Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 24 sierpnia 2014

O śledczych, śledzeniu, jakości i umorzeniu w sprawie Mazura


Umorzenie w sprawie podżegania do zabójstwa gen. Papały przez Edwarda Mazura, po raz n-ty pokazuje zapaść i degrengoladę naszych organów ścigania. Znowu kompromitacja i porażka prokuratury! O tej kompromitacji wiadomo było od lipca 2007 roku, czyli od odrzucenia wniosku o ekstradycję przez Sąd Federalny USA w Chicago. W końcu w tamtym roku sąd skończył tę szopkę i uniewinnił Boguckiego i Słowika. Prokuratura nie miała wyjścia i musiała umorzyć postępowanie w sprawie Mazura. Chciałam wyjaśnić, że nie jest moją intencją zajmowanie się per se tym umorzeniem. Intencją tego tekstu przedstawienie na przykładzie tego śledztwa, niemalże uniwersalnych mechanizmów działania prokuratur w Polsce.
Dzięki temu procesowi ekstradycyjnemu, zainteresowani Kowalscy, tacy jak m.inn autorka, mieli niepowtarzalną okazję wglądu do akt prokuratorskich. Nie jakieś tam przecieki, interpretacje mediów, niedomówienia, plotki czy  domysły i analizy ekspertów. Najtwardsze, najistotniejsze i najważniejsze dowody. Creme de la creme! 9 lat mitręgi prokuratora Mierzewskiego w pigułce. Protokoły zeznań,  dokumentacja okazań itp.
I te cudności były na oficjalnych stronach internetowych Sądu Federalnego Stanu Ilinois i adwokata Mazura, w kilka minut po ogłoszeniu decyzji Sędziego A.Keys. Bez wniosku o uzasadnienie, bez miesięcy oczekiwania…
Wniosek o ekstradycję przygotowała Prokuratura Krajowa. W tej super duper eksportowej  gramocie Sędzia Keys nie mógł się doszukać, czy zarzuty przedstawione przez Polskę w ogóle kwalifikują się i są zawarte w Układzie o Ekstradycji między Polską a USA. Strona polska nie wyjaśniła precyzyjnie, jakich to przestępstw miał się dopuścić  E.Mazur, a nawet nie podano pod jakie artykuły Kodeksu karnego owe podpadają. W korespondencji Biura Prawa Międzynarodowego w Ministerstwie Sprawiedliwości z Michael Dittoe z US Departamentu Sprawiedliwości, Dywizja Kryminalna, a nie w oficjalnych dokumentach ekstradycji, Sędzia znalazł kilka definicji i interpretacji „namawiania” i „podżegania” i pod jakie art. KK podpadają. Prokuratura Krajowa przedstawiała kwalifikację przestępstwa innaczej.

Sędzia zdecydował:
 „...Sąd nie ma podstaw, żeby nie wierzyć w słowo reprezentanta polskiego Prokuratora i prawnika z Departamentu Sprawiedliwości US, że zarzucane przestępstwo jest objęte Układem. Byłoby jednak lepiej, gdyby ewidencja przedłożona pozwoliła Sądowi poczynić niezależną determinację w tej materii, a Sąd prawdopodobnie nie odrzuciłby żądania extradycji opierając się tylko na tej kwestii.

Ale jak wyjaśniamy poniżej, nie jest to jedyny problem ze sprawą rządu polskiego...”

I tutaj na ponad 70 stronach uzasadnienia, przytaczając rozległe cytaty z zeznań świadka koronnego A. Zirajewskiego, „Słowika“ i innych, Arlandel Keys dosadnie i nie owijając w bawełnę wykazuje, że ta gramota to w gruncie rzeczy ponura sromota.

Począwszy od  wskazania na absurdy i oburzające niechlujstwo w  załączonych do wniosku dokumentach,  a skończywszy na niedopuszczalnym „dosyłaniu“ i „uzupełnianiu“ wniosku nowymi protokołami przesłuchań, , bez zgody Sędziego już podczas procedowania wniosku w sądzie.

I tak np. z datowania kilkanastu protokołów zeznań wynikało, że jedno przesłuchanie trwało 2,5 roku, inne 8  miesięcy jeszcze inne ponad rok. Były też takie, które rozpoczęły się kilka miesięcy po zakończeniu itp.

“…Sąd nie jest przekonany, jak chciałby p. Mazur, iż za błędami tymi kryją się groźne motywy ze strony rządu. Ale, jakby nie było, błędy te zachwiały zaufanie Sądu w wiarygodność dokumentacji…” napisał sędzia.

“…Zawartość tych zeznań jest jeszcze bardziej niepokojąca. Po pierwsze, rząd przedstawił 14 zeznań p. Zirajewskiego z okresu 4 lat, a czytane razem, zawierają one tyle nieścisłości, że trudno jest uwierzyć, iż rząd myślał, że może je przedstawić aby uprawdopodobnić popełnienie przestępstwa (…) Sąd zauważył kilka niepokojących aspektów zeznań przedstawionych przez rząd. Po pierwsze, Sąd nie dostał zeznań a tylko wyciągi z tych zeznań. Sąd nie ma pojęcia co więcej p.Zirajewski powiedział albo nie powiedział na różnych przesłuchaniach…”

Tutaj na kilkudziesięciu stronach sędzia analizuje po kolei te zeznania, wykazując, iż fakty podawane przez Zirajewskiego w każdym zeznaniu są zupełnie inne i nie sposób poczynić z nich jakiegokolwiek ustalenia.
I kończy uzasadnienie oceną identyfikacji E.Mazura przez A. Zirajewskiego.

“…rząd robi dużo hałasu na temat identyfikacji p. Mazura 27.02.2002. Po obejrzeniu dokumentacji zdjęciowej z tej czynności, Sąd uważa, że identyfikacja ta bardziej pogrąża niż wzmacnia sprawę rządową. Nawet agent Boertje (z Departamentu Stanu) przyznał, że 3 mężczyzn na identyfikacji nie przypominało ani trochę p. Mazura. Najbardziej niepokojący jest fakt, że 3 mężczyzn było ubranych na ciemno, podczas gdy p. Mazur był ubrany w czerwoną, trochę za dużą kurtkę. I co najważniejsze, pomimo przedstawiania tego faktu uprzednio innaczej, rząd przyznał teraz, że prokurator „kazał p. Mazurowi zdjąć marynarkę i dał mu do założenia czeroną kurtkę, aby jego ubranie nie wyglądało tak formalnie” (tutaj podkreślenie sędziego)
Równie dobrze mogliby założyć mu tablicę do strzelania na piersi, albo ogłoszenie na głowie mówiące „wybierz mnie”. Identyfikacja p. Zirajewskiego nigdy nie przeszłaby w tym kraju. Biorąc pod uwagę, że zeznania p. Zirajewskiego nie zawierają rysopisu p.Mazura – przeciwnie, kiedy był o to pytany podał, że nie może opisać p. Mazura – jego identyfikacja (…) w tej sugerującej sytuacji jest bardzo podejrzana.

W rzeczywistości poleganie rządu polskiego na tej identyfikacji jest szokujące i obrażające, szczególnie w świetle najnowszej rewelacji, że ta czerwona kurtka była „wmuszona” p. Mazurowi przez policję.

 Zadziwiający jest fakt, iż pomimo przyznania się do tego, że zmuszono p. Mazura do zdjęcia marynarki i włożenia czerwonej kurtki, rząd dalej upiera się i oskarża p. Mazura o kłamstwo pod przysięgą, kiedy powiedział, że na identyfikację założył garnitur.

 W zakończeniu Sędzia Keys pisze;

„..Sąd ten respektuje prawo innego kraju do extradycji. I w związku z tym rzadko żądanie extradycji jest odrzucane, de facto Sąd ten przez 12,5 roku swojej pracy nigdy nie odrzucił takiego żądania, nigdy nie był nawet blisko takiej decyzji. Ale Sąd nie jest „gumową pieczątką” dla rządu (polskiego), jeżeli prawdopodobieństwo zaistnienia przestępstwa nie istnieje(…) W naszym systemie sprawiedliwości, każda sprawa jest decydowana na podstawie dowodów. A w tej sprawie zaprezentowane dowody „trafiły daleko od dziesiątki” (dosł) (...)

Z powodów niejasnych dla Sądu, Rzeczpospolita Polska żąda extradycji bazując na zeznaniach Artura Zirajewskiego, znanego łotra (łajdaka) i kłamcy – pomawiającego p. Mazura, bez brania pod uwagę wszystkich innych zeznań świadków, którzy nie tylko nie pomawiają p.Mazura, ale zaprzeczają temu co pan Zirajewski powiedział w zeznaniach wyeksponowanych przez rząd polski. Podczas gdy prawdą jest, że Sąd nie może rozważać zagadnień związanych z wiarygodnością świadków, które są podstawą żądania extradycji, ten zakaz jednak nie wymaga od Sądu zaakceptowania bez pytania, zeznań pełnych kłamstw i rozbieżności, które czynią je kompletnie niewiarygodnymi. Gdyby tak było, funkcja sądu w procesie extradycji byłaby rzeczywiście sprowadzona do bezmyślnego przystawiania pieczątki.

Sąd wziął pod uwagę całą zaprezentowaną ewidencję i zgodnie ze standardami omówionymi powyżej, odmówił w niektórych przypadkach wysłuchania, czy wzięcia pod uwagę zeznań zaprzeczających rządowym dowodom.

W końcowej analizie, dowody, które przedstawił p. Mazur nie były tym co „położyło” sprawę rządu polskiego, to raczej dowody zaprezentowane przez RP “przypieczętowały” jej los. Te dowody, które na pierwszy rzut oka wyglądały bardzo dobrze, po dokładnej analizie okazały się wewnętrznie niespójne, patentowanie niewiarygodne i to one same pozbawiły tę sprawę nawet szczątków wiarygodności …”

Dlaczego nikt w Ministerstwie Sprawiedliwości nie wyciągnął żadnych wniosków z tego żenującego mniędzynarodowego blamażu? Dlaczego nie zabrano śledztwa prokuratorowi Mierzewskiemu, który wraz z  autorami wniosku skompromitował polskie organy ścigania?

Chyba dobitniej niż Sędzia Keys nie można było prokutraturze powiedzieć – panowie wasze śledztwo to ch...j, doopa i kamieni kupa. I nie był to jakiś „niezadowolony z ustaleń prokuratury“ menel czy kryminalista, którego prokuratury łącznie z PG olewają i głoszą wszem i wobec, jakie to najwyższe standardy reprezentują, a te opinie są subiektywnym zdaniem niezadowolonych.

W mainstream mediach lansowano wersję, iż odrzucenie wniosku ekstradycyjnego E.Mazura  to nieporozumienie i niewiedza naiwnych Amerykanów, a Sąd amerykański miał uznać, że przedstawione dowody, w tym zeznania Artura Zirajewskiego, to tylko za mało. (sic).

A tragikomiczny spektakl trwał dalej. Nikt nie odpowiedział za masakrę w sądzie w Chicago. Prokurator Mierzewski dalej śledził zabójców głównego szefa Policji, dalej z uporem maniaka trzymając się tej samej tezy i opierając się na dowodach z zeznanań Zirajewskiego i innych wyśmianych przez sąd  w USA.

Dwa lata po odrzuceniu wniosku ekstradycyjnego media donosiły, że Minister Sprawiedliwości Czuma wysłał pismo do Hillary Clinton z pytaniem, gdzie utknęła sprawa ekstradycji Edwarda Mazura. Czuma chciał jasnej deklaracji: “…co dalej ze sprawą polonijnego biznesmena, który jest podejrzewany o podżeganie do zabójstwa byłego szefa policji gen. Marka Papały…” Jeżeli min. Czuma serio taki list wystosował, to dopiero Hilary miała ubaw po pachy. Sąd Federalny USA wydał decyzję, strona polska nie odwołała się od niej. Koniec. Kropka. Jakie utknięcie?  Przerżnęliście panie i panowie eksperci z MS i prokuratury. To jest naj-jaśniejsza możliwa deklaracja.

W tym samym „niusie“ prokuratorzy (rozumiem że wśród nich i super-prokurator Mierzewski) powiedzieli „...Musimy wiedzieć, co dalej, by obrać dalszą strategię…” ponieważ niedawno przesłali Amerykanom nowe dowody. Nie chcą zdradzić jakie...hmmm. Tylko komu z Amerykanów i po co przesyłali? Czy to za trudne; procedura ekstradykcyjna dawno została zakończona!

Rok później nowa odsłona.

“Polska przystępuje do kontrataku w sprawie Edwarda Mazura. Po nieudanych próbach ekstradycji z USA poprosi amerykańską prokuraturę, by to ona wystąpiła jako reprezentant naszego wymiaru sprawiedliwości i oskarżała Mazura przed amerykańskimi sądami. O takiej możliwości mówił DZIENNIKOWI minister Ćwiąkalski. I, jak ustalił RMF FM, ten scenariusz zrealizuje teraz prokuratura.”[i] Jakoś więcej o tym kontrataku i scenariuszu nie słyszeliśmy. 
Kiedy prokurator Mierzewski przygotowywał w 2009r. akt oskarżenia, a od lutego 2010 oskarżał „namówionych“ przez Mazura "Słowika" i Boguckiego do  zabójstwa Papały, równocześnie trwała analiza osiągnięc 11 lat pracy asów grupy "Generał". Po raz pierwszy cały materiał – efekt 11 lat pracy oceniły inne asy spoza grupy.  W efekcie w Łodzi, wszczęto równoległe śledztwo w sprawie zabójstwa Papały. Łódzkie asy  wyśledziły, że Papała zginął przypadkiem! Igor Ł. "Patyk" złodziej samochodów, przy usiłowaniu kradzieży daewoo espero Papały z właścicielem w środku, Jak się zorientował, wyciągnął pistolet (z tłumikiem zresztą) i zastrzelił generała. Ta nowa jest tyle warta co i stara, ale ma jedną przewagę nad tą starą wersją prokuratora Mierzewskiego,  „zmontowanie „ tejże zajęło rok czy dwa a nie 11 lat. Taniej, a wynik równie spektakularny.
I nikt się specjalnie nie dziwił, że dwie prokuratury w tej samej sprawie dochodzą do diametralnie różnych ustaleń faktycznych.
W końcu  z konkurencyjnych wersji wygrała ta łódzka.

Powyższe fakty są reprezentatywne i wystarczające, aby wyrobić sobie opinię o jakości postępowania przygotowawczego w sprawie nie tylko wątku E. Mazura, ale też całego śledztwa w sprawie zabójstwa Komendanta Głównego Policji.

Nasuwa się porażające pytanie, czy są w ogóle śledztwa - gdziekolwiek w Polsce - prowadzone fachowo, rzetelnie i zgodnie z literą prawa? Czy dyletanctwo, brak wiedzy, nastawienie na sukces i skuteczność, produkowanie dowodów i opinii to normalka? Gdzie jest profesjonalizm, wiedza, etyka zawodowa polskich prokuratorów? Gdzie jest zwykła przyzwoitość i etos zawodu? Wreszcie gdzie są zdrowe, bezstronne i niezależne sądy dyscyplinarne? Dlaczego kolesiostwo, solidarność korporacyjna i bezprawie niemal zawsze zwycięża.
“…Profesor Witold Kulesza, karnista, znawca tematyki zbrodni sądowych nazizmu i komunizmu, w wydanej niedawno książce "Crimen laesae iustitiae" (Zbrodnie sprawiedliwości), dokonawszy opisu zbrodni przeszłych i prób ich rozliczenia, stwierdza, że takie zbrodnie, na inną skalę, ale z wykorzystaniem tych samych mechanizmów, dzieją się we współczesnej Polsce. Ma na myśli właśnie oskarżanie wbrew dowodom, bezzasadne wnioskowanie i stosowanie aresztu, "produkowanie" dowodów czy naginanie prawa. Nazywa to "wypaczaniem prawa", które proponuje wprowadzić do kodeksu karnego. Przepis brzmiałby: "Sędzia, ławnik lub prokurator, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, wypacza prawo i wyrządza poważną szkodę sprawiedliwości, podlega karze od 3 miesięcy do 5 lat".

"Potrzebne wydaje się wprowadzenie normy, która ma chronić sprawiedliwość jako dobro prawne samo w sobie" - pisze prof. Kulesza…”[ii]

ki co prokurator Mierzewski dalej śledzi i oskarża, bowiem „...nie można egzekwować od prokuratorów odpowiedzialności, bo baliby się oskarżać …” (PG Andrzej Seremet)


1 komentarz:

  1. PRZEBIEGŁY JAK BIEGŁY
    Zanim Boguslaw Jan Biedrzyński z Dolnego Śląska się rozwiódł, wybudował dom.
    -Z najlepszych materiałów, przecież miałem tam mieszkać do końca życia- ciurkiem wymienia nazwy. Chałupa stoi pod Bolesławcem na wielkiej działce ze starymi drzewami. Biegła oszacowała wartość nieruchomość na 347 tys. zł.
    -Stanowczo za dużo- stwierdziła kobieta, która zamierzała męża spłacić.
    -Przecież na posesji jest słup, a to zmniejsza wartość nieruchomości- podniosła.
    -Tam żadnego słupa nie ma- zdumiał się Biedrzyński.
    Sąd Rejonowy w Bolesławcu wyznaczył nowego biegłego, Jerzego Karpinskiego z Jeleniej Gory
    który uznał, że tak czy siak chałupa jest warta dużo mniej, niż stwierdził pierwszy biegły, bo jedynie 212 tys. 700 zł.
    Protesty Biedrzyńskiego spowodowały, że sąd w Jeleniej Górze kazał sporządzić opinię uzupełniającą. Nieruchomość podrożała o parę groszy. Za to operat zyskał na wiarygodności, że ho.
    Biegły pofatygował się do kilkunastu podobnych budynków, które niedawno zmieniły właściciela.
    - Poszły za porównywalne pieniądze, więc taka jest cena rynkowa nowych domów w tej części Polski- ustalił. Sąd kupił argumentację, wyrok się uprawomocnił, Biedrzyński dostał za dorobek życia 110 tys. zł z grosikami i musiał zapłacić biegłemu za jego trud 1200 zł.
    -Jeśli za cenę mieszkania w rozpadającym się familioku pod Katowicami można kupić na Dolnym Śląsku willę z widokiem na góry, trafiłem na złotą żyłę- pomyślał.
    Wynajął detektywa.
    -Sprawdź nieruchomości, do których biegły porównał mój dom- polecił.
    -To jest lipa- rozwiał złudzenia detektyw.
    –9 domów, na które powołuje się biegły zupełnie nie przypomina pańskiego.
    Jest tam dom w budowie, bliźniak, chałupa do remontu z 1846r., budynek formalnie nie będący mieszkalnym, pole łopianu…
    On w ogóle nie oglądał nieruchomości, na które się powołał!- ocenił.
    –Dom z Kraśnika jest najbardziej podobny, biegły twierdzi, że poszedł za 220 tysięcy- wskazał.
    Biedrzyński skontaktował się z właścicielem.
    –Ależ skąd, za dom zapłaciłem 390 tysięcy- odpowiedział na piśmie.
    Biedrzyńskiego wynajął trzech nowych biegłych.
    -Pana dom jest wart:
    -390 - wyliczył pierwszy.
    -420 tysięcy- ustalił drugi.
    -430 tys. zł- stwierdził trzeci.
    -Zostałem zrobiony na 100 tys. zł- policzył Biedrzyński i poszedł do prokuratury.
    Nie uzyskał nic. –Tu nie ma przestępstwa- usłyszał.
    Sąd Rejonowy w Bolesławcu oddalając skargę Biedrzyńskiego na postanowienie prokuratury wyłuszczył, że oczekiwania, które mamy wobec biegłych drastycznie różnią się od obowiązującego stanu prawnego.
    Obywatele przywiązują się nadmiernie do art. 233 par. 4 KK, który pozwala przedstawiającego fałszywą biegłego opinię posadzić na 3 lata.
    -O, jest paragraf!- cieszą się i lecą do prokuratora.
    Nie zastanawiają się, co znaczy „opinia fałszywa”. Kombinują, że wystarczy, jak jest nieprawdziwa.
    A to błąd. Biegły może w majestacie prawa uznać, że czarne jest białe.
    Ma taką a nie inną wiedzę oraz doświadczenie życiowe. Nikt nie ukaże go za to, że wiedza jest niewystarczająca. A także za niechlujstwo i zaniechania.
    „Z żadnych przepisów, które dotyczą sposobu prowadzenia wyceny nieruchomości nie wynika obowiązek przeprowadzania oględzin nieruchomości, które są wykorzystywane do porównania”- skwitował obowiązujący stan prawny sędzia Daniel Strzelecki z Boleslawca , powołując się na ustawę o gospodarce nieruchomościami oraz stosowne rozporządzenie Rady Ministrów. http://youtu.be/iiv7Teeg_sM
    http://www.yelp.pl/biz_photos/przedsi%C4%99biorstwo-wielobran%C5%BCowe-kon-bud-jerzy-karpi%C5%84ski-jelenia-g%C3%B3ra?select=1h0yJ69Fk7BevMc5gqG75g#PHevcvxX7OYrTEZGFE0DvA
    http://ocenyfirm.com/biz/karpinski-jerzy-przedsiebiorstwo-wielobranzowe-kon-bud-jerzy-karpinski-jelenia-gora,220675#photos
    http://www.aferyprawa.eu/Wyceny/Jelenia-Gora-Rzeczoznawca-Sadowy-Jerzy-Karpinski-dopuscil-sie-przestepstwa-przy-wydaniu

    OdpowiedzUsuń