
No i mamy podobno Amerykę w
sądach! 30 sierpnia 2013 Sejm uchwalił ponad setkę poprawek do Kodeksu Postępowania Karnego. Według propagandy
projektantów- Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego
przy Ministrze Sprawiedliwości, której szefował prof. Zoll – te rewolucyjne zmiany na miarę XXIw.
to zarzucenie modelu
inkwizycyjnego i wprowadzenie modelu kontradyktoryjnego procesu karnego, a w
konsekwencji tej zmiany czeka nas – skrócenie trwania postępowań karnych,
uproszczenie procedur, mobilizacja do pracy stron, odciążenie sędziów,
oszczędności i podniesie ogólnej „ekonomii procesu“. Odetchnie też ETPC,
ponieważ Polacy nie będą już mieli podstaw do skarżenia przewlekłości
postępowań i rzetelności procesu.
W
rzeczywistości wiele poprawek tej
nowelizacji cofa nas do czasów wymiaru sprawiedliwości w latach 50 ubiegłego wieku.

Ciekawostka – ironicznie prof. Piotr Hofmański, sędzia SN i jeden ze współautorów tej nowelizacji, razem
z sześcioma innymi sędziami SN potwierdził we wspomnianej wyżej uchwale SN
konstytucyjne prawo do jawności
postępowania sądowego.(art. 45
ust. 1K)
Ø
Elementem konstytucyjnej gwarancji jawności postepowania sądowego jest także nagrywanie
(conajmniej audio) przebiegu postępowań karnych, które jest normą nie tylko w
Ameryce, ale w całym cywilizowanym świecie. Pomimo obietnic kolejnych ministrów
sprawiedliwości o nagrywaniu „zapomniano“ przy okazji tej masowej nowelizacji.
Dyktowanie protokolantce/protokolantowi zajmuje nierzadko 40% czasu całego
postępowania sądowego i na dodatek niezwykle rzadko jest wiernym
odzwierciedleniem faktycznych wypowiedzi jego uczestników.
Ciekawe jak będzie przebiegało protokołowanie po
wprowadzeniu tych zmian? Czy sędzia dalej będzie mozolnie dyktował swoją
wersję, czy też strony będą miały możliwość podawania do protokołu swojej wersji?
Ø
W
nowelizacji nie ma ani słowa o dopuszczeniu stowarzyszeń pozarządowych do
uczestniczenia w postępowaniach sądowych jako amicus curiae, co jest normą w
cywilizowanych krajach. A przecież jest to niezwykle istotny element konstytucyjnej
gwarancji uczestnictwa w postępowaniach sądowych obywateli.
Ø
W nowelizacji nie zawarto
możliwości składania zażalenia na kierowanie podejrzanych czy oskarżonych na
badania psychiatryczne, czyli decyzje takie dalej nie będą podlegały żadnej
kontroli, nawet jeżeli będą
bezpodstawne.
Ø
Zmienione
zostały podstawy prawne składania apelacji, co w praktyce oznacza, iż będzie
ona niedostępna dla większości skazanych.
Ø
Sama
apelacja, jeżeli zostanie przyjęta, będzie rozpoznawana przez jednego sędziego
i dwóch ławników, czyli dwa wazony (tak
nazywają sędziowie ławników). Apelacja
dzisiaj rozpatrywana jest przez trzech sędziów i de facto w większości
przypadków jest zwykłą farsą. Pod
rządami nowego kpk projektodawcy już nawet nie usiłują udawać, że wyroki I instancji
będą podlegały kontroli. A przecież dwuinstancyjność postępowania sądowego jest
zagwarantowana w Konstytucji.
Dodam, iż ETPC jest
konsekwentny w swoim orzecznictwie i setki razy stwierdził, iż Konwencja Praw
Człowieka ma zagwarantować nie prawa, które są teoretyczne lub iluzoryczne, lecz prawa, które są praktyczne, faktycznie działają i są skuteczne.
Dotyczy to w szczególności prawa dostępu do sądu (art.6) i prawa do odwołania (art.13) w związku
z fundamentalną rolą jaką w demokratycznym społeczeństwie pełni i wymiar
sprawiedliwości i prawo do sprawiedliwego procesu (patrz np. Ait-Mouhoub v Francja, 28 października 1998
- Scordino v. Włochy (nr 1) GC , 36813/97, 29/07/2004)
Ø
Sąd
apelacyjny będzie decydował o uczestnictwie oskarżonego w rozprawie, nawet w
przypadku kiedy tenże nie ma obrońcy. W takim przypadku sąd wyznaczy tzw.
obrońcę z urzędu, który nie zna sprawy i nie ma żadnej motywacji
finansowej aby się z nią zapoznać i rzetelnie reprezentować interesy
oskarżonego. Sama apelacja już nie będzie farsą, a farsą do kwadratu.
Ø
Nadzwyczajny
środek odwoławczy jakim jest kasacja, dzisiaj praktycznie niedostępna skazanym,
pozostanie narzędziem dostępnym praktycznie tylko oskarżycielom. Co więcej
prokurator ma prawo do wielokrotnej kasacji, skazany nie.
Ø
Kontradyktoryjność
postępowania „po polsku“ ma tyle wspólnego z „amerykanizacją“ i
kontradyktoryjnością procesu w USA, co
absolwent stalinowskiej Duraczówki z sędzią w USA. Fundamentem
procesu kontradyktoryjnego jest przedstawienie i przeprowadzenie dowodów przed
sądem przez równouprawnione
strony. A z jakim równouprawnieniem czy równością broni mamy do
czynienia w nowelizacji kpk?
Po
pierwsze, w naszym systemie obowiązuje model
postępowania przygotowawczego ukształtowany w latach stalinowskich. Póki co nie
ma nawet rozsądnego
i kompatybilnego z tą
nowelizacją projektu ustawy o prokuraturze. Stąd na etapie dochodzenia czy śledztwa
obrona już ma przerąbane.
Po drugie, uderzająca jest niereformowalna blankietowość redakcji przepisów tej nowelizacji, ta zmora „wyjątków“ nieskonkretyzowanych poprzez precyzyjne wskazanie przesłanek i okoliczności, w których te wyjątki
są dopuszczalne. Pozostawia to swobodę kształtowania tychże przez sąd, ale też
i stronę – oskarżyciela, co stwarza realne niebezpieczeństwo arbitralności i
pogwałcenia równości broni na niekorzyść obrony.
Co jest niedopuszczalne, część
takich blankietowych propozycji
dotyczy podstawowych praw i wolności – prawa do obrony Art. 42 ustp. 2 K. Art. 31 ustp. 3 K wyraźnie stanowi, iż „ograniczenia w zakresie
korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w
ustawie”.
Powyższej opisane grzechy nie powinny dotyczyć fundamentu reformy – zmian w w art.167 kpk, dotyczącym dowodzenia, który
brzmi:
& 1. W postępowaniu
przed sądem wszczętym z inicjatywy strony
dowody przeprowadzane są przez strony, po ich dopuszczeniu przez prezesa, przewodniczącego lub sąd. W razie
niestawiennictwa strony, na której wniosek dowód został dopuszczony, a także w wyjątkowych,
szczególnie uzasadnionych przypadkach dowód przeprowadza sąd w granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych,
szczególnie uzasadnionych przypadkach, sąd może dopuścić i
przeprowadzić dowód z urzędu.
& 2 W innym postępowaniu
przed sądem oraz w postępowaniu przygotowawczym
dowody przeprowadzane są przez organ procesowy prowadzący postępowanie.
Nie wyłącza to prawa do zgłoszenia wniosku dowodowego przez stronę.
To cztery
zdania, które mają zrewolucjonizować
rzeczywistość w polskim postępowaniu karnym! Ale ta Ameryka na sali sądowej, nie może oznaczać wolnej amerykanki ! Jak to będzie z tą
realizacją zasady kontradyktoryjności, jeżeli dopuszczenie każdego dowodu jest
całkowicie uzależnione od arbitralnej decyzji, już nawet nie od sędziego
prowadzącego sprawę, czy przewodniczącego składu sędziowskiego prowadzącego sprawę, ale także od prokuratora i
prezesa...
Nie
rozumiem dlaczego w tym dopuszczaniu
dowodów ma uczestniczyć także prezes (mam nadzieję, że mowa o prezesie sądu)?
No chyba, że prezes prowadzi sprawę – a taką ewentualność można zawrzeć w sformułowaniu - sędzia lub sędziowie
prowadzący postępowanie. W przypadku, gdy prezes nie jest sędzią w sprawie ( jeżeli o taką
ewentualność chodzi projektodawcom?) ingerencja prezesa, to naruszenie niezawisłości sędziego/sędziów prowadzących sprawę.
Uwaga
dotycząca określenia prezes, dotyczy również określenia przewodniczący. Przy
poprawnym tworzeniu przepisów prawnych, aby nie precyzować
powtarzających się wielokrotnie określeń, ale też nie pozostawiać ich
niedoprecyzowanych, są one ściśle
zdefiniowane na początku ustawy
lub na początku rozdziału (jeżeli występują tylko w tym rozdziale).
W zdaniu
drugim mamy wyjątkowe,
szczególnie uzasadnione przypadki, kiedy ta szumnie zapowiadana
kontradyktoryjność nie będzie obowiązywała. Wydaje się,
iż takie odstępstwa winny być sprecyzowane i skatalogowane, a nie pozostawione
do uznania sędziów. Wprawdzie jeden
z wyjątkowych przypadków został podany – niestawiennictwo strony – ale i tutaj nie jest sprecyzowane czy
każde niestawiennictwo strony? czy tylko nieusprawiedliwione? itd., nie ma też
odesłania do przepisu, który ewentualnie te kwestie reguluje.
Zacytuję
tutaj wypowiedź prof. Zolla, który jest wraz z SSN prof. Piotrem
Hofmańskim mózgiem tej rewolucji.
“ Zaproponowane zmiany art. 167
k.p.k. przerzucają wprawdzie ciężar przeprowadzenia dowodów na strony, to
jednak sąd może przeprowadzić dowód z urzędu wówczas, gdy sprawa będzie
zmierzała w kierunku, który oddala go od
ustalenia prawdy.
Chodzi więc o to, aby sąd nie musiał
orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy
jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe. Nowelizacja nie zmienia bowiem
fundamentalnej zasady procedury karnej, ujętej w art. 2 par. 2 k.p.k.: celem
postępowania toczącego się przed sądem nadal będzie ustalenie prawdy
materialnej, mającej oparcie w faktach, a nie prawdy procesowej (formalnej).”
Czyli, nie tylko sędzia może
nie dopuścić dowodu, na podstawie praktycznie widzimisię, ale też w
dowolnym momencie rozprawy, może uznać, że dopuszczone
i przeprowadzone przez stronę dowody nie są prawdziwe i wtedy wziąć inicjatywę w swoje ręce...
Ale przecież reformatorzy nie zmienili art.7 kpk, a dowody będą
przeprowadzały dwie strony –
oskarżyciel i obrona. A sędzia dalej będzie oceniał te dowody swobodnie, czyli
zgodnie z dyrektywami zawartymi w art. 7 kpk. Jest oczywistym, iż nieprawdziwe dowody ma obowiązek
odrzucić. Sędzia ma być arbitrem, rozstrzygającym, która wersja wydarzeń
jest tą prawdziwą, na podstawie przedstawionych przez strony dowodów. Po co sędziemu w takim razie uprawnienia przeprowadzenia dowodów ?
W tym
absuradalnym uzasadnieniu twórcy tej nowelizacji, nie chodzi przecież o troskę,
aby
sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów “gdy jest przekonany o tym, że nie
są prawdziwe”, ani o fundamentalną zasadę prawdy
materialnej. Aby uznać to uzasadnienie
za prawdziwe, musielibyśmy przyjąć, iż obydwie strony przepprowadzają „dowody
nieprawdziwe“ i sąd musi przeprowadzić sam dowody. Taka sytuacja jest
praktycznie niemożliwa.
Po co więc
sędziemu uprawnienia przeprowadzania dowodów?
Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Opinii
Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
„ Na przeciwnym biegunie znalazł się obrońca
(pełnomocnik), którego rola i uprawnienia zostały powiększone w sposób
wykraczający nie tylko poza realne potrzeby, ale także poza racjonalne
kategorie (obrońca na żądanie na etapie postępowania sądowego, dostęp do akt
postępowania przygotowawczego itp.). Niewątpliwym jest, iż to właśnie ta grupa
jest jedynym beneficjentem projektowanych zmian, kosztem nie tylko uprawnień
organów prowadzonych postępowania przygotowawcze oraz oskarżających, ale przede
wszystkim kosztem racjonalnego wymiaru sprawiedliwości, który winien opierać
się na mechanizmach pozwalających na ujawnienie prawdy w toku procesu.(…)
W razie wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu
karnego z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie
liczby wyroków uniewinniających.”

Tylko naiwni, nie znający realiów wymiaru sprawiedliwości w Polsce dadzą
się nabrać na te zmiany.
“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania
karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie
bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę”
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu
Pan sędzia myli się, kontradyktoryjność niemalże pełna jest możliwa, pod
warunkiem, że tę jednostkę będzie się
traktowało rzeczywiście jako stronę - na równi z oskarżycielem. Wprowadzona
nowelizacja kpk ewidentnie nie bierze takiej ewentualności pod uwagę, stąd te
bajdurzenie prof. Hofmańskiego.
No i następny fundamentalny w procesie kontradyktoryjnym przepis kpk
– art 170, który reguluje dopuszczanie wniosków
dowodowych i kuriozalnie po nowelizacji pozostaje bez zmian:
§1.
Oddala się wniosek dowodowy, jeżeli:
1)
przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne,
2)
okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia
sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód
jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności,
4) dowodu
nie da się przeprowadzić,
5)
wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania.
§2. Nie
można oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody
wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierza udowodnić.
§3. Oddalenie
wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia.
§4. Oddalenie wniosku
dowodowego nie stoi na przeszkodzie późniejszemu dopuszczeniu dowodu, chociażby
nie ujawniły się nowe okoliczności.
Zresztą
identycznie sformułowane były te kryteria (z wyjątkiem §1 pkt. 5, ktory dodano w 1997r) w
kpk z 1969r.!
Jak sędzia zdeterminuje czy jest
podstawa do oddalenia wniosku o wysłuchanie świadka czy biegłego na rozprawie
jak w & 1 – punkt 2, 3, 4 i 5 nie wiedząc co mają oni do powiedzenia ?
Według naszych autorytetów
prawniczych
w nowym modelu procesu wystarczy “dopuszczanie dowodów” skrojone na miarę
peerelowskiej sprawiedliwości, nie gwarantujące
żadnej realnej ochrony przed “widzimisię” i arbitralnością tak prokuratora jak i
sędziego.
W procesie kontradyktoryjnym jedynym powodem niedopuszczenia wniosku dowodowego winnien być ten zawarty w &
1 punkt 1, oczywiście przy jednoczesnym sprecyzowaniu wszystkich przesłanek tej niedopuszczalności.
W ocenie Skutków
legislacji do druku 870, określenie biegli w kontekście biegli obrony jest
zamknięte w cudzysłów?
Takie pejoratywne „naznaczenie“ jest znamienne, a zestawione
z wypowiedziami wielu
autorytetów, no i przede wszystkim z „duchem“
nowelizacji w stosunku do obrony, stawia przyszłość
kontradyktoryjności w procesie karnym, jej sens i rzetelność procesu pod
wielkim znakiem zapytania.
A możliwość odczytywania dokumentów prywatnych powstałych poza postępowaniem karnym i dla
jego celów (art. 393 § 3 k.p.k. a contrario) nazwano “wyłomem“
od dotychczasowej zasady. Jak bez tego “wyłomu“ autorzy tej nowelizacji
wyobrażali sobie realizowanie zasad kontradyktoryjności przez obronę?
Zresztą przecież sam
ten „wyłom“, który niby ma umożliwić obronie przygotowanie dowodów do
przedstawienia na rozprawie zależy od dziesiątków czy setek decyzji prokuratora i sędziego o
dopuszczeniu wniosku dowodowego.
Nowelizowane przepisy redaguje się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla
adresatów zawartych w nich norm wyrażały intencje prawodawcy. Te intencje
projektodawcy co do stosunku do oskarżonego i obrońcy wydają się być rzeczywiście zrozumiałe i przejrzyste.
I tak w kółko Macieju, a zad zawsze z tyłu!
W
Polsce bezpośrednio po 1989r. zachłyśnięte wolnością i uwiedzenione zdobytą władzą
raczkujące elity i społeczeństwo, nie miały głowy
na refleksję nad fundamentalnym zreformowaniem i przeorganizowaniem
wymiaru sprawiedliwości. Natomiast władza sędziowska zadbała o
swoje interesy natychmiast. Już podczas obrad okrągłego stołu powstała Krajowa Rada
Sądownictwa, a niepodlegli Polacy naiwnie uznali, iż oddziedziczony po
PRL-u wymiar sprawiedliwości bedzie wypełniał swoje zadania w diametralnie
innej rzeczywistości.
Środowiska prawnicze walczyły zażarcie
z wszelkimi próbami oczyszczenia,
czy potępienia niechlubnego dziedzictwa minionej epoki w tychże
środowiskach i udało się.
I ta ciągłość, której nigdy nie przerwano
jest naszym przekleństwem i jest
bezpośrednio odpowiedzialna za tragiczny stan moralności tych, którzy wymierzają
sprawiedliwość w Polsce dzisiaj. Jej symbolami są m.inn Igor Andrejew i
jego wychowankowie. Wielu z nich dzisiaj decyduje o kształcie terażniejszoci i przyszłości wymiaru
sprawiedliwości i Polski.
Zmiana modelu postępowania sądowego, gdzie
reguły są tak płynne, ocenne i niedokreślone nie zmieni mentalności i
przyzwyczajeń sędziów. Ten brak
jasnych i zagwarantowanych ustawą reguł, będzie wykorzystywany arbitralnie przede
wszystkim przez oskarżyciela i sędziów, bo to oni rozdają i znaczą karty. I okazać się może, że los oskarżonego, jego faktyczna wina
czy niewinność, będzie zależała w dużo większym stopniu niż dotychczas, od rzetelności i przyzwoitości lub
arbitralnych i bezprawnych działań sędziego.
Stalinowska mentalność
w środowiskach prawniczych dalej triumfuje, a powyżej cytowane wypowiedzi i co
najważniejsze i zapisy w nowelizacji kpk są tego niepodważalnym dowodem.
Polecam blog mojego "internetowego brata" Adama Kłykowa - Blog weredyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz