(…)jest coraz bardziej oczywiste dla większości Polaków, że reforma
sądownictwa jest konieczna, aby Polska zostawiła prawne dziedzictwo komunizmu
za sobą(…) [i]
W grudniu 2013r. Sędzia SSO Jarosław Przybyliński uniewinnił policjantów Remigiusza M. i
Macieja L. od wszystkich zarzutów niedopełnienia obowiązków służbowych, które
to niedopełnienie czy zaniechanie skutkowało narażeniem na bezposrednie
niebezpieczeństwo utraty życia uprowadzonego K.Olewnika. Prokuratura Apelacyjna
w Gdańsku, jak i oskarżyciel posiłkowy Danuta Cieplińska złożyłi apelację od
tego wyroku.
Na początek kilka ogólnych refleksji
i spostrzeżeń dotyczących wyroku. Kursywą zaznaczylam cytaty z uzasadnienia
wyroku.
Sędzia zdeterminował, iż wszystkie zarzuty postawione oskarżonym
uległy przedawnieniu i sprawa przeciwko oskarżonym winna być umorzona. Niemniej
tak „orzecznictwo SN jak i doktryna
dopuszczają w sytuacji, gdy nastąpilo
pełne wyjasnienie przedmiotu procesu, a oskarzony został skonfrontowany z
zarzutami oskarżenia i odpadły racje załatwienia sprawy w
płaszczyźnie li tylko formalnej, by w takiej sytuacji należy wydać wyrok
uniewinniający, skoro uniewinnienie jest bardziej niż umorzenie „jednoznaczne i
wyraziste”.
Sędzia jednoznacznie, wyraziscie
i obszernie podkreślił (w sumie na ca 20 stronach), iż gospodarzem śledztwa był
prokurator i tym samym to na nim spoczywała odpowiedzialnośc za przestępstwa zarzucane
policjantom. Również wyraziście i
jednoznacznie – w uzasadnieniach
dotyczących każdego z zarzutów - Sędzia stwierdza lakonicznie, bez jakichkolwiek
ustaleń faktycznych i bez pogłębionej i rzeczowej argumentacji, że oskarżeni nie mieli żadnego motywu,
ani powodu, aby popełnić zarzucane
przestępstwa. Przy czym jednoznacznie i
wyraziście nadał walor szczególnej wiarygodności zeznaniom oskarżonych i
dowodom mającym świadczyć o ich niewinności.
I nie dziwiły Sędziego i broń Boże nie przyczyniały się do negatywnej
oceny pracy oskarżonych, fakty że oskarżeni nie dokumentowali zgodnie z
przepisami swoich działań, nie sporządzali notatek służbowych, protokołów
etc. Brak dokumentacji Sędzia był zmuszony rekompensować wiarą: „ Nie można
jednoznacznie wykluczyć, że inne dzialania miały miejsce, ale nie zostały
odpowiednio udokumentowane”. Także amnezja funkcjonariuszy, którzy są trenowani
w zapamiętywaniu faktów i szczegółów i ta umiejętność jest jedną z
najważniejszych predyspozycji i
narzędzi w ich pracy, była dla Sędziego normalką, wynikało to z prostego faktu…zeznawali wielokrotnie, w związku z tym
mogło dojść do różnic w ich relacjach.
Sędzia przeprowadzał ustalenia faktyczne, które następnie miały
dowodzić niewinności
oskarżonych, szczegółowo opisywał działania oskarżonych, przywoływał zeznania potwierdzające te działania,
i
równocześnie nie odnosił się
ani słowem do zarzutów oskarżyciela dotyczących tych działań. Z ustaleń tych
wyłania się obraz intensywnej i metodycznej pracy oskarżonych, którym nic nie
można zarzucić, dopóki nie spojrzymy np. na datę tych działań i nie zdamy sobie
sprawy, że te działania przeprowadzono
po miesiącu, czy pół roku
bezczynności.
Nie sposób omówić uzasadnienia wszystkich zarzutów przedstawionych Remigiuszowi M. i Maciejowi L.
Artykuł ten i tak przydługi, zamieniłby się w książkę (uzasadnienie wyroku liczy ponad 160
stron). Ograniczę się do przedstawienia w skrócie kwestii dotyczących dwóch
zarzutów, które wydają się i reprezentatywne i wystarczające, aby wyrobić sobie
opinię o postępowaniu sądowym w tej sprawie.
Jeden z najpoważniejszych zarzutów w akcie oskarżenia dotyczył nienależytego zabezpieczenia miejsca przekazania okupu poprzez
przedwczesne i bezzasadne odstąpienie od obserwacji, a także zaniechanie
niezwłocznego przeprowadzenia oględzin miejsca przekazania okupu:
Sędzia
ustalił następujący stan faktyczny – kursywą cytaty z uzasadnienia:
- Przed
24 lipca Remigiusz M. przeprowadził
rozmowę z prokuratorem Robertem Skawińskim na temat zabezpieczenia przekazania
okupu.
- W dniu 24 lipca w godzinach porannych
sprawcy nawiązali łączność z rodziną Olewników. Danuta Olewnik przekazała
informację o poleceniach porywaczy telefonicznie Remigiuszowi M.
- O
godz. 11:57 Danuta Olewnik otrzymała drugi telefon od porywaczy.
- Remigiusz M. skontaktował się z Maciejem L.
i podjęli decyzje o podjęciu działań operacyjnych.
- Maciej L. zwrócił się do Wydziału Techniki
Operacyjnej KWP w Radomiu sekcja w Płocku o zorganizowaniu obserwacji
- Na
wyznaczone miejsce (rondo w Płońsku) również udała się tzw grupa realizacyjna –
6 funkcjonariuszy w dwóch samochodach
- Grupę kierowaną przez Macieja L. stanowili funkcjonariusze oddziału
Prewencji Policji KWP z siedzibą w Radomiu oddelegowani do wykonywania
czynności w Wydziale Kryminalnym KWP w Radomiu. W sumie 6 policjantów.
- Maciej
L. i jego grupa poruszali się samochodami Daewoo Nubira i Fiat Bravo.
- Zadaniem grupy realizacyjnej było
zatrzymanie sprawców o ile się nadarzy taka sposobność ewentualnie podjęcie
obserwacji tych osób.
- O
godz. 18 Danuta Olewnik wraz z mężem zatrzymała się na rondzie w Płońsku.
- O godz. 18:30 przyjechali funkcjonariusze
Techniki Operacyjnej KWP w Radomiu sekcja w Płocku.
- O godz. 20:54 rodzina Olewników ruszyła w
kierunku Warszawy po wcześniejszym poleceniu telefonicznym od sprawców.
- O godz. 21:40 Danuta Olewnik wraz z mężem
zatrzymali się w Łomiankach i oczekiwali na decyzje porywaczy.
- Wówczas na polecenie Remigiusza M. kontakt
telefoniczny z Klaudiuszem Cieplińskim przejął Maciej L. Danuta Olewnik
pozostała w kontakcie telefonicznym z porywaczami.
- O godz. 22:55 porywacze polecili im jechać
Wisłostradą z prędkością 100 km/h i przekazywać na bieżąco informacje o tym
gdzie się znajdują.
- W pewnym momencie Danuta Olewnik otrzymała
polecenie, aby skręcić na trasę Armii Krajowej przed stacją CPN. Samochód
którym jechała minął już to miejsce co spowodowało, że jej mąż musiał zawrócić,
żeby dostać się we wskazane miejsce.
- Po wjeździe na trasę Armii Krajowej
porywacze polecili, że mają się zatrzymać pomiędzy czerwonymi światłami i
zrzucić okup w przestrzeń pomiędzy pasami.
- Przejechali jednak to miejsce i musieli
cofnąć ( 50m), aby stanąć pomiędzy nimi.
- Danuta Olewnik i Klaudiusz Ciepliński
zgodnie z opisaną instrukcją dokonali przekazania okupu, w wycięty otwór
wrzucił pieniądze Klaudiusz Ciepliński – była godz. 23:11, o czym telefonicznie
poinformowali porywaczy.
- Klaudiusz Ciepliński powiedział przez
telefon do Macieja L. „dajcie im wziąć te pieniądze, niech tylko oddadzą
Krzysztofa”. Następnie odjechali.
- Sprawcy przejęli okup zgodnie z planem
opracowanym przez Wojciecha Franiewskiego.
- Okup został przekazany na wiadukcie na którym obowiązywał
ruch jednostronny. Manewr, wykonany przez Klaudiusza Cieplińskiego, tj.
cofniecie samochodem do miejsca oznaczonego lampkami rowerowymi i zniczami
przez sprawców uniemożliwił funkcjonariuszom policji podjecie adekwatnej
reakcji pozwalającej na dalsze prowadzenie obserwacji bez ryzyka dekonspiracji
ich działań. Praktycznie okazało się niemożliwym natychmiastowe udanie się w miejsce,
gdzie zarzucone zostały pieniądze i podjecie próby zatrzymania sprawców czy też
ich obserwacji.
- Funkcjonariusze policji zarówno z grupy
realizacyjnej jak i techniki operacyjnej dojechali na miejsce gdzie miały spaść
pieniądze, zajęło im to jednak kilka minut. W tym czasie
sprawcy mogli bezpiecznie opuścić miejsce odbioru okupu.
- Na miejscu nastąpiła penetracja rejonu
miejsca gdzie spadły pieniądze. Było tam ciemno, teren był porośnięty krzewami.
Pod dojazdami do mostu tzw ślimakami było zupełnie ciemno. W wyniku poszukiwań
nie odnaleziono zrzuconych pieniędzy, ani nie ujawniono żadnych osób przebywających
na tym terenie.
- Następnie Maciej L. udał się do KSP w
Warszawie, aby na stanowisku kierowania sprawdzono czy miejsce przekazania
okupu było monitorowane. Okazało się, że nie było, a najbliższa kamera
znajdował się 2 km dalej.
- W związku z tym Maciej L. wspólnie w
Remigiuszem M. podjął decyzję o zakończeniu działań.
- W miejscu przekazania okupu nie zostały
zabezpieczone lampki i znicze, nie dokonano również oględzin.
- 27 lipca 2003 w godz. 16:00 – 16:40 trzech
policjantów dokonali oględzin miejsca zrzucenia okupu. W trakcie czynnosci
zabezpieczono 2 znicze i lampki rowerowe. Jarosław G. dokonał penetracji na ul.
Gwiaździstej pod katem poszukiwania śladów bez pozytywnego efektu. Czynności
udokumentowano 10 zdjeciami fotograficznymi.
Na początek, niezrozumiałe jest stwierdzenie Sędziego, iż Remigiusz M. przeprowadził rozmowę z
prokuratorem Robertem Skawińskim na temat zabezpieczenia przekazania okupu.
Taka konstrukcja zdania wskazuje, że operacja policyjna miała służyć zabezpieczaniu podjęcia okupu
bandytom, a nie wykryciu sprawców porwania K.Olewnika.
Jeszcze bardziej zastanawia, jak
manewr, wykonany przez Klaudiusza Cieplińskiego, tj. cofniecie
samochodem ca 50m do miejsca oznaczonego lampkami rowerowymi i zniczami - uniemożliwił kierowcy conajmniej jednego z
pięciu samochodów policyjnych podjecie adekwatnej
reakcji pozwalającej na dalsze prowadzenie obserwacji bez ryzyka dekonspiracji
ich działań.
Taki wniosek byłby
uprawniony, gdyby te 5 samochodów policyjnych jechało bezpośrednio za samochodem
Klaudiusza Cieplińskiego. Z zeznań
tak K.Cieplińskiego jak i jego żony Danuty wynika, że samochodów
policyjnych nie widzieli, a więc
jeżeli w ogóle, to jechały w dość dużej odległości, a policjanci będąc
cały czas w kontakcie z Klaudiuszem Cieplińskim, mieli dość czasu, aby podjąć
adekwatną reakcję i conajmniej dwa
samochody grupy realizacyjnej mogły i powinny udać się w okolice zrzucenia
okupu. Takie było przecież ich zadanie: zatrzymanie
sprawców o ile się nadarzy taka sposobność ewentualnie podjęcie obserwacji tych
osób.
Wg ustaleń Sędziego, porywacze przejęli okup wg planu opracowanego przez Wojciecha Franiewskiego, a na miejsce
gdzie spadł okup po kilku minutach dojechali
funkcjonariusze policji z grupy realizacyjnej jak i techniki operacyjnej. W tym czasie sprawcy mogli bezpiecznie opuścić miejsce
odbioru okupu.
Powyższe ustalenia Sędziego wzajemnie wykluczają się, ponieważ jedno
jest nieprawdziwe. Zgodnie z
planem, Franiewski pojechał
sprawdzić mobilizację policji warszawskiej i dopiero, gdy stwierdził, że takowa
nie ma miejsca, skontaktował się z odbierającymi okup i podjechał w okolice podjęcia okupu. Niemożliwym jest, aby trzy samochody z co najmniej
ośmioma policjantami przyjechały na miejsce zrzucenia okupu po kilku minutach i
nikogo tam nie zastali. Podejmujący okup sprawcy czekali w tym czasie w krzakach pod ślimakiem na
W.Franiewskiego. Czekali tam jeszcze około godziny!

Komiczne i absurdalne jest ustalenie Sędziego, iż ci policjanci nie zabezpieczyli śladów na
miejscu podjęcia okupu, ponieważ pod ślimakiem było zupełnie ciemno. Czy podstawowym wyposażeniem policjanta nie
jest latarka? Czy reflektory 3 samochodów policyjnych nie pracowały? I w co był
wyposażony samochód techniki operacyjnej? A co przeszkodziło policjantom
zabezpieczenie lampek, zniczy i ewentualnych śladow na jezdni na górze ślimaka, gdzie sprawcy zaznaczyli
miejsce zrzucenia okupu? Tego Sędzia nie ustalił i nie wyjaśnił w uzasadnieniu.
Wiadomo, że na trasie AK nie było zupełnie
ciemno, a dla ułatwienia lampki postawione przez sprawców świeciły się.
Sędzia nie ustalił też i nie wspomina ani słowem o tym, co robił i
gdzie przebywał oskarżony Maciej L. i jego grupa w czasie, kiedy funkcjonariusze grupy realizacyjnej i
techniki operacyjnej bezradnie próbowali działać w zupełnych ciemnościach
pod ślimakiem.
Dopiero 20 min. później, około
godziny 23:30 Maciej L. udał się do KSP w Warszawie sprawdzić, czy miejsce
zrzucenia okupu było monitorowane. Nie było. Najbliższa kamera była odległa o 2
km. I tutaj Sędzia nie ustalił i
nie wyjaśnił co w tym czasie robiło pozostałych kilkunastu policjantów? Jest
też zastanawiające dlaczego Maciej L. po wyczerpujących ca 12 godzinach pracy
nie zadzwonił z miejsca zrzucenia okupu do KSP, gdzie taką samą informację
uzyskałby przez telefon i gdyby miejsce było monitorowane, mógłby podjąć jakieś
działania.
Sędziego nie zdziwiło, że po niemożliwości zabezpieczenia śladów ze
względu na zupelne ciemności w dniu
przekazania okupu, policjanci udali się
na miejsce zdarzenia trzy dni póżniej. Zresztą, samo udanie się nawet 3 dni póżniej Sędzia ocenia na + oskarżonemu
Remigiuszowi M. – podjął on decyzję o
oględzinach miejsca zdarzenia i zabezpieczeniu lampek sygnalizacyjnych, wydając
stosowne polecenie. Zastanawia, skąd 3 dni póżniej wydając to polecenie,
Remigiusz M. miał wiedzę, że lampki sygnalizacyjne dalej stoją na trasie AK. Co
do rezultatu, Sędzia spokojnie
stwierdza, iż zabezpieczanie śladów nie
przyniosło pozytywnego efektu.
Z przedstawionego przez Sędziego stanu faktycznego wynika, iż
bezpośrednio po zdarzeniu nie przesłuchano żadnego z ca 14 policjantów, którzy
brali udział w nim w dniu 24 lipca 2003 roku. Przesłuchano tylko Danutę Olewnik i Klaudiusza
Cieplińskiego.
Wynika z niego także, iż
Maciej L. w dniu przekazania okupu wydawał polecenia policjantom, którzy mu nie
podlegali – z Wydziału Techniki Operacyjnej KWP w Radomiu sekcja w Płocku i grupie realizacyjnej.
Prokurator Skawiński, który prowadził sprawę i rozmawiał z Remigiuszem
M. na temat przygotowań grupy na ewentualność przekazywania okupu, po fiasku
policji, nie był ciekawy co się tam wydarzyło i nie przesłuchał nawet
policjantów biorących udział w akcji. Nie jest to normalna sytuacja. Sędziego
też nie dziwiła, bowiem w uzasadnieniu ani słowa w tej kwestii.
Sędzia uznał za zupełnie dowolne twierdzenie (oskarżyciela),
że przy profesjonalnym przygotowaniu akcji obserwacji osób przewożących okup we
współpracy z miejscowymi jednostkami Policji, przy zaangazowaniu odpowiednich
sił i środków możliwe bylo zatrzymanie sprawców, jak i kontynuowanie obserwacji. W istocie przy sprzyjających
okolicznościach mogło się tak stać, stwierdza Sędzia, ale dodaje;
równie dobrze mogło do tego nie dojść, gdyby sprawcy zorientowali się,
że jest prowadzona obserwacja osób przewożących okup.
Nic dziwnego, że Sędzia nie znalazł braku profesjonalizmu, a w
konsekwencji tegoż błędów,
zaniechań i wręcz „frywolności” w działaniach
Remigiusza M. i Macieja L. chociażby
nagannym, skoro jego zdaniem
zupełnie dowolne jest twierdzenie, że
profesjonalne przygotowanie akcji zwiększało szanse zatrzymania sprawców, czy
rozpoczęcie ich obserwacji. Czyli innymi słowy odpowiedni dobór kadr w
policji i profesjonalne szkolenia policjantów, za które podatnicy płacą
dziesiątki, czy setki milionów to zbędna mitręga, bo i tak nie mają one żadnego
przełożenia na zwiększenie bezpieczeństwa obywateli i powodzenia
przeprowadzanych przez policję akcji. Według Sędziego i tak na dwoje babka
wróżyla, czyli -
obie wersje są równie prawdopodobne –
normalka,
uda się, albo nie uda
się. W tym przypadku nie udało się. Ale to przecież nie przestępstwo!
Drugim najważniejszym
zarzutem była nieuzasadniona zwłoka w uzyskaniu i weryfikacji informacji
dotyczących karty tel. o numerze 24/122/5465. Stan
faktyczny ustalony przez Sędziego jest następujący:
1.
W
nocy z 24 na 25 czerwca 2003 r. w Drobinie Sławomir
Kościuk podłożył w samochodzie
ciężarowym kierowcy zatrudnionego w firmie W. Olewnika list napisany przez K.
Olewnika z dołączoną kartą tel. z
numerem 605 172 397, która miała służyć rodzinie Olewników do
kontaktu ze sprawcami uprowadzenia.
2.
26.06.2003r.
sprawcy połączyli się z numerem 605 172 397 z budki
telefonicznej posługując się kartą telefoniczną
3.
W dniu 27.06.2003r. oskarżony Remigiusz M.
wystąpił do Telekomunikacji Polskiej o ustalenie nr. tej karty
4.
3.07.2003r. TP podało nr tej karty - 24/122/5465 Remigiusz M. polecił Marianowi G. przeanalizowanie
otrzymanego z TP raportu połączeń
z tej karty. W dniu 30.06.2003r. z karty tej dwukrotnie
połączono się z firmą Kasix –Auto
– Mix należącej do Katarzyny Franiewskiej, a 1.07.2003r. z Lucyną Kościuk i KPP
w Słubicach.
5.
Wystąpiono
o bilingi telefonów K. Franiewskiej i L. Kościuk, a KPP w Słubicach miała dokonać stosownych sprawdzeń i
odtworzyć rozmowę
6.
Prokuratura Rejonowa w Słubicach nadzorowała postępowanie karne
przeciwko Sławomirowi Kościukowi i w dniu 8.07.2003r. prokurator wydał
postanowienie o przeszukaniu mieszkania podejrzanego w Warszawie na ul.
Astronomów 5 m 11.
7.
Następnego
dnia dokonano przeszukania, a uczestniczył w nim Marian G.( policjant z grupy
Remigiusza M.) Z bilingów telefonu stacjonarnego wypisał numery telefonów
komórkowych i zamiejscowych
8.
W
dniach 7-11 lipca 2003r. objęto obserwacją bezpośrednią Sławomira Kościuka. Nie
uzyskano żadnych efektów i obserwację
zakończono.
9.
W dniu 10.07.2003r. skierowano wniosek o
zastosowanie kontroli operacyjnej PT na telefonie Lucyny Kościuk.
10.
od 16
lipca 2003r. trwały intensywne czynności
związane z wyjazdem oskarżonych do Berlina (28-30 lipca 2003r.)
11.
24.07.2003r rodzina Olewnika przekazała okup
12.
31.07.2003r.
sprawcy poinformowali rodzinę Olewnika (używając nr.
605 172 397), że
odebrali okup i K.Olewnik zostanie niedługo uwolniony.
13.
19.08.2003r.
oskarżony Maciej L. z Marianem G.
zaobserwowali na posesji Katarzyny Franiewskiej samochód „Fiat 125p” należący do Stanisława
Owsianko (skazanego później za
udział w przetrzymywaniu K.Olewnika)
14.
3.08.2003 funkcjonariusze grupy uzyskali
wydruki z bazy PESEL i bazy ZSIP dot. Katarzyny Franiewskiej i Wojciecha
Franiewskiego
15.
7.08.2003r.
M. Lubiński wystąpił z wnioskiem o zastosowanie kontroli operacyjnej PT tel.
firmy Kasix-Auto-Mix Katarzyny Franiewskiej
16.
Od
dnia 28.08 do dnia 21.11.2003r. realizowano
kontrolę operacyjną S. Kościuka
17.
A
w dniach 29.08-26.11.2003r. realizowano
kontrolę operacyjną Katarzyny Franiewskiej
KRZYSZTOF OLEWNIK ZOSTAL
ZAMORDOWANY w nocy z 4/5 WRZEŚNIA
2003r.
18.
6.09.2003r.
S. Kościuk zadzwonił dwukrotnie do rodziny Olewników i odtworzył nagranie
nieżyjącego K.Olewnika, że za karę wróci
dopiero za dwa lata.
19.
W
dniu 3 grudnia 2003r. oskarżony Maciej
L. sporządził analizę połączeń, w której wskazał na połączenia z dnia
26.06.2003r z użyciem karty nr.
24/122/5465
20.
12.12.2003r.
prokurator R. Skawiński wystąpił o bilingi tel. 692 631 802 do Polskiej Telefonii Cyfrowej ERA
21.
15.01.2004r.
prokuratura otrzymała ww. bilingi
22.
M. Lubiński
dokonał analizy ww. bilingów w
dniach 23-25 lutego 2004r.
23.
W dniu 20.05.2004 i 27.05.2004r. oskarżony
Maciej L. sporządził kolejne analizy bilingów i tym razem
znalazł związek pomiędzy Sławomirem Kościukiem i porwaniem K. Olewnika.
24.
W
dniach 31.05 do 1.06.2004
obserwowano S. Kościuka i W. Franiewskiego. Nie przyniosła ona jednak efektów w postaci uzyskania dowodów
potwierdzających sprawstwo ww. osób
25.
W
dniu 1.06.2004r. w oparciu o analizy
połączeń tel. przeszukano mieszkanie S.Kościuka i zatrzymano go. W dniu
2.06.2004r., został on przesłuchany w
charakterze świadka i zwolniony.
26.
Tego
dnia przeszukano też miejsce zamieszkania Katarzyny Franiewskiej i Piotra
Skwarskiego. Czynności nie wniosły nic istotnego
do sprawy.
Prokurator zarzucił, iż to po uzyskaniu 3 lipca 2003r. wykazu numerów
telefonicznych, z którymi łączył się nieznany sprawca z karty 24/122/5465 (pkt.
4), oskarżeni nie zastosowali niezwłocznie kontroli operacyjnej rozmów z tych
numerów, nie wdrożyli obserwacji bezpośredniej Wojciecha i Katarzyny
Franiewskich, Sławomira Kościucha i Piotra Skwarskiego.
W uzasadnieniu uniewinnienia oskarżonych Sędzia podkreśla, iż grupa
operacyjno –
dochodzeniowa kierowana przez Remigiusza M.
w okresie od 27 czerwca do 19
sierpnia 2003r działała intensywnie, co
pozwoliło na ustalenie związku Sławomira Kościuka z uprowadzeniem Krzysztofa
Olewnika. Co z tego? Samo
ustalenie związku S.Kościuka z
uprowadzeniem K.Olewnika, bez zastosowania wymienionych przez prokuratora
działań, było właśnie oburzającym zaniechaniem, narażającym bezpieczeństwo
uprowadzonego, czego nie zauważył Sędzia. Według Sędziego przecież na korzyść
oskarżonych przemawia fakt, że objęli bezpośrednią obserwacją Sławomira
Kościuka i to nie ich wina, że nie uzyskano żadnych efektów i obserwację zniechęceni
policjanci zakończyli
po 3 dniach(pkt. 8) !
W tym samym
czasie, jak ustalił Sędzia - od 16 lipca 2003r. - trwały także intensywne czynności związane
z wyjazdem oskarżonych do
Berlina (28-30 lipca 2003r.) w związku z informacją, że widziano tam
Krzysztofa Olewnika. Nie ma
żadnych ustaleń Sędziego, ani też analizy, jaki te intensywne czynności związane z wyjazdem
i sam wyjazd, miały wpływ na ewentualne zmniejszenie intensywności innych działań
w śledztwie od 16 do 30 lipca 2003r.
Kuriozalne jest ustalenie Sędziego (pkt.14), iż funkcjonariusze uzyskali wydruki z bazy PESEL i z bazy ZSIP. Do takich informacji grupa Remigiusza M. miała dostęp przez
komputer w komendzie i policjanci mogli „uzyskać wydruki” natychmiast po
otrzymaniu nazwisk abonentów telefonów, z którymi łączono się przez kartę TP
nr. 24/122/5465 – czyli już 3.07.2006r!
Stąd uzyskanie tych informacji, które sprowadzało się do kilkunastu
kliknięć myszką komputera - miesiąc
po ustaleniu nazwisk z wydruku połączeń tej karty jest jednym z najważniejszych
zaniechań oskarżonych, obok
zaniechania bezpośredniej obserwacji Sławomira Kościuka, Katarzyny
Franiewskiej, Wojciecha Franiewskiego i Lucyny Kościuk - jak już te wydruki uzyskali.

Nie podlega żadnej dyskusji,
iż bezpośrednia obserwacja już tylko S.Kościuka, gdyby ją kontynuowano po 11
lipca, zapobiegłaby zabójstwu Krzysztofa Olewnika i umożliwiłaby aresztowanie
sprawców, w ciągu następnych kilku tygodni, kiedy sprawcy kupowali działkę pod
Różanem, budowali tam ogrodzenie i szambo i gdzie następnie przewieźli i
przetrzymywali porwanego jeszcze przez
miesiąc przed zabójstwem, czy podczas odbierania okupu 24 lipca (S.Kościuk bral
w nim udział).
Z przedstawionego przez
Sędziego stanu faktycznego wynika także, iż w trakcie przygotowań do zabójstwa
i samego zabójstwa (jak też i 2 miesiące po zabójstwie) Sławomir Kościuk i
Katarzyna Franiewska byli objęci kontrolą operacyjną Policji! (pkt. 16 i 17).
Sędzia ani słowem nie odnosi się do doniosłości tego ustalenia, a co
najważniejsze ani słowem do rezultatów tej kontroli !
Jak ponury żart
brzmią - sucho i bez żadnego
komentarza czy wyjaśnienia - przedstawione ustalenia
w pkt. 19-23. Czy intencją Sędziego było, aby czytelnik uzasadnienia wyroku
miał odnieść wrażenie, że
analizowanie połączeń z użyciem karty nr. 24/122/5465 (pkt.4) pół roku po otrzymaniu tych informacji (!),
czy wystąpienie o bilingi telefonu komórkowego zakupionego przez sprawców jeszcze
przed porwaniem K.Olewnika dwa lata wcześniej(!) to normalka? Dadać trzeba,
że trzy tygodnie wcześniej (20.11.2003r.) dokonano zniszczenia materiałów
operacyjnych dot. tego numeru telefonu! To zniszczenie było też jednym z
zarzutów.
Stąd zważywszy
powyższe przykłady, dla każdego przeciętnego, średnio inteligentnego człowieka,
ustalenie Sędziego, iż niepodobieństwem
jest twierdzenie, że opisane
zachowania oskarżonych w akcie oskarżena powodowały narażenie Krzysztofa
Olewnika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Przecież owe
zachowania niczym takim nie skutkowały ,
jest absurdalne i nieprawdziwe.
Na koniec podam kilka ustaleń Sędziego, obok których „nie da się
przejść” obojętnie.
·
Niemożliwość przesłuchania – nie
udało się przesłuchać ww., gdyż został zwolniony z zakładu karnego.
·
Metoda ustalenia nr. tel.
podejrzanego przez policję -
Pomimo próśb Macieja L. do Leszka Mikołajewskiego (szwagier K.Olewnika) o
ustalenie numeru telefonu Piotrowskiego, nigdy go nie otrzymał. Sędzia mija się z prawdą, L.
Mikołajewski podał policji ten nr. tel.
·
Nieprzesłuchanie
ekspedientki Urszuli P., która przed porwaniem K.Olewnika sprzedała
W.Franiewskiemu telefon komórkowy używany przez porywaczy do kontaktów z
rodziną porwanego - nieprzesłuchanie...można
uznać za błąd, ale również za element taktyki operacyjnej. Sędzia nie wyjaśnił na czym miałby
polegać ten element taktyki.
„... Bezstronność to niezbywalna cecha władzy sądowniczej, a jednocześnie
przymiot sędziego, którego utrata pozbawia go kwalifikacji do pełnienia swoich
funkcji...”[ii]
[i] WikiLeaks – telefonogram ambasadora USA w Warszawie 2009r.
[ii]
SK 7/06 OTK ZU 2007, nr 9A,
poz. 108