Swoboda wyrażania
pejoratywnych opinii o osobach publicznych winna być niezbywalnym prawem
obywatela - “…w przypadku braku kontroli
władzy i równowagi, jedynym skutecznym ograniczeniem dla polityki
bezprawia władzy może być oświecenie obywateli - a co za tym
idzie świadoma i krytyczna opinia publiczna, która sama może decydować o
ochronie wartości demokratycznych…”[i]
1 kwietnia 2016r. w Sejmie
odbyło się pierwsze czytanie projektu Nowoczesnej o wykreśleniu z
kodeksu karnego przestępstwa znieważenia Prezydenta i konstytucyjnych organów
państwa. Jest to oczekiwana od dekad zmiana.
Kroczek w stronę faktycznej wolności słowa i demokracjiw Polsce!
Kroczek, ponieważ Nowoczesna nie proponuje usunięcia
penalizowania znieważenie funkcjonariusza publicznego (do 1 roku i/lub grzywna),
a w kodeksie wykroczeń pozostawia areszt
(30 dni) i grzywnę 5 tys. za „demonstracyjne okazywanie
lekceważenia Narodowi Polskiemu i Rzeczypospolitej Polskiej”.
Przygotowywany rządowy projekt (Marcin Warchoł poniżej) uwzględnia
konsekwentnie wykreślenie tych wszystkich przepisów z KK. I to jest moim zdaniem jedyne logiczne i
konsekwentne rozwiązanie dotyczące tego aspektu wolności słowa.
Czy jednak większość społeczeństwa
i decydentów dojrzała mentalnie do proponowanych zmian? Dyskusja podczas
pierwszego czytania tego projektu nie nastraja optymistycznie. Oto kilka
wypowiedzi posłów:
„ ...Jak państwo oceniacie ryzyko
wzrostu zagrożenia tym, że znieważanie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
oraz konstytucyjnych organów państwa po prostu się zwiększy? W mojej ocenie
takie ryzyko zwiększenia zagrożenia zniesławieniem wzrośnie po zniesieniu
przepisów ochronnych. Proszę przyjąć do wiadomości, że intencje te uważam za co
najmniej szkodliwe dla wizerunku Rzeczypospolitej...”[ii]
„W polskim prawie jest wiele
przepisów ograniczających wolność słowa, bo nie jest to wolność
absolutna...Chodzi nie tylko o ochronę osoby prezydenta, ale powagi, a nawet
bezpieczeństwa państwa. Znieważenie prezydenta stanowi znieważenie samej
Rzeczypospolitej Polskiej.”[iii]
„Prezydentowi - jak każdemu innemu symbolowi narodowemu -
należy się ochrona prawna i szczególny szacunek.”[iv]
Opinie o
tych zmianach KRS, SN, Prokuratora Generalnego Seremeta etc. są stanowczo
negatywne – np KRS uznała "organy
demokratycznego państwa muszą podlegać kontroli społecznej, co wiąże się z
możliwością ich krytyki ...jednakże krytyka ta musi się mieścić w zakreślonych
granicach".
Wszystkie kluby opozycyjne, łącznie z projektodawcą (Nowoczesną)
uważają, że konieczne jest dokonanie „pewnej korekty” w przepisach, no ale nie
tak daleko idącej...
Pozytywną niespodzianką było stanowisko PiSu przedstawione przez Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości - Marcina Warchoła. Powiedział
on, iż projekt i idea projektu PiSu jest podobna – znieważanie funkcjonariuszy
państwa to kwestia kultury osobistej, a nie kwestia pałki i kary. Zdaniem M.
Warchoła „nie cała opozycja mówi tym ludzkim głosem, bo część opozycji... cały
czas trwa w swoich antyobywatelskich,antydemokratycznych przekonaniach”.
Podsekretarz nie zgadza się z założeniem, że zgodne z Konstytucją jest karanie
znieważania funkcjonariuszy państwa. Prawo
karne nie jest elementem, który powinien rozsądzać tego typu sprawy – jest to
kwestia kultury osobistej i tak winny być oceniane tego typu zachowania.
Swobodna debata w państwie demokratycznym jest jednym z najważniejszych
gwarantów wolności i swobód obywatelskich.
Warto w tym
miejscu przypomnieć „antyobywatelskie i antydemokratyczne” orzeczenia
„strażnika Konstytucji” dotyczące
powyżej przywołanych przepisów.
I tak
znieważenie funkcjonariusza publicznego -
w orzeczeniu z dnia 11 października 2006 r. Trybunał Konstytucyjny
stwierdził, iż przepis ten narusza konstytucyjnie gwarantowane prawo do
wolności słowa w takim zakresie, w jakim penalizuje on znieważenie
funkcjonariusza publicznego, jeżeli
do znieważenia doszło, kiedy
nie wykonywał on czynności służbowych, nie narusza natomiast owego
prawa do wolności słowa, jeżeli do
znieważania doszło podczas pełnienia przez niego funkcji służbowych.
9
lat później TK zrobił „krok na przód”i stwierdził, że również można
znieważyć funkconariusza publicznego po fajrancie.
Podobnie
orzekł TK w sprawie skargi RPO dotyczącej wspomnianego przepisu kodeksu
wykroczeń. Jak w powyższych orzeczeniach i w tym TK nie doszukał się naruszenia zagwarantowanej w art. 54 ust. 1 Konstytucji
wolności słowa.
Sędzia TK Liszcz
stwierdziła - „ Debata publiczna winna
być rzeczowa, a krytyka skupiona na działaniach władz, natomiast pogarda czy
lekceważenie, zwłaszcza wobec Narodu Polskiego czy Rzeczpospolitej, nie jest
wkładem do debaty publicznej Przepis ten
chroni autorytet narodu i organów państwa, nie tyle osób jej piastujących, ale
raczej samego urzędu”.[v]
Ta pogarda i lekceważenie „Narodu Polskiego
czy Rzeczpospolitej” dotyczyło kibiców Jagiellonii Białystok, skazanych w 2011
r. na podstawie kodeksu wykroczeń na grzywny od 500 do 1000 zł za okrzyki...„Donald,
matole, twój rząd obalą kibole".
Argumentacja TK
jest absurdalna. Debata publiczna podczas demonstracji to także lekceważenie i czarny humor. Trudno wymagać by obywatele skandując hasła na ulicy reprezentowali w nich poziom akademickiej „dyskusji”.
Silne i sprawne państwo, świadomi swej
wartości i osiągnięć funkcjonariusze, nie represjami i wsadzaniem do pierdla i nie
ingerencją w wolność słowa budują swój szacunek i godność!
I jeszcze orzeczenie TK w sprawie znieważenia prezydenta
- Trybunał Konstytucyjny 6 lipca 2011 r.
orzekł, że art. 135 § 2 - Kodeksu
karnego jest zgodny z art. 54 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3
konstytucji.
„...Poczucie własnej godności i posiadanie autorytetu
jest jednym z niezbędnych warunków efektywnego wykonywania funkcji
konstytucyjnie przypisanych głowie państwa... Prezydent Rzeczypospolitej
czuwa nad przestrzeganiem konstytucji, stoi na straży suwerenności i
bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium...Doniosły
charakter funkcji prezydenckich wynikających z ustawy zasadniczej powoduje, że
Prezydentowi RP należny jest szczególny szacunek i cześć. Wynika to także stąd,
iż dokonanie czynu określonego w kwestionowanym przepisie jest
jednocześnie znieważeniem samej Rzeczypospolitej...”

Wsadzanie do ciurmy – zdaniem
TK – wynika z braku „ charakteru absolutnego gwarancji konstytucyjnych”. To
jest ulubione alibi TK, kiedy orzeka o ograniczeniu konstytucyjnych praw
obywateli. Standardem w takich orzeczeniach jest też uzasadnianie takich
ograniczeń ochroną interesu publicznego związanego z właściwym i skutecznym
działaniem organu państwa, a niezbędnymi warunkami tego skutecznego działania,
jest poczucie własnej godności i należny szacunek przynależny
funkcjonariuszowi publicznemu.
Sędziowie TK (podobnie jak
wielu posłów podczas debaty 1.04.2016) zdają się nie rozumieć co to jest
szacunek. Takowego nie można zadekretować, czy wymusić strachem. Szacunku nikt
nie osiąga przez sam fakt zostania funkcjonariuszem publicznym. Na szacunek
trzeba ciężko zapracować. A z posiadanym szacunkiem wiąże się poczucie własnej
godności. Argument, iż karanie za skandowanie
hasła „Donald matole, twój rząd obalą kibole” miało na celu „ochronę interesu
publicznego związanego z właściwym i skutecznym działaniem (premiera Tuska)” przypomina
bełkot PRLowski, bez nawet próby wykazania związku przyczynow-skutkowego
pomiędzy tym nieokreślonym „interesem publicznym”, a nieskonkretyzowanym „właściwym
i skutecznym działaniem” premiera Tuska.
Znieważaniem Rzeczpospolitej było i póki co nadal jest - utrzymywanie
penalizacji obywateli za korzystanie z narzędzi demokracji - z prawa do krytyki i wyrażania niezadowolenia
z działań rządzących! Wolność słowa nie polega na
tym, że wolno mówić i pisać tylko to, czym nikt nie czuje się urażony, a
przeciwnie – prawdziwym testem wolności słowa jest to - w jakim stopniu i czy w
ogóle system prawny toleruje takie wypowiedzi, które wielu funkcjonariuszy, a
często zdecydowana ich większość kategorycznie potępia. To potępienie ma być
asumptem dla funkcjonariuszy państwa do refleksji nad ich działaniami, a nie do
pałowania, nakładania grzywien i karania
więzieniem.
Wypowiedzi posłów, uświadamiają boleśnie, że historyczna szansa, by pozbyć
się niewolniczego garbu, ducha totalitarymu i ducha człowieka sowieckiego po
1989r., została w rzeczywistości
zaprzepaszczona. Efekt jest taki, że to już drugie pokolenie wyrosłe w
„wolnej Polsce” dziedziczy en masse syndrom mentalności poddańczej i ducha
człowieka sowieckiego. Po roku 1989,
mając nową i nowoczesną - nawet jeżeli niedoskonałą – Konstytucję, nie jesteśmy w stanie (społeczeństwo en masse)
nie chcą (elity rządzące) – wyegzekwować podstawowych gwarancji zapisanych w
tej Konstytucji. My obywatele - godzimy się na
łamanie naszej godności i łamanie podstawowych standardów
demokracji, ba nawet oburzamy się, kiedy
jakieś zmiany są proponowane! Przyzwalamy na każdym kroku na bagno bylejakości
i na klientelistyczne standardy w imię jakichś niedokreślonych ograniczeń
w „interesie społecznym”. Czy wspomnienia zniewolenia,
bezkarności i wszechmocy rządzicieli minionej epoki nie rodzi buntu, nie
powoduje sprzeciwu wobec autorytarnych i zamordystycznych zapisów w KK? A odwoływanie
się rządzących do strachu nie budzi nawet protestu!
Elity z TK, KRS, SN etc. wzmacniają swoim „zadekretowanym” autorytetem i wymuszanym szacunkiem ten przekaz. To jest w gruncie rzeczy przyzwolenie i propagowanie "niewidocznego i bezpiecznego" totalitaryzmu, który usypia umysły, obezwładnia, paraliżuje i pogrąża w stagnacji.
Jak diametralnie różne jest
spojrzenie wolnych obywateli na znieważenie funkcjonariuszy państwa i wolność
słowa!
Każdy kto korzysta z wolności
słowa w społeczeństwie demokratycznym winien mieć pewność prawa, które będzie efektywnie chroniło jego
wolności i zapobiegało “zamykaniu ust” w obawie ryzyka poniesienia
odpowiedzialności prawnej w wyniku arbitralnego działania sądów.
„Zadne społeczeństwo, w którym istnieje
przestępstwo znieważenia władzy (czy innej osoby publicznej) nie jest, bez
względu na to, jakie są inne jego cechy, społeczeństwem wolnym!”.
Harry Kalven
konstytucjonalista
Sędzia SN USA Harlan, uznał za
sprzeczny z konstytucją argument, że słowo „f..ck” jest tak wulgarne i Pierwsza
Poprawka nie chroni jego publicznego użycia. Stwierdził że „nie można pominąć faktu, (który ilustruje
incydent będący przedmiotem rozpatrywanej sprawy), że większość językowych
ekspresji pełni podwójną funkcję: przekazuje nie tylko idee, które dadzą się w
sposób względnie precyzyjny wyjaśnić, lecz także emocje, których nie sposób
inaczej wyrazić...być może jest bardziej ostre i ordynarne od innych słów
podobnego rodzaju, to niemniej jest prawdą, że coś, co dla jednej osoby jest
wulgaryzmem, dla innej jest poezją. Nie ma też żadnej prawnej zasady, by właśnie to
jedno obraźliwe słowo miałoby zostać uznane za specjalnie wyróżniające się i
wyjątkowe od innych.
Z
pewnością (państwo) nie ma prawa “czyścić” publicznej debaty do takiego
stopnia, by nie pojawiało się w niej nic, co mogłoby urazić czyjąś wrażliwość.
Byłoby też naiwnością zakładanie, że można zakazać używania jakichś konkretnych
słów bez popadania w fundamentalne ryzyko, że taki zakaz doprowadzi do
tłumienia ekspresji emocji i idei. Konsekwencje byłyby takie, iż rząd mógłby z łatwością
użyć prawa zakazującego używania pewnych wyrazów, jako wygodnego pretekstu do
cenzurowania i karania za de facto wyrażanie niepopularnych i
niewygodnych dla niego poglądów i opinii - a takie działania są nie do
pogodzenia z prawem do wolności słowa. Obywatel ma konstytucyjne prawo wyrażania swoich
opinii, nie tylko przez formalną i odpowiedzialną krytykę, ale też przez inne
swobodne i kontrowersyjne formy ekspresji”.[vii]
Sąd
Najwyższy Południowej Dakoty uznał, że obelgi wykrzykiwane pod
adresem policjantów nie uniemożliwiały i nawet nie utrudniały im
pełniania ich obowiązków służbowych. Prawdą jest, iz były one ektremalnie
wulgarne i mogły być odebrane przez adresatów jako bolesne, nieprzyjemne,
przykre i obrazliwe, ale nie jest to wystarczający powód, aby uznać je za nie
objęte konstytucyjną gwarancją wolności słowa.
Ani
dążenie do zachowania elementarnej kultury i przyzwoitości w wypowiedziach
obywateli, ani ochrona abstrakcyjnego autorytetu funkcjonariuszy policji, ani
ochrona przed nieprzyjemnymi dolegliwościami, czy to psychicznymi, czy
moralnymi jakie obelgi mogły wywołać u adresatów – nie są wystarczającymi
przesłankami, aby inwektywy nie podlegały konstytucyjnej ochronie wolności
słowa.[viii]
Funkcjonariusze publiczni nie
muszą być chronieni przed ostrymi wypowiedziami obywateli w takim stopniu jak
zwykli zjadacze chleba. Gdyby obelgi wypowiedziane były „twarzą w
twarz” do zwykłego obywatela, powinny być traktowane jako napaść słowna i nie
podlegałyby ochronie Pierwszej Poprawki (w sprawie cywilnej), natomiast gdy
skierowane były do wyszkolonego funkcjonariusza policji, można się po nim
spodziewać znacznie bardziej powściągliwej reakcji i powstrzymania się od
przemocy, podczas gdy zwykły obywatel w analogicznej sytuacji mógłby łatwo
zostać sprowokowany.[ix]
[ii] http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter8.nsf/0/49D91ACEDB27E6B0C1257F88005E9B82/%24File/15_c_ksiazka.pdf
[iii] Jak wyżej
[iv] I jak wyżej
[v]
http://wyborcza.pl/1,75478,18866474,trybunal-zniewazanie-organow-panstwa-pozostaje-wykroczeniem.html?disableRedirects=true
[vi] http://trybunal.gov.pl/rozprawy/komunikaty-prasowe/komunikaty-po/art/7416-karalnosc-niepublicznego-zniewazenia-funkcjonariusza-publicznego/s/sk-7013/
[vii] Cohen v. California, 403 U.S. 15
(1971)
[viii] http://caselaw.findlaw.com/sd-supreme-court/1291488.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz