Na 100 tys obywateli polskich
przypada ca 27 sędziów,
Irlandczycy
mają ich 3 na 100 tys
populacji,
a Amerykanie i
Kanadyjczycy po ca 6.5
Sędziowie żądają dla
siebie i dla sądów szacunku bezwzględnego, ponieważ sędziowie i sąd
reprezentują “państwo“ i władzę! Ale
przecież „państwo“ i władza nie są jakimiś bytami istniejącymi sobie a
muzom, w oderwaniu od społeczeństwa czy obywateli. To „państwo“ i władza
spełniać winny rolę służebną dla nas społeczeństwa i działać w jego
interesie. W zamian my społeczeństwo dajemy tej władzy
warunkowy kredyt szacunku, zaufania i respektu i płacimy władzy pensje. Gwarancją, że ta władza nie zmarnuje tego kredytu i nie
zawiedzie nas są zapisy w Konstytucji, przepisy prawa i legalne, demokratyczne
narzędzia kontroli tej władzy. Jest to więc swoista umowa.
W relatywnie normalnym kraju, jeżeli jedna ze stron
łamie umowę, druga powinna
mieć prawo używać tych narzędzi dochodząc swoich racji i praw.
Część tej władzy -
sędziowie, wyposażeni są w tę władzę przez
Konstytucję dożywotnio, są nieusuwalni, chroni
ich imunitet i zasada
niezawisłości. My -
społeczeństwo pozbawieni jesteśmy
jakichkolwiek narzędzi egzekwowania wywiązywania się władzy sądowniczej
z obowiązków w stosunku do nas. Do tego, nie mamy też żadnego, nawet
pośredniego wpływu na wybór tej władzy. Innymi słowy wychodzimy na tej umowie z władzą sędziowską
jak Zabłocki na mydle.
A przecież sędzia decyduje - literalnie - o życiu innych
ludzi. Od niego zależy czy oskarżony pójdzie siedzieć czy nie, czy w
życiu dzieci będą obecni
obydwoje rodzice, dziadkowie i rodzina z obydwu stron, czy renta lub
emerytura zostanie wyliczona sprawiedliwie i da się z niej wyżyć, to on decyduje o zastosowaniu aresztu,
o wysłaniu na badania psychiatryczne, czy też utracie domu, biznesu i dorobku
całego życia, a i często dorobku paru pokoleń.Sędzia jest literalnie panem
życia i śmierci i nie ma znaczenia czy jego decyzje są produktem widzimisię,
korupcji, układów czy też rzetelności, bezstronności i niezawisłości. Czy zostały podjęte zgodnie
z przepisami prawa czy rażąco naruszając prawo. Bowiem sędzia nie ponosi
żadnej odpowiedzialności za jakość merytoryczną orzeczenia, zgodność z prawem
czy prawdą materialną.
I według sędziów nie możemy od nich niczego
wymagać! Blasfemią jest
żądanie jakiejkolwiek kontroli dożywotnio nietykalnych sędziów, żądanie
dyscyplinowania nieudaczników i przestępców, czy żądanie lustracji i
oczyszczenie ich szeregów z tych, którzy ręce mają uwalane? Przerażający
jest fakt, iż zdaje się większość członków tej władzy, ma poczucie absolutnej racji. Nie ma tam miejsca na żadną
refleksję, samokrytykę czy jakiekolwiek ale... To przykład korupcji
mentalnej i moralnej wielu, a najprawdopodobniej lwiej większości sędziów.
Dzisiaj w Polsce sędziowie i sądy nie służą społeczeństwu, są jego panami.
Literalnie.
Te olbrzymie prerogatywy co do ludzkich losów, KRS i
Prezydent rozdają beztrosko i dożywotnio niemal jak przysłowiowe bułki – nieukształtowanym
życiowo młodym prawnikom, a wśród nich ludziom małym duchem, którym ta władza
uderza do głowy, ludziom, którzy nie mają nawet elementarnych predyspozycji,
stanu świadomości i doświadczenia życiowego
do pełnienia tej szczególnej i jakże odpowiedzialnej roli, że nie wspomnę o
limitach w wiedzy profesjonalnej.
Art. 4 Ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa stanowi,
iż instytucja ta jest zobligowana li tylko do informowania o swojej działalności Sejm, Senat i
Prezydenta, a nad tą informacją w
Sejmie i Senacie nie przeprowadza się głosowania.
De facto więc KRS
pozostaje po za jakąkolwiek kontrolą, tak Sejmu, jak Senatu i Prezydenta RP, co jest nie do pomyślenia w demokratycznym państwie prawa. Stąd nie mamy
możliwości wyegzekwowania od KRS wykonywania jej ustawowych obowiązków w kwestiach
dotyczących np. dyscyplinowania sędziów, chociaż takowe zawarto w ustawie o KRS.
Są to
·
wypowiadanie się o
stanie kadry sędziowskiej,
·
działania komisji do
spraw odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, której zadaniem jest
analizowanie wyroków sądów dyscyplinarnych, składanie Radzie wniosków w
przedmiocie żądania podjęcia czynności dyscyplinarnych, zaskarżania orzeczeń
sądów dyscyplinarnych i rzeczników dyscyplinarnych oraz żądania wznowienia
postępowania dyscyplinarnego,
·
działania komisji do
spraw wizytacji i lustracji, której zadaniem jest przygotowanie projektów
uchwał w sprawach przeprowadzenia wizytacji sądu albo jego jednostki
organizacyjnej, lustracji w sądzie albo lustracji pracy sędziego,
·
działania komisji do spraw etyki zawodowej
sędziów, której zadaniem jest przygotowywanie projektów uchwał dotyczących
zbioru zasad etyki zawodowej sędziów oraz przestrzegania tych zasad.
Wystarczy zajrzeć do wspomnianej informacji KRS - o stanie kadry
sędziowskiej i kwestiach dyscyplinarnych, etyki zawodowej sędziów, lustracjach
sądów czy indywidualnych sędziów znajdziemy niewiele więcej niż pół strony w
70-80 stronicowej corocznej publikacji. Ewidentnie KRS uważa, że sędziowie są
nieskazitelni i nie ma w tej materii nic
do roboty. Ryba psuje się od głowy a przykład idzie z góry.
I KRS i
sędziowie, jeżeli w ogóle rozmawiają czy
dyskutują na temat tragicznego stanu
Trzeciej Władzy, skandalicznego orzecznictwa, rażącego łamania prawa przez tę
władzę, korupcji etc., to kreują nie mający nic wspólnego z realiami
matrix, alternatywną rzeczywistość, Lalaland. W tym Lalaland sędziowie to o
kryształowym charakterze - ofiary władzy wykonawczej (głównie Min.
Sprawiedliwości) i społeczeństwa. MS ma
zagrażać permanentnie niezawisłości sędziowskiej.
A społeczeństwo to przecież
en masse niedouczeni pieniacze i roszczeniowcy, a przede wszystkim
tysiące niezadowolonych z orzeczeń nie po swojej myśli.
Poczucie całkowitej bezkarności wielu czy nawet większości sądziów, de
facto niepociąganie tychże do odpowiedzialności, nawet za ewidentne i
najpoważniejsze delikty konstytucyjne, a równocześnie ucieczka III władzy w
manipulacje i zapatrzenie we własne
problemy, brak empatii i ignorowanie krzywdy i cierpienienia innych, nieustanna
gotowość do wskazywania winnych i brak zdolności do jakiejkolwiek samokrytyki –
tak postrzegani są sędziowie przez większość tych, którzy mieli spotkanie III
stopnia z wymiarem sprawiedliwości. Niestety coraz częściej nagłaśniane, nie
tylko w drugim obiegu, ale też w mainstream-owych mediach fakty dotyczące oburzającego traktowania
uczestników postępowań sądowych, czy rażącego naruszania przepisów prawa,
absurdalnego orzecznictwo nie mające oparcia w faktach i postępowaniu dowodowym
– są przez sędziów bagatelizowane, ignorowane i pokrętnie tłumaczone niezawisłością.
III
władza zatraciła w swej większości przyzwoitość i nonkonformizm, niezbędny w zachowaniu bezstronności
i niezawisłości. W tym sędziowskim Lalalandzie samo istnienie
Konstytucji i ustaw, ma gwarantować obywatelom
urzeczywistnianie sprawiedliwości i zbudowanie państwa prawa. Bez stosowania tych praw przez sędziów, czyli bez
podległości sędziów Konstytucji i
ustawom.
Dzisiaj
część władzy sądowniczej pewna całkowitej bezkarności uważa, że jest niezawisła
także od Konstytucji i ustaw.
Co robić, bo już strach się bać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz