a jego ochrona prawna jest zagwarantowana w art. 38 Konstytucji RP. Dla Krzysztofa Olewnika ta gwarancja Rzeczpospolitej była i jest tylko fikcją.

Sprawa jego porwania i zabójstwa urosła do rangi tragicznego symbolu. Symbolu, który obnaża degrengoladę polskich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości i kladzie trwały cień na wizerunku państwa polskiego,

Wkrótce po odnalezieniu jego ciała w październiku 2006r., prokuratura olsztyńska wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w realizacji przez organy ścigania postępowania przygotowawczego w sprawie uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika. W 2008r. śledztwo to przejęła Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku i trwa ono do dzisiaj. Obecny termin zakończenia tego śledztwa to 30.VI.2014 r. Ujawnione w ostatnich dniach przez rodzinę Olewników, a nieznane opinii publicznej, błędy i zaniechania organów ścigania, stawiają pod znakiem zapytania możliwość wyjaśnienia tychże w ciągu miesiąca. A sprawa nie jest bagatelna.

Dotyczy wydarzeń z października 2006r., a ujawniono ją w związku ze sprawą sądową toczącą się obecnie przed SO w Elblągu o sfałszowanie opinii DNA przez biegłych Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Olsztynie – Jolantę D. i Bogdana Z.odzimierz Olewnik jest oskarżycielem posilkowym w tej sprawie.

Z analizy dokumentów w sprawie, jak i dokumentów bedących w posiadaniu PA w Gdańsku, a nie załączonych do tej sprawy,  uprawnione jest domniemanie graniczące z pewnością, iż w roku 2006 znaleziono nie tylko ciało Krzysztofa Olewnika, ale też ciało innego nieznanego mężczyzny, które prawdopodobnie zostało zbeszczeszczone przez nielegalne usunięcie tegoż z prosektorium w Olsztynie i „zuutylizowanie“ w nieustalony sposób. Stąd sfałszowanie opinii DNA nie służyło ukryciu nieprawidłowości i zaniedbań w czasie badań DNA, a ukryciu faktu, że próbki do badania DNA pobrano z dwóch ciał i w konsekwencji otrzymano dwa różne profile DNA. Jeden z nich jest profilem K.Olewnika.

27 października 2006r. w sprawie Krzysztofa Olewnika nastąpił przełom. Tego dnia  w Olsztynie przesłuchanie podejrzanego Sławomira Kościuka rozpoczęło się o godz. 12.35. O godz. 19.30 podejrzany oświadczył: „…powiem w końcu prawdę – Krzysztof Olewnik nie żyje. Jest pochowany niedaleko działki…Oceniam, że zakopałem zwłoki Olewnika, około 5 km od działki w śmietniku, na takim wysypisku wiejskim...Poznam to miejsce jak tam pojedziemy…”

O godz. 20.25 „…prokurator Piotr Jasiński (…)podjął decyzję o niezwłocznym wyjeździe w miejsca opisywane przez Sławomira Kościuka. Wyjazd nastąpił w godzinach wieczornych, jednakże dokładne jej ustalenie nie było możliwe… Można by więc wnioskować, iż wyjazd nastąpił najprawdopodobniej w godzinach późnowieczornych, natomiast analizując treść przesłuchań świadków – członków grupy dochodzeniowo- śledczej oraz pracowników Laboratorium Kryminalistycznego, istnieją zasadnicze rozbieżności, co do godziny wyjazdu, jak i czasu powziętej wiedzy o konieczności takiego wyjazdu…”  Z Postanowienia o umorzeniu śledztwa   Ap.V Ds. 12/09 str. 96/97

Eksperyment procesowy odbywal się w dwóch miejscach.

„…Z zapisu na taśmie VHS eksperymentu procesowego z udziałem S. Kościuka połączonego z oględzinami miejsc z nocy z 27 na 28 października 2006 r., z którego sporządzono stenogram wynika, że czynności procesowe rozpoczęły się na działce Różan o godz., 1:20. Czynność ta była prowadzona przez prokuratora Piotra Jasińskiego i funkcjonariuszy CBŚ KGP Zarząd w Olsztynie. Podczas czynności Sławomir Kościuk wskazał szambo wkopane w ziemię, gdzie przed zabójstwem miał być przetrzymywany Krzysztof Olewnik. O godz. 1.37 eksperyment został przerwany z uwagi na brak środków technicznych umożliwiający wejście do szamba...”

a wszyscy uczestnicy eksperymentu wsiedli do samochodów i przejechali około 5 km w miejsce pochowania zwłok.

 „...O godz. 3:13 czynność została podjęta...”

Co robili uczestnicy eksperymentu od godziny 1.37 do ponownego podjęcia czynności o godz. 3:13? Nawet jeżeli pokonanie ca 5 km zajęło np. 20 min!

„...Po części eksperymentu w trakcie, którego Sławomir Kościuk odtwarzał okoliczności pozbawienia życia Krzysztofa Olewnika  w 32 minucie i 47 sekundzie nagrania (godz. 3: 45.47- przypisek autorki) podejrzany S. Kościuk z polanki skierował się w stronę lasu w celu ujawnienie miejsca ukrycia zwłok. W 33 minucie i 59 sekundzie nagrania podejrzany zatrzymał się, mówiąc: Tutaj chyba. Wówczas słyszalny jest w tle głos kobiecy wypowiadający: y,y,y,. Wówczas podejrzany skierował się w głąb lasu, mówiąc: nie to miejsce. W czasie nagrania 35:40 podejrzany poszedł do pnia brzozy mówiąc: to będzie to drzewo. Po podjęciu prób sprecyzowania, od której strony drzewa sprawcy wykopywali dół, w 39 minucie i 04 sekundzie (godz. 3:52.04 - przypisek autorki) następuje niezapowiedziana przerwa w rejestracji czynności. Wznowienie rejestracji następuje w momencie rozkopywanie dołu (grobu), w którym miały znajdować się zwłoki. Przeprowadzający eksperyment w żaden sposób nie wyjaśnili przyczyny przerwy w rejestracji czynności.

Z zapisów w protokole eksperymentu z udziałem podejrzanego Sławomira Kościuka z dnia 27 października 2006 r...znajduje się zapis, że:  o godz. 3:25 rejestrację video przerwano z uwagi na wyczerpanie baterii. Podejrzany wskazał przybliżone miejsce ukrycia zwłok i eksperyment o godz. 3:30 zakończono...”

Powyższe cytaty w cudzysłowiach z Postanowienie o umorzeniu śledztwa   Ap.V Ds. 12/09 str. 97/98

Dodać trzeba, iż przed rozpoczęciem poszukiwania i wskazywania miejsca ukrycia zwłok podejrzany prosił o oświetlenie dodając; bo znowu się pomylę.

Uwagi Kościuka, podpowiedzi przeprowadzających eksperyment policjantów, brak udokumentowania w protokole czy na taśmie VHS najpierw półtorej godziny eksperymentu (w godz. 1:37 – 3:13) a później znalezienia miejsce ukrycia zwłok i odkopywania zwłok (z powodu wyczerpania baterii!) wskazują, że coś tu śmierdzi. Po nieustalonym czasie trwania przerwy, kontynuowano nagranie, bowiem fachowcy policji jakoś naładowali(?) baterie, kiedy dół (grób) był już wykopany i widać było w nim kokon z siatki ogrodzeniowej, w którym znajdowały się zwłoki.

„..Budzącymi wątpliwości, co do przebiegu czynności procesowych, są zeznania pracownika firmy Zakład Usług Pogrzebowych Market w Olsztynie – Jacka M  (...) Świadek zapamiętał, że na miejscu (ujawnienia zwłok – dopisek autorki) znajdował się duży samochód strażacki marki Star, jak również mała żółta koparka. Na polanie, gdzie znajdowały się zwłoki owinięte w siatkę znajdowały się dołki i obok kopce żółtego piachu (...) Wysokość tych usypisk, świadek określił na około 60 cm, przy czym były one niższe niż ten, na którym leżały zwłoki. J. M. odebrał zwłoki zawinięte w zwój siatki i w takim stanie przewiózł je do prosektorium.  Dopiero następnego dnia albo dwa dni później dowiedział się, że przewoził zwłoki Krzysztofa Olewnika.

      Należy podkreślić, iż funkcjonariusze Policji, którzy uczestniczyli w czynnościach procesowych wykluczyli, aby w pracach wiążących się z ujawnieniem zwłok była wykorzystana koparka, albo wsparcie miejscowej Państwowej Straży Pożarnej. Jedynie Karol Z. zeznał, iż funkcjonariusze Straży Pożarnej przyjechali na miejsce przetrzymywania uprowadzonego celem zbadania jakości powietrza w szambie...

        Tego samego dnia, rano wydobyte zwłoki przewieziono do prosektorium Szpitala Miejskiego w Olsztynie. Na podstawie zeznań świadków należy przyjąć, że zwłoki zostały przywiezione pomiędzy 8:00 a 11:00. Po przywiezieniu ciała zostało ono umieszczone w chłodni…” 

Z Postanowienie o umorzeniu śledztwa   Ap.V Ds. 12/09 str. 98/99

      Jacka M. wezwano w okolice Różana  do przewiezienia  zwłok do Olsztyna pomiędzy 2.00 a 3.00. Liberalnie zakładając, że widoczny na nagraniu video dół, gdzie znaleziono ciało, (głębokości ok. 2 m, szerokości 2 m i długości 3m)  kopano około godziny,  pod koniec kopania, kiedy widoczne już były zarysy ciała, byłaby godzina ca 5. Któryś z policjantów poinformował wtedy prokuratora P. Jasińskiego, że przewoźnik do transportu ciała odmówił przyjazdu. Nie była to mowa o pracowniku firmy pogrzebowej Market, Jacku M., który nie odmówił przyjazdu i w tym czasie był w drodze po zwłoki.  Dlaczego w miejscu odkrycia zwłok potrzebowano dwóch  samochodów do ich przewiezienia?

28.10.2006r. pobrano próbki do badań DNA ze zwłok znalezionych pod

Różanem. Właściwie o tym pobieraniu próbek nie wiadomo nic.  Nie ma żadnego protokołu dokumentującego tę czynność. Zeznania osób prawdopodobnie uczestniczących w tej czynności różnią się tak diametralnie, że ustalenie czegokolwiek jest niemożliwe. Pobieranie próbek do badań DNA odbywa się podczas autopsji w obecności prokuratora. Tutaj pobierano je dwa dni przed nią. Pobierał próbki Bogdan Z., genetyk z Laboratorium Kryminalistycznego KW w Olsztynie. Z jego zeznań złożonych w marcu 2014r w SO w Elblągu wynika, iż podczas tej czynności była obecna naczelnik Laboratorium Jolanta D., lekarz medycyny sądowej Zbigniew Gidzgier i laborant zatrudniony w prosektorium. Prokuratura olsztyńska twierdzi, iż podczas pobierania próbek obecny był prokurator, ale nikt go tam nie widział. Do badań genetycznych biegły  pobrał materiał z fragmentu talerza biodrowego, nasady bl kości ramiennej prawej i nasady  kości udowej prawej.
Celem badań było ustalenie, czy znalezione ciało to Krzysztofa Olewnika. Do porównania dysponowano profilem DNA K.Olewnika (nr. S-2.1a), wykonanym w Pracowni  Genetyki  Sądowej Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie kilka lat wcześniej. Poniżej wynik tego badania załączony do oficjalnej opinii Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie


Próbka
D3S1358
VWA
D16S539
2DS1338
AMGXY
D8S1179
D21S11
D18S51
D19S433
TH01
FGA
Materiał dowodowy   kość  udowa,
fragment talerza biodrowego
15,17
15,16 
12,13
20,23
XY
12
29
14,21
13
7,9
24
Materiał porównawczy;
S-2.1a
15,17
15,16 
12,13
20,23
XY
12
29
14,21
13
7,9
24
     


Biegli nie załączyli do tej opinii otrzymanych profili  DNA dla próbek oznaczonych R1, R2 i R3.

Próbka
D3S1358
VWA
D16S539
2DS1338
AMGXY
D8S1179
D21S11
D18S51
D19S433
TH01
FGA
R1
(15),17
15,(16)
12,(13)
(20),(23)
XY
12
29
[14],[21]
13
7,9
[24]
R2
15,18
14
9,12
17,1
XY
13,14
30
15,19
13,14
6,9
21,22.2
R3
15,17,18
14,15,16
9,12,13
17,18,20,[23]
XY
12,13,14
29,30
14,15,19,21
13,14
6,7,9
21,22.2,24
S-2.1a
15, 17
15,16
12,13
20,23
XY
12
29
14,21
13
7,9
24


W Laboratorium Diagnostyki Molekularnej GenMed w Poznaniu stwierdzono, że materiał genetyczny wyizolowany z próbki R2 oraz materiał genetyczny uzyskany z próbki porównawczej S-2.1a pochodzi od dwóch różnych mężczyzn, a także z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością należy uznać, iż w mieszaninie DNA oznaczonej jako próbka R3 znajduje się mieszanina materiału genetycznego mężczyzn,  których genotyp oznaczono  z próbek   R2 i S-2.1a.

Podczas rozprawy sądowej dot. fałszowania tej opinii DNA, oskarżona naczelnik laboratorium Jolanta D. twierdzi, że nie miała nic wspólnego z ukrywaniem wyników badania probek R, ale na wydrukach wyników próbek R2 i R3 napisała „kontaminacja”. To określenie jest kluczowe w tej sprawie.  Ma ono utwierdzić w przekonaniu, że wprawdzie biegli ukryli wyniki badania, ale przecież ukryli tylko te „jakoś przypadkowo“ zanieczyszczone, a samo badanie przeciez wykazało, że ciało należy do K.Olewnika, więc o co caly ten szum.

To „zanieczyszczenie“ wg biegłych olsztyńskich, miało swoje źródło w użyciu „brudnej“ piły podczas pobierania próbek kości K.Olewnika.  Narzędzia używane w prosektorium są po każdej autopsji sterylizowane – takie są powszechnie stosowane procedury, takie też stosowano w prosektorium w Olsztynie, jak  zeznał medyk sądowy A.Z.Gidzgier. Jeżeli jednak piła jakimś dziwnym zrządzeniem losu nie była wysterylizowana, to mogłoby to tłumaczyć mieszane DNA w próbce R 3, bowiem podczas użycia piły,  DNA na „brudnej“ pile mogło zostać zmieszane z DNA K.Olewnika na ciętej nią jego kości. Natomiast  użycie „brudnej“ piły nie wyjaśnia otrzymania pełnego profilu DNA innego niż K.Olewnik mężczyzny w próbce R2. To z kości pobierano DNA, a nie z piły! Taki wynik – pełen profil genetyczny innego mężczyzny był możliwy tylko w przypadku, gdyby próbkę pobrano z samej „brudnej“ piły przed rozpoczęciem pobierania próbek z ciała K.Olewnika. Stąd jedynym logicznym wyjaśnieniem otrzymania dwóch profili DNA w próbkach R jest pobranie próbki R2 z innego ciała.

W kontekście  powyższego znamienne są zeznania biegłego Bogdana Z. podczas rozprawy  3 marca 2014r. w Elblągu, gdzie powiedział w swoim wolnym wystąpieniu (przed upublicznieniem kwestii dwóch DNA ) - Jestem pewien, że pobierałem próbki kości z ciała Krzysztofa Olewnika.

Pozostałe części kości, nieużyte do badania DNA natychmiast po przeprowadzeniu tych badań zaginęly i powtórzenie badan DNA jest niemożliwe. Biegły Bogdan Z. i inni pracownicy laboratorium nie pamiętają  nawet czy umieszczono je w zamrażarce po zakończeniu badań DNA.  W wyniku podjętych czynności przez PA w Gdańsku, nie znaleziono tych kości, jak również nie ujawniono jakiegokolwiek dokumentu, który wskazywałby  na ewentualne miejsce ich przechowywania lub też na fakt ich zutylizowania, poza postanowieniem, które uznaje ww. kości za dowody rzeczowe. Jako  miejsce przechowywania tych dowodów rzeczowych podano magazyn  CBŚ KGP w Olsztynie. Magazyn ten znajdował się w piwnicy budynku i nie był wyposażony w zamrażarkę, stąd przetrzymywanie tam materiałów biologicznych nie było możliwe. 

Na marginesie trzeba dodać, że magazyn ten został zalany fekaliami. Wiele innych dowodów rzeczowych, także w sprawie  Krzysztofa Olewnika zostało bezpowrotnie zniszczonych.

Ale to nie koniec zagadek i dziwnych zbiegów okoliczności. Frapujące jest jak praktycznie biegły pobrał  próbki kości do badania bez naruszenia siatki i ubrania ofiary. Biegły twierdzi, że nie naruszył „struktury kokonu” (siatki, w którą zawinięte były zwłoki) i ubrania ofiary podczas tej czynności. Siatka miala być skorodowana i były w niej ubytki, tak więc bez potrzeby przecinania był wystarczający dostęp do kości. Pobrane przez niego kawałki kości były długości około 10cm.

Materiał filmowy  z eksperymentu procesowego i oględzin pokazuje wyraźnie strukturę kokonu – ciało było szczelnie owinięte w kilka warstw (co najmniej trzy) siatki ogrodzeniowej o otworach 5 cm na 5 cm, bez widocznych śladów korozji, dodatkowo okręcone i poskręcane drutem.

 Także świadkowie sekcji zwłok wykonanej dwa dni po pobraniu kawałków kości zeznali, że ciało było w siatce ogrodzeniowej ściśle przylegającej do ciała, był kłopot, aby ją zdjąć, a siatka nie była rozcięta. Świadkowie nie dostrzegli śladów pobierania fragmentów z ciała;  nie było też na ten temat rozmowy czy też uwag ze strony biegłego. Policjantka Dorota M., która brała udział w ujawnieniu zwłok i protokołowała w trakcie sekcji, zeznała, że siatka  była w całości - tak jak była wykopana, powiązana drutami;  był problem z wyjęciem zwłok z siatki.  W dniu 1 grudnia 2009 r zeznała: „.. dla mnie zapis w treści protokołu z sekcji jest teraz niezrozumiały. Nie wiem, jak można wyciągnąć te kości nie naruszając ciała i siatki. Zresztą zwłoki były ubrane w spodnie, więc nie wyobrażam sobie, jak one mogły zostać zdjęte. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Nie wiem, może siatka przed sekcją była otwarta, ale przecież zwłoki miały na sobie ubrane spodnie. Z pobrania powinien być dokument, przecież nie można wejść sobie do prosektorium i tak sobie pobrać kości…” 

Na tym nie koniec. Nie tylko nie wiemy jak biegły pobrał fragmenty kości do badania, ale też nie wiadomo z jakich kości pobrał. Opis  fragmentów kości  pobranych w dniu 28.10.2006 r. nie zgadza się z sekcyjnym opisem pobranych fragmentów.  Wynika to z zeznań  lekarza medycyny sądowej Z. Gidzgiera jak należy rozumieć pojęcia ‘’fragment talerza biodrowego’’, ‘’nasada bliższa kości ramiennej prawej’’ i „nasada bliższa kości udowej’’ w porównaniu z zapisem  pobrania materiału porównawczego określonego podczas sekcji zwłok w dniu 30 października 2006? Odpowiedź brzmi; te pojęcia nie pozostają w żadnym związku anatomicznym. Pojęcie ‘’nasada’’ dotyczy dolnych końców wymienionych kości długich. W tym wypadku należało użyć pojęć; głowa i trzon kości ramiennej, głowa, szyja i trzon kości udowej, a wymienione fragmenty kości długich pozostały w zwłokach. Natomiast to, co ja opisałem w protokole to rzeczywiste ubytki po pobraniu materiału do badań porównawczych. Co nadto zostało udokumentowane na filmie z sekcji zwłok… podczas sekcji zwłok nie pobierałem materiału do badań genetycznych (protokół  przesłuchania świadka z dnia 17 listopada 2009 r.).   

Protokół z sekcji zwłok Krzysztofa Olewnika okazano policjantce Dorocie M., która protokołowała czynności sekcyjne. W trakcie przesłuchania z dnia 1 grudnia 2009 r. policjantka zeznała; z treści protokołu wynika, że głowę prawej kości ramiennej z częścią trzonu, fragment prawego talerza biodrowego i głowę prawej kości udowej wraz z szyjką i częścią trzonu pobrano do badań porównawczych DNA w dniu 28 października 2006 r. Jeżeli tak zapisałam, to tak widocznie było …

Kuriozalnym jest też odmienny obraz uszkodzeń ciała K. Olewnika  stwierdzony w dwóch autopsjach przeprowadzonych w dniu 30.10.2006 r. i po ekshumacji jego ciała w dniu 26.01.2010 r.

Z  Oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok dokonanych przez Zygmunta Gidzgiera w dniu 30.10. 2006 roku wynika, że ofiara, wzrostu 173 cm,  miała obustronne złamania żeber z krwawymi podbiegnięciami... Mężczyzna doznał też złamania chrząstki tarczowej z podbiegnięciem krwawym oraz złamania kości gnykowej, złamanie wyrostka kolczystego kręgu Th 7 z podbiegnięciem krwawym, prawostronne skrzywienie przegrody nosa,  podbiegnięcia  krwawe powłok miękkich głowy w okolicy potylicznej oraz w obrębie guzów ciemieniowych. Charakter tych obrażeń świadczy o tym, że powstały one na krótki czas przed śmiercią. Zygmunt Gidzgier zauważył też, że charakter złamań żeber oraz podbiegnięć występujących bezpośrednio w okolicach złamań świadczy o powstaniu tych obrażeń w wyniku ucisku z dużą siłą przedmiotem o małej powierzchni: tego typu złamania są typowe dla kolankowania.

Ze sporządzonego w 2010 r. Protokołu oględzin i badania morfometrycznego …   nie wynika, aby żebra były złamane.    Natomiast biegli stwierdzili całkiem inne uszkodzenie i opisują. ,,(...) Uszkodzenia żeber o takim charakterze i lokalizacji, jakie stwierdzono w opiniowanym przypadku, spotyka się w obrębie kanałów ran kłutych klatki piersiowej oraz w zwłokach po ich sekcji i mogą  one wówczas powstać podczas rękoczynów w czasie otwierania klatki piersiowej i wycinania mostka z przylegającymi fragmentami żeber. Biorąc pod uwagę, że zmarły wcześniej poddany był sekcji zwłok, a obducent po pierwszej sekcji nie opisał w protokole uszkodzeń ciała odpowiadających ranom kłutym klatki piersiowej należy przyjąć, że uszkodzenia żeber powstały w czasie badania pośmiertnego w wyżej wymienionych warunkach i okolicznościach...”

Z  cytowanego Protokołu dowiadujemy się jeszcze, że złamań nie stwierdzono w czaszce, w kręgach odcinków szyjnego, piersiowego, lędźwiowego i kręgosłupa,  w kości krzyżowej, w łopatkach, obojczykach, mostku, zachowanych odcinkach żeber, w kościach miednicznych, długich kościach kończyn oraz kościach rąk i stóp.  Biegli zauważyli brak górnej nasady kości udowej prawej, złamanie  w obrębie wyrostka kolczystego szóstego kręgu szyjnego, szczelinę w pobliżu przedniego końca dwóch żeber, mogącą powstać podczas pierwszej sekcji, stan  po odcięciu części talerza biodrowego prawego oraz fragmenty odpowiadające kształtem złamanej chrząstce  krtani. 

W złożonych w dniu 13 listopada 2009 r. zeznaniach prof. Zbigniew Jankowski powiedział on m.in.; oglądając film w ujęciach, na których widoczna była prawa  kończyna górna wraz z barkiem i prawą połową tułowia widoczny jest stan po przepiłowaniu trzonu kości ramiennej prawej. Zmiana ta ma jednolicie białawą barwę, co wskazuje, że jest świeża, a więc powstała na krótko przed sekcją, a nie przed czasem zakopania zwłok [..]oglądając dolną część ciała, a zwłaszcza kończynę dolną prawą w okolicy stawu biodrowego i przylegającą dolną część brzucha, gdzie w głębi jest talerz kości biodrowej nie widziałem zmian, które jednoznacznie świadczyłyby o wycięciu fragmentu talerza biodrowego i górnej nasady kości biodrowej […]wymienione fragmenty kostne mogły być zabezpieczone, ale na filmie jest to niewidoczne.

Wśród zabezpieczonych dowodów rzeczowych brakuje plastikowych worków, które miały być nałożone na głowę Krzysztofa Olewnika tuż przed jego domniemanym uduszeniem.

W dniu 07 czerwca 2010 r. biegły  medyk sądowy A. Z. Gidzgier zeznał: „…Ja do tej pory nie wierzę w wersję podaną przez Kościuka (...). O swoich wątpliwościach mówiłem prokuratorowi Jasińskiemu, ale nikt mnie więcej nie dosłuchał (...) prokuratura nie zażądała uzupełniającej opinii co było dziwne (...). Z wersji podawanej przez Kościuka wynikało, że Olewnika wyprowadzono z szamba z workiem foliowym na głowie i w tym worku przewieźli go na skraj lasu (…) Po wykopaniu Olewnik nie miał na głowie żadnego worka. To jest moja wątpliwość co do wyjaśnień Kościuka i to co opowiadał na chwilę wcześniej…”

Brak worka foliowego na głowie lub w miejscu ukrycia zwłok ofiary znalezionej podczas udokumentowanego na nagraniu video fragmentu eksperymentu procesowego w dniu 28.10.2006r., w połączeniu z nieusuniętymi i niewyjaśnionymi podczas kolejnych śledztw innymi wątpliwościami i rozbieżnościami przedstawionymi powyżej uprawniają następujące domniemania. Wyjaśnienia Kościuka nie przedstawiają faktycznego przebiegu zabójstwa Krzysztofa Olewnika, lub podczas eksperymentu znaleziono dwa ciała. Jest też wiele faktów, które wskazują iż ciało, którego znalezienie udokumentowano podczas eksperymentu, nie  było ciałem Krzysztofa Olewnika.     


Na siatce, w którą zawinięte było ciało Krzysztofa Olewnika znaleziono dwa  pukle włosów. Różniły się one kolorem. W 2010r. po ekshumacji ciała K.Olewnika Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zleciła badanie DNA mitrochondrialnego tych włosów. Nie były to włosy Krzysztofa Olewnika.

Do kogo należał drugi pukiel włosów nie wiadomo. Badanie porównawcze z mtDNA zabójców Pazika i Kościuka było niemożliwe ponieważ w 2010 roku obydwaj nie żyli. W roku 2006 badań tych nie przeprowadzono.

 Okoliczność znalezienia pukla włosów nienależącego do ofiary zastanawia, szczególnie po zapoznaniu się z zeznaniami  S. Kościuka na temat przygotowywania siatki ; zaznaczam, że te dwa kawałki siatki przygotowaliśmy już na działce w ciągu dnia jeszcze przed wyjęciem z szamba Olewnika. […]  Po dojechaniu na miejsce wyjęliśmy Krzyśka zza siedzeń […]następnie wyjęliśmy z bagażnika siatkę i rozwinęliśmy ją. […] Ciało Krzyśka przenieśliśmy na rozłożoną siatkę, zawinęliśmy go w siatkę […] i wrzuciliśmy ciało dół zasypaliśmy.

Niewyjaśnione zaginięcie dysku pamięci serwerów systemu Abi Prizm 377  pozwalających na odtworzenie przebiegu badań DNA w dniach 28-30 października 2006r., a więc nie jest możliwe wydrukowanie z tego dysku uzyskanych wyników ww badania DNA.  

W kwietniu 2010 roku Włodzimierz Olewnik otrzymał informację, że  ciało wskazane przez Kościuka i wykopane w dniu 28.10.2006 r. później przewiezione do prosektorium z całą pewnością nie było ciałem Krzysztofa Olewnika. Były to zwłoki innego mężczyzny, które  zamienione na ciało Krzysztofa Olewnika  w prosektorium na stole. […] Nie wiadomo, kiedy nastąpiła zamiana zwłok. Informator dodał, że resztki zwłok wskazanych przez Kościuka wrzucono do plastikowego worka.

Prokuratura nie odniosła się do zeznania Włodzimierza Olewnika, złożonego w dniu 07.07.2010 r., który zawsze wykazywał wolę współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Podane przez informatora rewelacje potwierdza bezpośrednio i pośrednio wiele innych faktów przedstawionych powyżej, a także jeszcze jedno zagadkowe i niewyjaśnione zaginięcie – tym razem nagrania monitoringu wejścia do prosektorium Szpitala Miejskiego z dni 28, 29  października 2006r.

W świetle powyżej przedstawionych faktów, nasuwa się jedno zasadnicze pytanie; czy w trakcie toczącego się do dzisiaj śledztwa ApVDs.11/09 nie doszło do szeregu decyzji i zaniechań, które rodzą podejrzenie co do rzetelności postępowania prowadzonego przez Wydział V do spraw Przestępczości Zorganizowanej oraz Korupcji w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku? Śledczy w sprawie ApVDs. 12/09  błędnie założyli, iż opinia DNA została sfałszowana, ponieważ biegli „zanieczyścili” materiał genetyczny pobrany z ciała Krzysztofa Olewnika. Czy takie założenie wynikało z braku wiedzy, czy też było ono próbą ukrycia faktu, iż badano próbki z dwóch różnych ciał, tego nie wiadamo. W konsekwencji  kwalifikacja prawna zarzutów i  opisy czynów w akcie oskarżenia są błędne. Również więcej osóbniż te dwie (oskarżone),  zamieszanych było w przestępstwa, które miały miejsce w październiku 2006r.

Sąd  rozpatrujący sprawę fałszerstwa opinii DNA nie jest związany  kwalifikacją prawną zarzutów czy opisem czynu. Sąd może elementy aktu oskarżenia zmodyfikować, bowiem sąd wiąże tylko samo zdarzenie, które jest podstawą tegoż aktu.

Wnioski dowodowe oskarżyciela posiłkowego dotyczące powyżej przedstawionych faktów zostały przez sąd odrzucone.