Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 lutego 2016

IV WŁADZA - wolność słowa, krytyka i kontrola rządzących


 
Stany Zjednoczone versus New York Times i inni.

 Niedługo minie  45 lat od słynnego przecieku części tzw. Pentagon Papers do mediów. Afera spowodowana tym przeciekiem znalazła swój finał w Sądzie Najwyższym. Ta bezprecedensowa sprawa dotyczyła kwesti niezwykle doniosłej i świetej dla Amerykanów - wolności słowa i wolności prasy zagwarantowanych Pierwszą Poprawką do Konstytucji USA. Po raz kolejny zwróciła uwagę na szczególną funkcję wolności słowa w społeczeństwie demokratycznym, podkreślając, że każdy kto korzysta z wolności słowa powinien mieć zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa. Tylko bowiem pewność prawa prowadzi do efektywnej ochrony wolności słowa i zapobiega samoocenzurowaniu się ze względu na ryzyko poniesienia odpowiedzialności prawnej w wyniku arbitralnego działania sądu. Podstawową - demokratyczną funkcją wolności słowa jest możliwość kontroli i krytykowaniu działań rządzących.

Pierwsza Poprawka do Konstytucji USA
“ Kongres nie może stanowić praw wprowadzających religię lub zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani praw ograniczających wolność słowa lub prasy lub naruszających prawo do spokojnego odbywania zebrań i wnoszenia do rządu petycji o naprawę krzywd…” (poprawka weszła w życie 15 grudnia 1791 roku.W amerykańskiej doktrynie konstytucyjnej przyjmuje się, że XIV Poprawka do Konstytucji rozciąga to postanowienie na władze stanowe.

 
Pentagon Papers - tak dziennikarze nazwali Tajny Raport Departamentu Obrony dotyczący wojny wietnamskiej. Szef Departamentu Obrony Robert McNamara powołał w czerwcu 1967 Vietnam Study Task Force. Zadaniem zatrudnionych 36 analityków (19 oficerów wojska, 17 naukowców i cywilnych pracowników administracji) było sporządzenie „encyklopedycznej historii Wojny Wietnamskiej“. O przedsięwzięciu tym ani Prezydent Lyndon Johson, ani Sekretarz Stanu Dean Rusk, nie wiedzieli nic do czasu opublikowania części raportu przez New York Times.

Opracowanie to zawierało 3.000 stron historycznych analiz i 4.000 stron oryginalnych dokumentów w 47 tomach zaklasyfikowanych “ściśle tajne – dane wrażliwe” (Top Secret – Sensitive).  Wrażliwe dane - nie było oficjalną klasyfikacją i oznaczało, że przeciek z raporu może być kompromitujący i wstydliwy (be embarrassing) dla administracji.
Zanim Daniel Ellsenberg, ekonomista, jeden z cywilnych analityków zatrudnionych przy raporcie McNamary, przekazał Pentagon Papers reporterowi New York Times – Neilowi Sheehan,  skserowanym raportem usiłował zainteresować od października 1969 do lutego 1971 roku bezskutecznie polityków. Między innymi Henry Kissingera i Senatorów Williama Fulbrighta i Georga McGoverna. Ponieważ politycy nie wykazali oczekiwanego zainteresowania, zwrócił się do prasy. Ellsenberg przekazał 43 z 47 tomów dokumentów New York Times w marcu 1971 roku. 28 czerwca 1971 Ellsberg oddał się w ręce organów sprawiedliwości. Po rewelacji,  że administracja Nixona próbowała skompromitować go podczas operacji związanych z aferą Watergate, sąd wycofał wszystkie zarzuty przeciwko niemu.
Wyjaśniając powody swojej decyzji Daniel Ellsberg, sam weteran wojny wietnamskiej twierdził, iż dokumenty te demonstrowały niekonstytucyjne działania kilku prezydentów USA i pogwałcenie przez nich przysięgi prezydenckiej. Ale przede wszystkim uważał, że społeczeństwo amerykańskie ma prawo do poznania  kulis Wojny Wietnamskiej, co przyczyni się do szerokiej debaty publicznej i szybkiego zakończenia tej „ niesprawiedliwej wojny“.

13 czerwca 1971 roku New York Times opublikował 6 stron artykułów i dokumentów z Tajnego Raportu Departamentu Obrony. Rząd USA i sam prezydent Nixon wystąpił do Sędziów Federalnych w Nowym Yorku i Washingtonie z petycją zakazania New York Times i Washington Post publikowania dalszych części Pentagon Papers. Zanim sprawa znalazła się w SN USA New York Times w sądzie I instancji -  District Court dla Southern District Nowego Jorku zezwolił na publikację, ale Sąd Apelacyjny - Second Circuit nie podtrzymał tej decyzji i zabronił dalszych publikacji.  Natomiast Washington Post w Sądzie Apelacyjnym District Columbia (Sędzia Gesell) wygrał sprawę i mógł publikować. Ponieważ sędziowie apelacyjni w obydwu miastach po nadzwyczajnych posiedzeniach wydali wykluczające się postanowienia, Sąd Najwyższy USA postanowił rozpatrzyć sprawę.

Przeciętnie  potrzebne jest conajmniej dwa lata, aby sprawa ó jeżeli wogóle – trafiła na wokandę Sądu Najwyższego. Ta sprawa ze względu na powagę sporu  była rozpatrzona po 12 dniach od złożenia petycji.   Sąd Najwyższy był na urlopie i zwołanie   nadzwyczajnych posiedzeń nie było łatwe. Odbyły się   25 i 26 czerwca 1971 roku.

Przewodniczył rozprawie -  Prezes Sądu Najwyższego USA, Sędzia Warren Burger
Erwin Griswold, były Dziekan Harvard Law School, przedstawiał i argumentował stanowisko Rządu USA.
Aleksander Bickel, profesor Prawa - Yale Law School, stanowisko New York Times, 
William Glendon - stanowisko Washington Post.

Pierwszy wystąpił Griswold

Griswold – Uważam, że jest bardzo ważne, aby na tę sprawę spojrzeć z perspektywy. Sprawa ta podnosi niezwykle istotną i trudną kwestię konstytucyjnego prawa do wolności słowa i wolności prasy i słyszeliśmy o tym dużo w ostatnich dwóch tygodniach. Ale też podnosi niezwykle istotną kwestię równie fundamentalną i ważną – prawo Rządu do efektywnego rządzenia. Główny nacisk w tej sprawie położono na Pierwszą Poprawkę i moim zdaniem słusznie. Nie można jednak pominąć w tej sprawie fundamentalnej kwesti podziału władzy w takim sensie, że władza i autorytet, które Konstytucja przyznaje prezydentowi, jako szefowi rządu i głównodowądzącemu Armii i Marynarki i wynikająca z tych kompetencji kwestia integralności instytucji prezydentury: czy ta instytucja – jedna z trzech władz zgodnie z podziałem władzy – może funkcjonować efektywnie....
Problem jest bardzo skomplikowany, jak wszystkie problemy konstytucyjnego prawa i wymaga rozstrzygnięcia dotyczącego konkurujących ze sobą zasad…
Dalej Griswold twierdził, że stempel „ściśle tajne“ na 10 dokumentach w Pentagon Papers  uzasadnia zakaz publikowania. 


Sędzia Potter Stewart - Nie chciałbym odwracać uwagi od sedna sprawy ( dosł. bring in a red herring) – ale chyba to robię – czy chce Pan też powiedzieć, iż te 10 dokumentów, o których Pan mówił, w pełni usprawiedliwiają czy uzasadniają klasyfikację jaka była im nadana?

Griswold – Moja pozycja ...te 10 dokumentów poprawnie są zaklasyfikowane „ściśle tajne“.

Sędzia Potter Stewart – Dziękuję. Tak  ja zrozumiałem....

Griswold wchodzi w słowo Sędziemu – ...jeden dokument. Powinienem mówić jaśniej, to są cztery tomy z 47 tomów. Wszystkie cztery tomy dotyczą jednego tematu, którego wyciąganie ...byłoby niezwykłej wagi naruszeniem bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych.

Te „cztery tomy“ dotyczyły negocjacji dyplomatycznych USA z Północnym Wietnamem. Griswold nie wiedział, że Ellsberg (który przekazał Pentagon Papers dziennikarzowi New York Times) nie przekazał tych dokumentów, aby chronić dyplomatów.

Sędzia Burger – Jak zrozumiałem – i proszę mnie poprawić, jeżeli źle zrozumiałem – sprawa ta tak naprawdę nie jest uzależniona od klasyfikacji tego materiału, czy od kwestii czy w ogóle jest klasyfikowany i jak ?

Griswold – Rzeczywiście, uważam, że takie twierdzenie jest prawdziwe. Myślę jednak, że najważniejsze jest to, że publikacja tych materiałów ma wpływ na bezpieczeństwo USA. Będzie miała wpływ na życie wielu ludzi. Będzie miała wpływ na zakończenie wojny. Będzie miała wpływ na więzniów wojennych i ich uwolnienie...Moim zdaniem taki wpływ na bezpieczeństwo USA powinien być podstawą zakazu publikacji.

Griswold– jeżeli ten materiał nie był nigdy tajny, myślę że mielibyśmy dużo większe trudności z argumentami w tej sprawie: na przyklad załóżmy gdyby ten materiał był częścią publicznego wystąpienia prezydenta.

Sąd – Ale wtedy ten materiał już byłby publiczną domeną. To zupełnie co innego.

Griswold – Zgoda. Ale nie możemy też tylko powiedzieć  - nie możecie tego publikować, ponieważ to bedzie miało śmiertelny wpływ na bezpieczeństwo Stanów ...


Sąd – I wtedy sprawa opierałaby się na nieprzekonywujących i niepewnych przesłankach. I w takim razie, w twoim domniemaniu sprawa opiera się na tych faktach. Czy tak?....musimy więc zająć się faktami, dowodami w tej sprawie - przedstawionej jako tajne.

Griswold – Proszę Wysokiego Sądu - w większości tak...

Poniżej Griswold krytykuje postanowienie Sędziego Gerarharda Gesell, który orzekał w sprawie Washington Post. Sędzia Gesell stwierdził, że Rząd musi udowodnić „natychmiastowe i bezpośrednie niebezpieczeństwo“ dla USA, aby uzasadnić zakaz publikacji.                                                                                                                                                                   
Griswold – Jeżeli standard jest taki, że nie możemy zapobiec publikacji nielegalnie zdobytych materiałów, chyba że udowodnimy i teoretycznie i praktycznie....że może to spowodować zerwanie relacji dyplomatycznych, czy że spowoduje to atak wojskowy na USA, sugeruję, że standard sędziego Gesell jest zbyt zawężony. Ten standard powinien brzmieć „ wielkie i nienaprawialne szkody dla bezpieczeństwa USA“...Nie mam najmniejszych wątpliwości, że materiał już opublikowany i publikacja dalszych materiałow będzie miała wpływ na życie Amerykanów i jest to niezwykłej wagi wpływ. Powiedzenie, że prawo do publikacji może być odebrane tylko w sytuacji, gdy jutro rano wybuchnie wojna, kiedy ta wojna już trwa jest nieusprawiedliwionym zawężeniem problemu.

Sędzia Burger oddaje głos Aleksandrowi Bickel.

Bickel – Wysoki Sądzie , nawet przez chwilę nie twierdziłem, że prezydent nie ma prawa do ustalenia systemu klasyfikacji dokumentów rządowych i że nie ma władzy, aby zarządzać tym systemem i procedurami w ramach pryznależnej mu władzy wykonawczej....Zgadzamy się z argumentami w tej sprawie, że zakaz  publikacji, podobnie jak wszystkie inne prawa konstytucyjne nie jest absolutem. I po za tym stwierdzeniem proszę Wysokiego Sądu, nasza pozycja jest odmienna i dużo bardziej skomplikowana.
Po pierwsze nasza pozycja dotyczy fundamentalnej zasady rozdziału władzy – naszym zdaniem prezydent nie ma takich uprawnień, które mogłyby być podstawą i uzasadniać zakaz publikacji. I po wtóre, rozpatrując pryncypia Pierwszej Poprawki, które dotyczą i punktu pierwszego, nasuwa się pytanie dotyczące standardu przed poznaniem faktów – standardu, który interpretujemy całkowicie odmiennie niż strona rządowa.

Sąd – Z tego rozumiem, że może Pan zgodzić się bez problemu z twierdzeniem, ze te 47 tomów materiałów, chociaż satysfakcjonują definicję „ściśle tajne“ na potrzeby władzy wykonawczej, to jednak nie satysfakcjonują Pana standardów?

Blickel– Tak , głównie z powodu notoryczności tego  klasyfikowania...

Sąd  przerywa – Nie, nie moje pytanie brzmiało - umówmy się na chwilę, że są jakieś dokumenty ... poprawnie zaklasyfikowane „ściśle tajne“. Czy chcesz powiedzieć, ze to niekoniecznie oznacza, że twój standard jest usatysfakcjonowany?

Blickel – Dokładnie tak, Proszę Wysokiego Sądu, powiedziałbym, że....

Sąd - Dobrze, ja uważam – i nie znalazłem nigdzie w twoich dokumentach, czy w dokumentach tych spraw by gazety sugerowałyby, chociaż przez moment, że w tych materiałach, w tych 47 tomach nie ma dokumentów, ktore uzasadnialyby poprawnie zdefiniowanie ich jako „ściśle tajne“.

Blickel – Po zapoznaniu się z wnioskami strony rządowej, uważam, że nie ma tam takowych. ...Gdyby takowe były, na pewno dawno wiedzielibyśmy o nich.

Sędzia Stewart – Teraz Panie Blickel, ponieważ większość akt w tej sprawie jest tajna... musimy rozpatrywać ją abstrakcyjnie....Załóżmy, że kiedy członkowie tego sądu zapoznają się z tymi dokumentami, znajdziemy tam absolutnie przekonywujące dowody, że konsekwencją ujawnienia tych dokumentów bedzie śmierć stu młodych ludzi, któtych jedynym przestępstwem było to, iż mieli po 19 lat i byli najwyżej na liście poboru. Co wtedy mamy zrobić?

Blickel -  Chciałbym żeby był paragraf i na taką sytuację.

Sędzia Stewart – Ale takiego paragrafu nie ma. Pytam się ciebie - co mamy zrobić w tej sprawie? Czy powiesz, że Konstytucja wymaga opublikowania tych dokumentów, a ci chłopcy mają umrzeć? Czy tak?

Blickel – Nie, nie. Myślę, że w takiej sytuacji....człowiek, człowieczeństwo będzie ważniejsze od  bardziej abstrakcyjnego przywiązania (dosł. Dewocji) do gwarancji Pierwszej Poprawki...

Sędzia Black – zapytał czy Kongres może zakazać publikacji prasie.

Blickel -  Nie stoimy póki co przed takim problemem ....musiałbym zapoznać się ewentualnie z taką ustawą....

Sędzia Black -  Dlaczego ustawa miałaby jakieś znaczenie? Przecież Pierwsza Poprawka stanowi wyraznie - „Kongres nie może ograniczać wolności prasy“.  Interpretujesz to, że Kongres może ustanowić jakieś prawo ograniczające wolność prasy?

Blickel –Nie, proszę Wysokiego Sądu. Zgodziłem się tylko...że jakieś ograniczenia dotyczące absolutności tego zakazu jest możliwe....

Sędzia  Black – To jest bardzo dziwne, iż  podnosisz taki argument będąc adwokatem Times, że Kongres może ustanowić taką bezprawną ustawę!

Blickel – Nie taki był mój argument. Przynajmniej mam nadzieję...

Sędzia Black – Taka była moja impresja i to jest to co pamiętam najwyrazniej z twojej argumentacji.

Sędzia Burger oddał głos adwokatowi Washington Post - Williamowi Glendonowi.

Sędzia Burger – Panie Glendon, jak Rząd może udowodnić swoją pozycję, spełniając standard postawiony przez Sędziego Gesell? Ta sprawa nie spowoduje pojawienia się statków wojennych w Porcie Nowego Jorku, nie uruchomi rakiet, ale czy możesz powiedzieć, że nie jest to sprawa życia i śmierci?

Glendon -  Proszę Wysokiego Sądu, myślę, że jeżeli mamy rozważać możliwości czy przypuszczenia przeciwko zawieszeniu, czy okrojeniu Pierwszej Poprawki, odpowiedź jest oczywista. Możliwość i przypuszczalne hipotezy, że negocjacje dyplomatyczne będą trudniejsze, czy bardziej wstydliwe (żenujące) nie usprawiedliwiają i nie uzasadniają – i to jest sedno tej sprawy - ....nie usprawiedliwiają zawieszenia Pierwszej Poprawki.

Sędzia Burger – Twoja pozycja jest teraz taka, że żądasz, aby gwarancje Pierwszej Poprawki były respektowane?

Glendon – Tak właśnie.

Sędzia Burger – I mówisz, że gazeta ma prawo do ochrony swoich zródeł, ale Rząd nie ma takiego prawa?

Glendon – Nie widzę tutaj żadnej rozbieżności. Jestesmy tutaj na pozycji żądającego, aby nie wprowadzono zakazu publikacji, ponieważ byłoby to naruszeniem naszych gwarancji konstytucyjnych, a przecież równość ( wobec prawa) tego zabrania. Jesteśmy także w takiej sytuacji, że możemy twierdzić, iż zgodnie z gwarancjami Pierwszej Poprawki, mamy prawo do ochrony naszych zródeł. I prawdę mówiąc nie znajduję  tutaj żadnej rozbieżności czy konfliktu....Nie tylko Stany Zjednoczone są tu ofiarą. Sędzia Gesell słusznie podniósł – i uważam, że jest to ważny argument, i ja też tak uważam - że Rząd zapomina o tym, że interesy Stanów Zjednoczonych to interesy obywateli. I jeżeli rozważamy tutaj okrojenie Pierwszej Poprawki, to będzie  to prawo obywateli do  tej wiedzy. Być może jest to tylko abstrakcja, ale na takich abstrakcjach zbudowaliśmy ten kraj i ten Naród, przez ponad dwiescie lat budowaliśmy jego wielkość i potęgę, a teraz  mamy zaakceptować coś, czego nigdy Rząd nie wymagał od nas....

Jeszcze raz dostał głos Griswold. Sędziowie Thurgood Marshall i Hugo Black pytali.

Griswold – W mojej opinii, jeżeli poprawnie sklasyfikowany materiał, został „niepoprawnie“ zdobyty i można wykazać, że ma to natychmiastowy impakt na bezpieczeństwo kraju, jego publikacja powinna być zakazana.

Sędzia Marshall – Czy w takim razie federalne sądy miałyby spełniać rolę cenzora?

Griswold – Wysoki Sądzie to jest pejoratywna opinia. Nie wiem czy jest jakaś alternatywa.

Sędzia Marshall – Pierwsza Poprawka może nią być. ( śmiech na sali)

Griswold – Tak Proszę Wysokiego Sądu. .... problemem w tej sprawie jest konstrukcja Pierwszej Poprawki. Jest wszystkim znana interpretacja Sędziego Black, iż „żadne prawo“ oznacza „żadne prawo“ i ja szanuję tę pozycję.

Sędzia Black – Tak też myślałem.

Griswold -  Mogę tylko powiedzieć, Wysoki Sądzie, że dla mnie jest równie oczywiste, że „żadne prawo“ nie oznacza zawsze  „żadne prawo“ i chciałbym przekonać Sąd, że to jest prawda.

Przedstawicielowi Rządu nie udało się przekonać sądu iż, „żadne prawo“ nie oznacza zawsze  „żadne prawo.

Cztery dni pózniej Sąd Najwyższy wydał wyrok. W trzech krótkich paragrafach sześciu sędziów zgodziło się, iż Rząd nie uzasadnił wystarczająco i przekonywująco swojejego żądania zakazu publikacji Pentagon Papers i zawieszenia tym samym gwarancji Pierwszej Poprawki. Orzeczenie Sądu Apelacyjnego District Columbia Sędziego Gesell w sprawie Washington Post zostało podtrzymane. Orzeczenie Sądu Apelacyjnego Second Circuit  w sprawie New York Times zostało skasowane i podtrzymane orzeczenie District Court dla Southern District Nowego Jorku.


6 Sędziów, których opinie były zbieżne i zadecydowały o werdykcie:

Hugo Black podkreślił absolutną wyższość Pierwszej Poprawki i był przeciwny jakiejkolwiek ingerencji w swobodę wypowiedzi bez względu treść i źródła dokumentów.


William O. Douglas w dużej mierze poparł opinię Sędziego Black, twierdząc, że potrzeba  wolnych  mediów,  jako narzędzia kontrolujcego poczynania rządu nie może podlegać ograniczeniu.


William J. Brennan, Jr stwierdził, że publikacji tych  dokumentów nie można zakwalifikować jako jeden z trzech wyjątków od wolności słowa jak w wyroku Near v. Minnesota (1931).


Potter Stewart i Byron R. White zgodzili się, że odpowiedzialność władzy wykonawczej w celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego to także ochrona  danych. Jednakże w dziedzinie obrony narodowej i spraw międzynarodowych, prezydent Stanów Zjednoczonych posiada zbyt dużą konstytucyjną niezależność, która jest praktycznie niekontrolowana przez władzę legislacyjną i władzę sądowniczą. "W przypadku braku kontroli rządu i równowagi, jedynym skutecznym ograniczeniem dla polityki władzy wykonawczej może byç oświecenie obywateli - a co za tym idzie świadoma i krytyczna opinia publiczna, która sama może decydować o ochronie wartości demokratycznych”.


Thurgood Marshall twierdził, że termin "bezpieczeństwo narodowe" jest zbyt szeroki, aby usankcjonować zakaz publikacji.
3 Sędziów nie zgodziło się z werdyktem i wyrazili zdania odrębne.


Prezes Sądu Najwyższego Warren Burger twierdził, że "imperatyw wolnej prasy i wolności słowa wchodzi w kolizję z imperatywem skutecznego funkcjonowania nowoczesnego rządu ". Twierdził on,  że pośpieszne postępowanie, oraz z uwagi na ilość - rozmiar dokumentów, Sąd nie był w stanie uzyskać wystarczających  informacji, aby podjąć poprawną decyzję. Sędzia Burger  również twierdził, że Times powinien omówić możliwe konsekwencje z rządem przed publikacją materiału. Sędzia nie twierdzi, że rząd udowodnił swoje tezy, ale raczej, że decyzja nie powinna być dokonana tak szybko.
 
Sędziowie John M. Harlan i Harry A. Blackmun dołączyli do Prezesa Sądu i poparli jego opinię. 
40 lat później 13 czerwca 2011r całość Pentagon Papers została udostępniona społeczeństwu amerykańskiemu.
daniel ellsberg, usa v new york times, robert mcnamara, pentagon papers, konstytucja usa, bezpieczeństwo, wolność słowa

środa, 17 lutego 2016

Afera Watergate - kto kontroluje kontrolerów



W lipcu 1974 r. Sąd Najwyższy USA wydal jeden z najważniejszych wyroków ubiegłego stulecia w sprawie Stany Zjednoczone v. Nixon. Dwa tygodnie później Nixon wsiadł do helikoptera na lądowisku w Białym Domu. Opuszczał to miejsce na zawsze jako pierwszy prezydent USA, który zrezygnował z urzędu.
 
Ale najpierw musimy się cofnąć do czerwca 1972r, kiedy to 5 mężczyzn zaopatrzonych w aparaty fotograficzne i pluskwy do podsłuchu aresztowano wewnątrz centralnej kwatery Komitetu Wyborczego Partii Demokratycznej w kompleksie biurowym Watergate w Waszyngtonie. Szybko okazało się, że włamywacze pracowali, bezpośrednio lub pośrednio, dla Komitetu Wyborczego prezydenta Nixona. Sam prezydent i przywódcy jego kampanii wyborczej zaprzeczyli, aby mieli jakikolwiek związek z “niefortunnym” incydentem.
 
W 1973 roku Komisja Senatu rozpoczęła dochodzenie i okazało się, że najwyżsi członkowie administracji Nixona byli zaangażowani w zamiatanie pod dywan, włamania i wielu innych działań niezgodnych z prawem. Stwierdzono również, że Nixon zainstalował w kilku pomieszczeniach Białego Domu, w tym w Oval Office system nagrywający audio, który automatycznie zapisywał wszystkie jego rozmowy z doradcami i innymi osobami.
 
Specjalny prokurator Archibald Cox wyznaczony do badania afery Watergate wystąpił z wnioskiem o zabezpieczenie i przekazanie mu taśm audio z systemu nagrywającego w Białym Domu. Nixon odmówił wydania nagrań, twierdząc, że są one chronione z mocy przywileju prezydenckiego (executive privilege) i zwolnił Coxa. To wywołało burzę w Waszyngtonie i doprowadziło do rozpoczęcia przez Kongres procedury impeachment przeciwko prezydentowi.
 
Nixon ostatecznie wydał kilka taśm, następnemu specjalnemu prokuratorowi Leonowi Jaworskiemu, ale część nagrań została z nich usunięta. Jaworski zwrócił się do sądu o nakazanie prezydentowi wydania eszystkich nagrań. Distric Court nakazał prezydentowi oddanie nagrań Jaworskiemu. Nixon odwołal się. Sąd II instancji podtrzymał decyzję I instancji. Nixon nie dał za wygraną i sprawa znalazła się w  Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych.
 
W imieniu USA występowali specjalni prokuratorzy Leon Jaworski i Philip Lacovara.
W imieniu prezydenta Nixona, James st. Clair, adwokat z Bostonu.
 
Jaworski i Lacovara stali na stanowisku, iż uprawnienia prezydenta do powoływania się na przywileje władzy wykonawczej - executive privilege – jest w tej konkretnej sytuacji bezprawne, albowiem przywileje te nie są absolutne, a nagrania stanowią ewidencję w toczącej się sprawie karnej. Prezydent nie może powoływać się na żadne prawa i przywileje, jeżeli wiąże się to z pozbawieniem sądu dostępu do dowodu w postępowaniu karnym. Jest to spór konstytucyjny i winien być rozstrzygnięty przez sąd.
 
St. Clair twierdził, iż z konstytucyjnego trójpodziału władz wynika  uprawnienie prezydenta do decydowania, czy podzieli się informacjami, które posiada z innymi władzami, czyli z władzą ustawodawczą – Kongresem i Senatem i władzą sadowniczą. Ponadto, St. Clair twierdził,  iż ten przywilej jest absolutny, a co najważniejsze - to prezydent i tylko prezydent determinuje, jak istotne są te informacje dla bezpieczeństwa państwa i zachowania ich w tajemnicy, lub też nie. Spór ten powinien być rozwiązany w ramach władzy wykonawczej, a nie przez sądy.
 
8 lipca 1974r., Przewodniczący Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych Warren Burger otworzyl sprawę. Publiczność koczowała pod sadem od trzech dni, mając nadzieję na dostanie się na salę i uczestniczenie w tej historycznej rozprawie, którą nazwano  „Sprawą nagrań Watergate“. Ale w historii SN USA jej poprawna nazwa to 
- Stany Zjednoczone Ameryki versus Richard Nixon, Prezydent Stanów Zjednoczonych, sygnatura 418 U.S. 683/1974.
 
Sędziowie słuchali argumentów o uprawnieniach i obowiązkach konstytucyjnych i obywatelskich prezydenta. Z jednej strony Jaworski i Lacovara stali na stanowisku, iż prezydent jest jak każdy inny obywatel i jest zobowiązany jak każdy obywatel udostępnić sądowi ewidencję w sprawie karnej. Z drugiej strony St.Clair argumentował, iż konstytucja daje prezydentowi uprawnienia na mocy przywilejów władzy wykonawczej - executive privilege - do odmowy udostępnienia tej ewidencji tak sądom jak i Kongresowi i Senatowi.
 
Pierwszy przedstawiał argumenty Leon Jaworski, legendarny adwokat z Texasu, były przewodniczący American Bar Association.[i]
 
Jego zdaniem cała sprawa sprowadza się do jednej fundamentalnej kwestii – kto jest upoważniony do interpretowania zapisów w Konstytucji? Odmawiając wydania ewidencji w sprawie kryminalnej, prezydent powołuje się na Konstytucję. Oczywiście prezydent może mieć rację w swojej interpretacji zapisów Konstytucji, ale też może być w błędzie. I jeżeli jest w błędzie, kto ma prawo powiedzieć mu, że jest w błędzie? I jeżeli jest w błędzie i nie ma nikogo, żeby mu to powiedzieć, to w konsekwencji będzie popełniał blędy. Co wtedy się stanie z naszym rządem, z Konstytucją i z panstwem? Taka sytuacja jest absurdalna.
Zdaniem Jaworskiego, konstytucyjne podstawy demokracji są śmiertelnie zagrożone, jeżeli prezydent, każdy prezydent może powiedzieć, że to Konstytucja upoważnia prezydenta – co robić i jak, a nikt nawet Sąd Najwyższy nie może mu powiedzieć, że jest innaczej.
 
Sędzia Potter Stuart przerwał Jaworskiemu:
 
Stuart - Zgodnie z prawem, jeżeli (prezydent) ma rację, to on jest jedynym arbitrem i zwraca się do sądu o potwierdzenia jego interpretacji.
 
Jaworski - Tak, ale mój argument jest inny - jeżeli ( prezydent) jest uważany za jedynego sędziego i jest w błędzie w swojej interpretacji, to będzie ten błąd kontynuował.
 
Stuart – No dobrze, to wtedy ten sąd powie (prezydentowi), że jest w błedzie.
 
Jaworski – Myślę, że to jest właśnie sedno tej sprawy, czy nie tak?
 
W tym miejscu zabrał głos sędzia Burger
 
Burger – Czy nie jest prawdą, że prezydent  oddał tę sprawę w nasze ręce, podobnie jak ty?
 
Jaworski – Jak tak tego nie widzę. Panie Przewodniczący, moim zdaniem mówiąc uczciwie, pozycja prezydenta jest taka, że mówi „ Konstytucja tak mówi i nikt mi nie będzie interpretował Konstytucji“. Jak dotąd prezydent twierdzi, że tylko on jest odpowiednim i jedynym interpretatorem Konstytucji.
 
Następnie Jaworski przypomniał sądowi o reakcji społeczeństwa i Kongresu na zwolnienie specjalnego prokuratora Coxa przez Nixona.  W swojej argumentacji doszedł do punktu, kiedy sędzia Stuart przerwał mu ponownie.
 
Stuart – Czy chcesz nas teraz przekonać, że w ogóle nie istnieje coś takiego jak executive privilege?
 
Jaworski – Nie,
 
Stuart – Tak też myślałem.
 
Jaworski – Nie, ale chciałem podkreślić, że taki przywilej nie ma żadnego umocowania w Konstytucji.
 
Stuart – Czy w takim razie, jeżeli w ogóle, uważasz, iż ma gdzieś umocowanie.. może umocowanie w zwykłym prawie.
 
Jaworski – tak proszę Wysokiego Sądu, Co więcej, uważam, że nawet na zwykłe przywileje obywatela nie można powoływać się w tej sprawie. I nigdy, nie przyszlo nam nawet do głowy, że ta odmowa ma jakąkolwiek podstawę konstytucyjną.
 
Podsumowując swoje argumenty Jaworski podkreślił:
 
Sprawa ta dotyczy przywilejów i podkreślam, że przywilejów w bardzo wąskim zakresie, sprowadza się do bardzo wąskiego i bardzo istotnego problemu. …czy prezydent w toczącej się sprawie karnej może odmówić udostępnienia sądowi ewidencji, powołując się tylko na fakt, że jest to tajemnica komunikacji wynikająca z uprawnien konstytucyjnych…Nie sugerujemy, że executive privilege nie powinien byç brany pod uwagę. Uważamy, że wręcz przeciwnie, iż jest to problem, który Wysoki Sąd powinien roztrzygnąć. Ale końcowa decyzja nie będzie zależała od tego czy jest ten przywilej absolutny, czy ma umocowanie w Konstytucji, czy nie daje komuś jakiś praw, czy nie upoważnia kogoś, czy nie upoważnia nawet Wysokiego Sądu do pochylenia się nad tym. Ponieważ, jeżeli to sądy są upoważnione do ostatecznej i wiążącej interpretacji zapisów Konstytucji i mogą zmusić nawet Kongres do działania zgodnie z zapisami Konstytucji, to jest oczywistym, że nie powinny mieć mniejszych kompetencji orzekając o konstytucyjnych prawach prezydenta.
 
James St.Clair - Mój uczony kolega (dosłownie - learned brother) widzi sprawę z bardzo tradycyjnego punktu widzenia, to znaczy jest to próba specjalnego prokuratora uzyskania czegoś, co uważa on za ewidencję w postępowaniu karnym i jego obowiązkiem jest uzyskanie tej ewidencji. Przy czym, ani razu nie wspomniał o bardzo istotnym szczególe...związku tego żądania z procedurą impeachment prowadzoną w Izbie Reprezentantów. Dalej St.Clair argumentował, że jest oczywistym, iż nagrania te będą użyte w tej procedurze. A przecież sądy są wykluczone z udziału w procedurze impeachment. Tymczasem specjalny prokurator wciąga sąd w tę procedurę, żądając udostępnienia nagrań.
 
Sędzia Thurgood Marshall – Co jest na tych taśmach, co może być użyte w impeachment?
 
St. Clair – Jeżeli Wysoki Sąd pozwoli, Kongres wnioskował o te nagrania.
 
Marshall - ja nie wiem co te tasmy zawierają. Domniemam, że ty wiesz?
 
St.Clair – Nie, nie wiem.
 
Marshall – Ty też nie wiesz. W takim razie skąd wiesz, że powinny być objęte przywilejem odmowy?
 
St.Clair – Wiem, że są to nagrania rozmow prezydenta z jego doradcami.
 
Marshall - Czyli, ( dla ciebie) nie ma znaczenia czego dotyczą?
 
St.Clair – Nie ma znaczenia czego dotyczą
 
Tutaj wtrąca pytanie sędzia Burger.
 
Burger – Czy specjalny prokurator nie twierdzi, że dotyczą one wszystkie jednego tematu?
 
St.Clair – Tak twierdzi, ale przecież nie może tego dowieść. Nie może dowieść, że dotyczą one kwesti Watergate. Ja twierdzę, ze prezydent powinien decydować i jest to polityczna kwestia – co udostępnić Izbie.
 
Marshall – oh!? Więc Kongres może je ewentualnie otrzymać, prezydent może je posiadać, a jedyni ludzie, którzy nie mogą ich zobaczyć to są sądy?
 
St.Clair -  Sąd ma rozpatrzyć, kwestię ządania przez specjalnego prokuratora ewidencji. ...
 
Sędzia Mrshall chciał się dowiedzieć, czy prezydent zatosuje sie do decyzji tego sądu.
 
Marshall – A więc jednak pozostawiasz decyzję temu sądowi?
 
St. Clair – W jakims sensie.
 
Marshall – A w jakim sensie?
 
St. Clair – W takim sensie, iż sąd jest zobligowany przestrzegać prawa. Dobrze? Prezydent ma natomiast konstytucyjny obowiązek wypełniania swojej funkcji.
 
Marshall – Zwracasz sięwięc do tego sądu, aby zdeterminował czy przywileje mogą być zastosowane w tej sprawie czy nie?
 
St. Clair - Dobrze...pytanie jest jeszcze bardziej zawężone. Czy przywilej, co mój kolega podważa  - jest absolutny?
 
Marshall – Ja się pytałem o „tę sprawę“! Czy można to jeszcze bardziej zawężyć?
 
St.Clair – Nie, Wysoki Sądzie.
 
Marshall – Dobrze, zgadzasz się więc, że to jest kwestia, którą sąd ma rozważyć, czy więc oddajesz tę sprawę sądowi do rozpatrzenia?
 
St.Clair – Ta sprawa została przedstawiona temu sądowi do rozważenia zgodnie z prawem. Prezydent natomiast jest zoobligowany zapisami Konstytucji.
 
Marshall – Czy zwracasz się do tego sądu o wydanie orzeczenia?
 
St. Clair – Jeśli chodzi o literę prawa – tak.
 
Tu nie wytrzymał Przewodniczący SN.
 
Burger – Gdyby tak nie było, nie bylibyśmy tutaj, czy nie tak?
 
St. Clair – Ja nie jestem tutaj z własnej woli...To jest sprawa do rozwiązania przez władzę wykonawczą ( prezydenta). Nie było żadnej umowy pomiędzy władzą wykonawczą (prezydentem), a władza ustawodawczą ( Kongres) jeśli chodzi o ewidencję ( St. Clair usiłuje przekonać sąd, że specjalny prokurator L.Jaworski nie mial nawet podstaw – brak uzgodnień z prezydentem – aby żądać udostępnienia nagrań, jako ewidencji) Jeśli chodzi, o tę ewidencję - nie jest rolą sądu, aby decydować, jaka ewidencja ma być zaprezentowana w postępowaniu przed władzą ustawodawczą.
 
Sędzia Stewart – Więc twój argument jest taki – to jest interesujący i ważny problem do rozwiązania przez politologów, a także interesujący i ważny problem prawa konstytucyjnego i w ogóle prawa, tyle tylko, że twój klient sam pozbawił się tych argumentów w momencie powołania specjalnego prokuratora.
 
St. Clair – Być może jest to prawda, z wyjątkiem faktu, że nie upoważnił specjalnego prokuratora do decydowania, czy jego ( nagrane) rozmowy są tajemnicą czy też nie. Ten sąd nie ma jurysdykcji w rozstrzyganiu sporu, czy ta ewidencja powinna być wydana czy nie, ponieważ zaangażowanie sądu byłoby zaangażowaniem po stronie prokuratora.
 
Adwokat sprowokował sędziego Marshalla ponownie.
 
Marshall – Czy ten sąd moze ocenić co jest ewidencją w postępowaniu karnym, czy też nie?
 
St. Clair – Może, proszę Wysokiego Sądu, jeżeli to dotyczy trzeciej strony, ale nie powinien byc zaangażowany w procedury oskarżania przez wladzę ustawodawczą.
 
Marshal – Moje pytanie dotyczyło tylko kwestii czy wniosek taki może być rozpatrzony przez sąd. I wniosek ten był rozpatrzony przez sąd niższej instancji. Prawda?
St.Clair – Tak, proszę Wysokiego Sądu. 
 
Marshall – (rozpatrzony) troszkę zgodnie z prawem?
 
St. Clair – całkowicie zgodnie z prawem
 
Marshall – O czym więc ma decydować ten sąd?
 
St. Clair – Ale ja wystąpiłem o skasowanie tej decyzji.
 
Marshall – Więc, o czym ma decydować ten sąd?
 
St. Clair – Odmowa skasowania tej decyzji prze sąd apelacyjny jest jedną z kwestii, którą ma rozpatrzyć sąd.
 
Marszall – Nie jest to jedna z kwesti, ale jedyna kwestia – czy wniosek o wydanie ewidencji powinien być uznany czy nie?
 
St. Clair – Pytanie jest, czy ten wniosek jest zgodny z prawem.
 
Marshall – Racja
 
St. Clair – Sędziowie popełniają błedy, tak jak i prawnicy i nawet prezydenci. Moje stanowisko jest takie, że władza wykonawcza ...
 
Marshall – Rola wladzy wykonawczej, jak ja rozumiem twoje argumenty, to tutaj - czy wydać dobrowolnie specjalnemu prokuratorowi ewidencję. Ale my już jesteśmy dalej. Prezydent nie wydał dobrowolnie ewidencji. Jesteśmy teraz w punkcie, kiedy specjalny prokurator zwrócił się do sądu, żeby orzekł, czy prezydent ma wydać nagrania, czy nie jest to trochę dalej, niż rozważania czysto polityczne, co moze pezydent?
 
St. Clair – Uważamy, że sąd nie miał prawa pomagać (Jaworskiemu) i decydować co prezydent zaoferuje jako ewidencję.
 
Dalej argumentując St. Clair twierdził jescze raz, iż prezydent został wybrany i w oparciu o zapisy Konstytucji  jego prawa, obowiązki i odpowiedziałność mają umocowanie w Konstytucji i powtórzył argumenty przytoczone powyżej.
 
Ostatnie słowo po stronie Stanów Zjednoczonych wygłosił Philip Lacovara.
 
Lacovara - Założenie, że ponieważ w Kongresie toczy się procedura impeachment, to „jakoś“ czyni nasze żądanie nie podlegającym jurysdykcji sądów – a politycznym żądaniem – jest niesamowite i oburzające. Nie jest ono poparte żadnym konstytucyjnym przepisem, ani żadnym orzeczeniem tego sądu.
 
To jest postępowanie sądowe w sprawie kryminalnej, przed sądem federalnym. Wniosek dotyczy ewidencji, która będzie wykorzystana w sądzie, podczas procesu, który rozpoczyna się 9 września. (ten) Sąd, nie może uchylić się od przyznania, że jest to sprawa sądowa o doniosłych konsekwencjach dla kraju. I sprawa ta nie ma nic wspólnego z procedurą impeachment. To jest konstytucyjny proces, ktory trwa. A tutaj chodzi o zastosowanie zwykłego, tradycjynego i wręcz prozaicznego wniosku o uzyskanie ewidencji w sprawie karnej.
 
Następnego dnia cały skład Sądu Najwyższego, (oprócz chorego najmłodszego członka – sędziego Wiliama Rehnquista) ośmiu sędziow, zebrało się na naradę. Pod gmachem sądu tysiące Amerykanów oczekiwało na decyzję.
 
Sędziowie zgodzili się z St. Clair, iż Konstytucja daje prezydentowi przywileje. Ale zgodzili się też z Jaworskim, ze te przywileje są limitowane, a nie absolutne i muszą być, jeżeli zachodzi taka potrzeba, poddane weryfikacji władzy sądowniczej. Decyzja była jednogłośna – prezydent musi oddać wszystkie taśmy sądowi.
 
Sąd zadecydował, ale czy prezydent będzie respektował tę decyzję – pytali Amerykanie. Nixon po usłyszeniu decyzji SN wybuchł i zapowiedział, że nie uznaje wyroku SN i nie odda nagrań. Było jednak już za późno. Trzy dni później Komisja Sprawiedliwości Kongresu głosowała za impeachment prezydenta - „utrudnianie wymiaru sprawiedliwości“.  8 sierpnia prezydent złożył swoją rezygnację.
 
Uzasadnie decyzji SN USA napisał Przewodniczący Warren Burger.
 
W uzasadnieniu podkreślił, iż ani doktryna trójpodziału władzy, ani potrzeba objęcia tajemnicą komunikacji prezydenta z jego doradcami nie może być podstawą absolutnego i arbitralnego imunitetu prezydenta przed jakimkolwiek postępowaniem sądowym w jakichkolwiek okolicznościach. Generalne powoływanie się na powyższe musi ustąpić przed przed zademonstrowaną, konkretna potrzebą ewidencji w toczącej sie konkretnej sprawie karnej.
 
Pięciu mężczyzn zostało skazanych za włamanie w budynku Watergate, wraz z nimi E. Howard Hunt, Jr, były doradca Nixona i G. Gordon Liddy, adwokat Komitetu Wyborczego. Nagrania z Białego Domu były ewidencją w sprawie.
   



[i] Z oryginalnego transkryptu zapisu audio z rozprawy