Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 9 listopada 2014

Prawda i goowno prawda, czyli Wipler i państwo




Działania państwa - Instytucje państwa, których zadaniem jest służyć społeczeństwu i chronić jego bezpieczeństwa.

Policja ogłosiła wszem i wobec, iż arogancki i bezczelny poseł, w pijackim amoku, napadł na jej funkcjonariuszy, obraził i pobił. Prokurator, funkcjonariusz stojący na straży praworządności, uznał, że poseł słusznie dostał manto. Do takiej konkluzji doszedł dzielny śledczy oceniając dowody  z nagrań monitoringu (z kilku kamer), zeznań  policjantów, Wiplera, jak też innych świadków. Zarzucił Wiplerowi stosowanie przemocy wobec funkcjonariuszy publicznych celem zmuszenia ich do zaniechania prawnej czynności służbowej, a jednocześnie naruszał ich nietykalność cielesną. Znieważał też policjantów słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Za te przestępstwa Wipler może wylądować na 3 lata w pierdlu.

Picie, pijany.  1,4 promila alkoholu we krwi oznacza, że Wipler, duży chłop był na rauszu. Powtarzanie jak mantra, że był pijany, czy pijany w sztok jest ordynarnym nadużyciem i obraża każdego normalnego człowieka, który lubi sobie czasami wypić kilka drinków. W normalnych krajach z niewiele mniejszym poziomem zawartości alkoholu we krwi, legalnie można prowadzić samochód. Dodać trzeba, że Wipler pił za swoje,  a i sam stan wstawienia, rauszu czy nawet upojenia alkoholowego, nie jest czynem karalnym, ani nawet specjalnie nagannym społecznie i moralnie w naszej kulturze.  Do tego poseł pił w swoim wolnym czasie. W przeciwieństwie do np. panów Belki i Sienkiewicza, czy Rostowskiego i Sikorskiego, którzy i chlali  za nasze pieniądze i w czasie pracy, a do tego ci pierwsi wymienieni kombinowali łamiąc przepisy Konstytucji, jak tu zatkać dziurę budżetową, żeby ochronić przyrośniąte do doopsk stołki w wyborach. A przy okazji poniżanie i pogarda dla wybieraczy...o! to dla naszego dobra, żeby nam się w głowach nie przewracało od tej demokracji.

Cała prawda, prawda i goowno prawda.

Dzisiaj jesteśmy po obejrzeniu taśmy z monitoringu i wiemy kto kogo bijał. Po takim numerze,  w cywilizowanym państwie policjanci siedzieliby w pierdlu za pobicie obywatela. A podnosząc łapy na przedstawiciela władzy, dotkliwie go poturbowawszy (czy uznając arbitralnie i bezprawnie jego mandat poselski za nielegalny, nieważny?), a później zniesławiając go i pomawiając, twierdząc, że pijany w sztok napadł na nich, obraził ich i pobił - nie tylko bezpośredni uczestnicy akcji siedzieliby w pierdlu i pożegnali się z robotą, ale i ich przełożeni zapłaciliby stołkami cenę polityczną za taki blamaż.

Wstrząsem i dymisjami w prokuraturze i rządzie skończyłoby się ujawnienie, iż prokurator naruszył rażąco prawo, oskarżając Wiplera poprzez manipulowanie dowodami, oceniając je niezgodnie z faktami, logiką, wiedzą i doświadczeniem życiowym. Przypominam, że fakt uważa się za udowodniony, jeżeli średnio inteligentny, doświadczony człowiek zostanie przekonany ponad wszelkie rozsądne wątpliwości, że udowadniany fakt jest zgodny z rzeczywistością.

W tym dzikim kraju, Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ w związku z zarzucanymi przestępstwami skierowała do Prokuratora Generalnego wniosek o uchylenie przez Sejm immunitetu Wiplera. Po jego formalnym i merytorycznym skontrolowaniu (sic), wniosek ten PG przekazał w marcu  do marszałki Kopacz. Poseł Wipler jednak nie czekał na gintojrę kolegów posłów i sam zrezygnował z imunitetu. A w lipcu akt oskarżenia trafił do sądu. Jak dotąd sąd nie wyznaczył terminu rozprawy...  

Takie działania i modus operandi organów ścigania dziesiątki tysięcy pokrzywdzonych znają z autopsji. Wymiaru sprawiedliwości też, chociaż tutaj sądowi poza przeczekiwaniem, nie można nic zarzucić.

Przerażenie budzi postawa posłów Sejmu. Normalny obywatel nie leży pijany na chodniku, zasługuje na czerwoną kartkę, prowadzi wojnę a policją, napruty koleś dostał w limo – grzmieli posłowie. O domniemaniu niewinności i pozostawieniu oceny do czasu rozstrzygnięcia sprawy w śledztwie czy w sądzie, nikt nawet  nie pomyślał. A pan Niesiołowski (który w cywilizowanzm kraju miałby problemy z otrzymaniem pozycji sprzątającego w parlamencie) najpopularniejszy parlamentarzysta, już po obejrzeniu taśm monitoringu, stwierdził, że policjanci powinni dostać nagrodę! Ta hipokryzja, bezrefleksyjność, brak elementarnej przyzwoitości i poszanowania własnego statusu przez posłów jest porażająca.

Obrzydliwe ataki mediów na byłego członka PiS i dalej posła polskiego parlamentu,  osiągnęły apogeum w tekście niejakiego Pawła Lickiewica, zatytułowanym “Wipleriada. O smuteczkach na tle prawdziwych tragedii”. Autor postanowił podzielić się z czytelnikami swomi “refleksjami” - Otóż pan poseł, gdy promile opadły, wydał oświadczenie – przedstawił swoją wersję wydarzeń. Ma do tego prawo. Jest posłem na Sejm... Łamiącym się głosem opowiadał o niesprawiedliwości, która go spotkała – opowiadał o przemocy, o katowaniu... – a to wszystko na tle tablic z nazwiskami polskich parlamentarzystów, którzy nie przeżyli II wojny światowej. Ta lista jest bardzo długa. To poprzednicy posła Wiplera – zmarli z wycieńczenia, pobici na śmierć, rozstrzelani salwą w klatkę piersiową lub zastrzeleni strzałem w tył głowy...
 Po 24 lata istnienia „demokratycznego państwa prawa”, poseł Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej może ewentualnie oczekiwać odrobiny empatii i rzetelności dziennikarskiej pismaków pokroju Lickiewica, gdyby pobili go na śmierć, rozstrzelali salwą, albo chociaż strzelili mu w tył głowy. Takie mają standardy. 16 ciosów pałą, przywalenie pięścią w brzuch, ściągnięcie spodni, potraktowanie gazem i pieprzem posła Sejmu RP to wipleriada i smuteczki.

Poseł  Wipler jak i większość pań i panów z  Wiejskiej niekoniecznie z mojej bajki. Ale to nie tylko Wiplera policjanci potraktowali ordynarnie pałami i gazem. Podnieśli rękę na swoją władzę. Następnie prokuratura, organ tego państwa, legitymizował swoimi łamiącymi prawo działaniami  przestępstwa policjantów, wnosząc akt oskarżenia oparty na fałszywych dowodach. W polskim państwie na niby, to normalka. Szkoda, że nie rozumieją tego ani parlamentarzyści, ani władza wykonawcza, ani media, ani duża część obywateli. No cóż, poczekamy na werdykt III Władzy.

1 komentarz:

  1. Dotyczy bieglego sadowego z Jeleniej Gory "jerzego karpinskiego

    http://www.yelp.pl/biz_photos/przedsi%C4%99biorstwo-wielobran%C5%BCowe-kon-bud-jerzy-karpi%C5%84ski-jelenia-g%C3%B3ra?select=1h0yJ69Fk7BevMc5gqG75g#PHevcvxX7OYrTEZGFE0DvA

    OdpowiedzUsuń