Działania państwa - Instytucje
państwa, których zadaniem jest służyć społeczeństwu i chronić jego
bezpieczeństwa.

Picie, pijany. 1,4 promila alkoholu we krwi oznacza, że
Wipler, duży chłop był na rauszu. Powtarzanie jak mantra, że był pijany, czy
pijany w sztok jest ordynarnym nadużyciem i obraża każdego normalnego człowieka, który lubi sobie czasami
wypić kilka drinków. W normalnych krajach z niewiele mniejszym poziomem
zawartości alkoholu we krwi, legalnie można prowadzić samochód. Dodać trzeba,
że Wipler pił za swoje, a i sam stan wstawienia, rauszu czy nawet upojenia
alkoholowego, nie jest czynem karalnym, ani nawet specjalnie nagannym
społecznie i moralnie w naszej kulturze.
Do tego poseł pił w swoim wolnym czasie. W przeciwieństwie do np. panów
Belki i Sienkiewicza, czy Rostowskiego i Sikorskiego, którzy i chlali za nasze pieniądze i w czasie pracy, a do
tego ci pierwsi wymienieni kombinowali łamiąc przepisy Konstytucji, jak tu
zatkać dziurę budżetową, żeby ochronić przyrośniąte do doopsk stołki w
wyborach. A przy okazji poniżanie i pogarda dla wybieraczy...o! to dla naszego
dobra, żeby nam się w głowach nie przewracało od tej demokracji.
Cała prawda, prawda i goowno prawda.
Dzisiaj jesteśmy po
obejrzeniu taśmy z monitoringu i wiemy kto kogo bijał. Po takim numerze, w cywilizowanym państwie policjanci
siedzieliby w pierdlu za pobicie obywatela. A podnosząc łapy na przedstawiciela
władzy, dotkliwie go poturbowawszy (czy uznając arbitralnie i bezprawnie jego
mandat poselski za nielegalny, nieważny?), a później zniesławiając go i
pomawiając, twierdząc, że pijany w sztok napadł na nich, obraził ich i pobił -
nie tylko bezpośredni uczestnicy akcji siedzieliby w pierdlu i pożegnali się z
robotą, ale i ich przełożeni zapłaciliby stołkami cenę polityczną za taki
blamaż.
Wstrząsem i
dymisjami w prokuraturze i rządzie skończyłoby się ujawnienie, iż prokurator
naruszył rażąco prawo, oskarżając Wiplera poprzez manipulowanie dowodami,
oceniając je niezgodnie z faktami, logiką, wiedzą i doświadczeniem życiowym.
Przypominam, że fakt uważa się za udowodniony, jeżeli średnio inteligentny,
doświadczony człowiek zostanie przekonany ponad wszelkie rozsądne wątpliwości,
że udowadniany fakt jest zgodny z rzeczywistością.
W tym dzikim kraju,
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ w związku z zarzucanymi przestępstwami
skierowała do Prokuratora Generalnego wniosek o uchylenie przez Sejm immunitetu
Wiplera. Po jego formalnym i merytorycznym skontrolowaniu (sic), wniosek ten PG przekazał w marcu do marszałki Kopacz. Poseł Wipler jednak nie
czekał na gintojrę kolegów posłów i sam zrezygnował z imunitetu. A w lipcu akt
oskarżenia trafił do sądu. Jak dotąd sąd nie wyznaczył terminu rozprawy...
Takie działania i modus
operandi organów ścigania dziesiątki tysięcy pokrzywdzonych znają z autopsji.
Wymiaru sprawiedliwości też, chociaż tutaj sądowi poza przeczekiwaniem, nie można nic zarzucić.
Przerażenie budzi postawa
posłów Sejmu. Normalny obywatel nie leży
pijany na chodniku, zasługuje na czerwoną kartkę, prowadzi wojnę a policją,
napruty koleś dostał w limo – grzmieli posłowie. O domniemaniu niewinności
i pozostawieniu oceny do czasu rozstrzygnięcia sprawy w śledztwie czy w sądzie,
nikt nawet nie pomyślał. A pan
Niesiołowski (który w cywilizowanzm kraju miałby problemy z otrzymaniem pozycji
sprzątającego w parlamencie) najpopularniejszy parlamentarzysta, już po
obejrzeniu taśm monitoringu, stwierdził, że policjanci powinni dostać nagrodę! Ta
hipokryzja, bezrefleksyjność, brak elementarnej przyzwoitości i poszanowania
własnego statusu przez posłów jest porażająca.
Obrzydliwe ataki mediów na byłego członka
PiS i dalej posła polskiego parlamentu, osiągnęły
apogeum w tekście niejakiego Pawła Lickiewica, zatytułowanym “Wipleriada. O smuteczkach na tle
prawdziwych tragedii”. Autor postanowił podzielić się z czytelnikami swomi “refleksjami”
- Otóż
pan poseł, gdy promile opadły, wydał oświadczenie – przedstawił swoją wersję
wydarzeń. Ma do tego prawo. Jest posłem na Sejm... Łamiącym się głosem
opowiadał o niesprawiedliwości, która go spotkała – opowiadał o przemocy, o
katowaniu... – a to wszystko na tle tablic z nazwiskami polskich
parlamentarzystów, którzy nie przeżyli II wojny światowej. Ta lista jest bardzo
długa. To poprzednicy posła Wiplera – zmarli z wycieńczenia, pobici na śmierć,
rozstrzelani salwą w klatkę piersiową lub zastrzeleni strzałem w tył głowy...
Po 24 lata istnienia
„demokratycznego państwa prawa”, poseł Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej może
ewentualnie oczekiwać odrobiny empatii i rzetelności dziennikarskiej pismaków pokroju
Lickiewica, gdyby pobili go na śmierć, rozstrzelali salwą, albo chociaż strzelili
mu w tył głowy. Takie mają standardy. 16 ciosów pałą, przywalenie pięścią w
brzuch, ściągnięcie spodni, potraktowanie gazem i pieprzem posła Sejmu RP to wipleriada
i smuteczki.
Poseł Wipler jak i większość pań i panów z Wiejskiej niekoniecznie z mojej bajki. Ale to
nie tylko Wiplera policjanci potraktowali ordynarnie pałami i gazem. Podnieśli
rękę na swoją władzę. Następnie prokuratura, organ tego państwa, legitymizował
swoimi łamiącymi prawo działaniami przestępstwa policjantów, wnosząc akt
oskarżenia oparty na fałszywych dowodach. W polskim państwie na niby, to
normalka. Szkoda, że nie rozumieją tego ani parlamentarzyści, ani władza
wykonawcza, ani media, ani duża część obywateli. No cóż, poczekamy na werdykt
III Władzy.
Dotyczy bieglego sadowego z Jeleniej Gory "jerzego karpinskiego
OdpowiedzUsuńhttp://www.yelp.pl/biz_photos/przedsi%C4%99biorstwo-wielobran%C5%BCowe-kon-bud-jerzy-karpi%C5%84ski-jelenia-g%C3%B3ra?select=1h0yJ69Fk7BevMc5gqG75g#PHevcvxX7OYrTEZGFE0DvA