Szanowny Panie Senatorze,
Jeszcze raz serdecznie dziękuje Panu Senatorowi w imieniu swoim, mojego brata i całej naszej rodziny za zajęcie się sprawa brata.
Odpowiedz jaką wystosował Minister Edward Zalewski do Senatu na Pańskie oświadczenie zakrawa na żart. Pismo, które otrzymał Pan Senator, podpisane przez Ministra Edwarda Zalewskiego przy najlepszych chęciach trudno nazwać odpowiedzią i ustosunkowaniem się do Pana Senatora oświadczenia i do mojego szczegółowego, popartego materiałem dowodowym z akt pisma.
Odpowiedź Ministra E. Zalewskiego jest
“telegraficznym” konspektem z wyroków, które zapadły w tej sprawie, a nie
ustosunkowaniem się do naszych pism.
Przy tym jak ognia unikał Minister E.Zalewski
nazwisk prokuratora prokuratora Piotra Jasińskiego i biegłego Antoniego Z. Gidzgiera i innych
wymienionyych w moim piśmie. A przecież, jako Prokurator Krajowy ma moralny i
prawny obowiązek nie tylko rzetelnie odpowiedzieć na Pana Senatora
oświadczenie, ale i po uzyskaniu informacji o po-dejrzeniu popełnienia
przestępstw ściganych z urzędu, jest zobowiązany wszcząć postępowanie.
Jest oczywistym i wynika to wprost z mojego
pisma, iż sądy rozpatrujące tę sprawę nigdy nie oceniły całego materiału
dowodowego w tej sprawie, jak wymagają tego przepisy kpk i nie odniosły się do podniesionych w moim piśmie
nieprawidłowości, fałszerstw, quasi-naukowych ekspertyz, przekłamań biegłych
etc. Powoływanie się więc na rozstrzygnięcia sądów jest nielogiczne.
Jak można powoływać się na coś co nie
miało miejsca i nie istnieje !
Jest to znana nam od lat 7 lat taktyka,
kazuistyczna manipulacja i ucieczka od rzetelnej oceny i odpowiedzi na te
zarzuty przez powoływanie się na uzasadnienia poprzedników, a poprzednicy na
poprzedników poprzedników itd.
Wystarczy rzetelne zapoznanie się z
aktami sprawy i skonfrontowanie ich z naszymi zarzutami, aby stwierdzić,
iż nigdy wcześniej żaden z sadów rozpatrujących sprawę nie ocenił całości
materiału dowodowego, a cześć ocenionego materiału dowodowego jest obciążona
poważnymi błędami. To właśnie sady wszystkich instancji, począwszy od
Sadu meriti, oceniły materiał dowodowy niezgodnie z;
a)
art. 4 k.p.k. i art. 410 k.p.k., tj. zasada obiektywizmu i dokonały ustaleń
faktycznych tylko na podstawie dowodów obciążających, poprzez wybiórczą ocenę
materiału dowodowego
np. wszystkie sady rozpatrujące sprawę
odniosły się:
· tylko
do jednego dokumentu potwierdzającego zarzut, iż w Jeziorze Pluszne
znaleziono dwa podudzia, powtarzając uzasadnienie sądu meriti. A
przecież nie jest to jedyny dokument, z którego wynika wprost, iż
znaleziono dwa podudzia, a wskazałam te dokumenty w moim piśmie. Żaden sąd
nie brał pod uwagę tych dokumentów, a więc nie ocenił tych dokumentów !
·
zarzut ten dotyczy również oceny opinii DNA. Z czterech istotnych dla
sprawy opinii, sądy odniosły się tylko do jednej.
·
wszystkie sądy w swoich ocenach pomijały kompletnie i nie oceniły pierwszej
opinii antropologicznej.
b)
art. 5 § 2 k.p.k., tj. zasady in dubio pro reo poprzez brak rozstrzygnięcia nie
dających się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego.
c)
art. 7 k.p.k. tj. w zw. z art. 201 k.p.k. zasady swobodnej oceny dowodów
poprzez oparcie się na niepełnych i niejasnych opiniach biegłych, wobec braku
wyjaśnienia wszystkich wątpliwości co do tożsamości znalezionych szczątków
ludzkich. Zarzut ten dotyczy nielicznych dowodów ocenionych przez sąd
meriti, opisanych w moim piśmie, a następnie powtarzanych przez
SA. Sąd meriti nie poddał też ocenie całego materiału dowodowego, jak
wskazano w pkt.a
d)
art. 2§ 1 i § 2 k.p.k . tj. Ukształtowanie postępowania tak, aby
·
sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej,
a osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności,
Minister E. Zalewski, nie zapoznał się nawet z
aktami sprawy, jak więc mógł odpowiedzieć czy ustosunkować się do moich
zarzutów? W lutym i na początku marca tego roku akta sprawy znajdowały
się w Areszcie Śledczym w Suwałkach i przeglądał je mój brat! Nie może
podlegać dyskusji, iż aby rzetelnie ustosunkować się do mojego pisma, niezbędne
jest zapoznanie się co najmniej z dokumentami z akt sprawy na jakie
powołałam się w moim piśmie. “Reader's digest” z wyroków apelacyjnych nie
spełnia tego zadania.
Odpowiedź Ministra E.
Zalewskiego nie odnosi się merytorycznie nawet do jednego przedstawionego w
moim piśmie zarzutu. Po co więc ta cała mitręga i farsa. A
nazywanie tych zarzutów „powielaniem” jest zwykłym brakiem przyzwoitości.
Wydawałoby się, iż na straży rzetelności i praworządności w
działaniu prokuratur i prokuratorów stoi Minister E. Zalewski. Oświadczenie
Pana Senatora i moje pismo, powinno głęboko zaniepokoić Pana
Zalewskiego, a wyjaśnienie tych zarzutów jest jego nie tylko moralnym ale i
prawnym, wynikającym z jego funkcji obowiązkiem. Oświadczenie Pana
Senatora i moje pismo nie dotyczyło wyroków w sprawie, a śledztwa prowadzonego
w Olsztynie przez prokuratora Piotra Jasińskiego w sprawie zabójstwa NN i
zarzutów w stosunku do jakości, rzetelności i zachowania przepisów i procedur,
tak przez prokuratora Jasińskiego, jak i biegłego medyka sadowego
A.Z.Gidzgiera, antropolog D. Lorkiewicz i biegłych biologii J. Janicy i
Peplińskiego.
Do tego Minister Edward Zalewski nie
odniósł się.
I tak:
Badania DNA
W moim piśmie podnosiłam bardzo
szczegółowo, zgodnie z wiedzą i logiką niedostatki czterech
opinii DNA. Otrzymana odpowiedz odnosi się tylko do jednej opinii – porównawczej
DNA domniemanej matki i siostry ze szczątkami
NN.
A co z pozostałymi trzema
opiniami DNA?
·
Nie ma wyjaśnienia, dlaczego fragment THO1 szczątków NN ma inną wartość
w powyżej wspomnianym badaniu porównawczym, a inną w badaniu stwierdzającym, iż
poszczególne części ciała należą do jednej osoby? Jeżeli badane te były
przeprowadzone poprawnie I badano te same szczątki, wartość ta powinna być
identyczna!
·
Nie ma też odpowiedzi, dlaczego prokuratura nie usiłowała nawet znaleźć
kobiety, której ślinę znaleziono na taśmach przylepnych? Jest oczywistym,
iż ta kobieta była zamieszana w morderstwo, a rzetelność w poszukiwaniu prawdy
nakazywała wyjaśnienie tego fundamentalnego śladu i wątku w śledztwie.
·
Brak też odpowiedzi, dlaczego nie przeprowadzono badań mtDNA znalezionych ze
szczątkami włosów, pomimo wyraźnej sugestii biegłego? Czy to zaniechanie
prokuratora Piotra Jasińskiego, ma swoje zródło w zarzucie, iż nie poszukiwanie
prawdy i mordercy(ów) było motywem działania prokuratora?
Co do ustosunkowania się do tej jednej
opinii DNA, w odpowiedzi autor stwierdza, iż z opinii badań porównawczych
DNA domniemanej matki i siostry ze szczątkami NN “...wynika, iż zabezpieczony
materiał pochodzi od Tomasza S. Stopień tego prawdopodobieństwa biegły ustalił
na 99%, a stopień pokrewieństwa na nie większy niż drugi...” Jest to
fragment z uzasadnienia pierwszego wyroku Sadu Apelacyjnego.
Stwierdzenie to jest nieprawdziwe, ponieważ
jak wskazywałam w moim piśmie, opinia DNA jest niepełna, właśnie ze względu
na brak obliczeń statystycznych i każde przedstawienie tej opinii w %
jest nieuprawnione, z prostej i logicznej przyczyny – takie obliczenia nie
zostały przeprowadzone i podawanie jakichkolwiek wartości przez biegłego było
nie mającą odzwierciedlenia w jego badaniach, spekulacją.
Dla pełności obrazu, część wyjaśnień
biegłego genetyka z rozprawy:
Sędzia: Czy
określenie bliski krewny obejmuje również inne stopnie
pokrewieństwa, niż syn?
Biegły:
Myślę, ze nie dalej niż drugi stopień pokrewieństwa....
Prokurator: …już się
Pan wypowiedział o tym,ze jest duże prawdopodobieństwo I jak ten wskaźnik
rozumieć?
Biegły: …tu nie było liczone
prawdopodobieństwo, wiec...nie możemy powiedzieć w sensie statystycznym, ile
wynosi prawdopodobieństwo.
Sędzia: Gdyby miał Pan określić to procentowo – to z jakim
prawdopodobieństwem?
Biegły:
Nie mogę określić procentowo, ze względu na to, ze
generalnie trzeba by było posługiwać się analiza statystyczna, a ona jest
bardzo mało wiarygodna w przypadku braku ojca. Powiem tak 99%.
Sędzia: Czy sąd ma
rozumieć, że w Pana ocenie badane tkanki pochodzą od syna Pani H.K w 99%
prawdopodobieństwa?
Biegły: W tych granicach. Może
to być 98, ale na pewno nie 60, czy 70. Na pewno 90 kilka procent.
Sędzia:
Czy to jest duże prawdopodobieństwo?
Biegły:
Duże.
Sędzia: Bardzo duże?
Biegły: Czy bardzo duże? Bym
nie powiedział. Teraz prawdopodobieństwo – przy obecnym stanie wiedzy...sięgają
99 i 5 czy 7 dziewiątych po przecinku....
Z powyższych wyjaśnień Sąd I instancji
poczynił następujące ustalenia:
Sąd stwierdził, iż biegły nie mógł
stwierdzić kategorycznie, czy szczątki pochodzą od Tomasza S. ( uw SO str. 76 w
5-7) “...ale ponieważ żadna osoba z jego rodziny o tym stopniu
pokrewieństwa nie zaginęła...” stąd wniosek, iż szczątki należna do T.S.
W apelacji, brat zarzucił nieuprawnienie takiego
ustalenia, ponieważ Sad Okręgowy nie przeprowadził żadnych dowodów w kwestii
zaginięcia czy tez nie członka rodziny Tomasza S.
Sad Apelacyjny zamiast rozpatrzyć ten zarzut,
zmienił uzasadnienie i stwierdził, iż biegły ustalił
prawdopodobieństwo na 99%. Jest to oczywiste mijanie się z prawda Sądu
Apelacyjnego, powtórzone bezkrytycznie w piśmie Ministra E. Zalewskiego. Biegły
rzeczywiście podał taką liczbę, ale później poprawiał się, twierdząc, iż jest
to prawdopodobieństwo rzędu 90 i kilka
procent.
Ponadto biegły wyraźnie
stwierdza, iż prawdopodobieństwo 99% nie nazwałby dużym – przy ówczesnym stanie
wiedzy ( 2000r) i gdyby było obliczone, powinno sięgać przynajmniej 99,99999%
czy 99,9999999%.
Innymi słowy,
jeżeli stwierdzenie Sadu Apelacyjnego, powtórzone przez Ministra E. Zalewskiego
99% prawdopodobieństwa oznacza, iż badane szczątki były szczątkami Tomasza S.,
to tak szeroko określony margines prawdopodobieństwa, według dowolnej oceny
Sadu Apelacyjnego i Ministra E.Zalewskiego jest z punktu widzenia genetyki
równie prawdziwy, jak twierdzenie, iż populacja północno-wschodniej Polski –
ca. 2,5 miliona to “bliscy krewni” Tomasza S. Taka jest
quasi-naukowa wartość i wymowa tego twierdzenia, uznanego za dowód w procesie o
morderstwo, którego konsekwencja jest wyrok dożywocia.
Wymowny jest tez fakt, iż 8-9 lat po
przeprowadzeniu powyżej omawianych badań DNA przez Katedrę Medycyny
Sadowej Akademii Medycznej w Białymstoku, laboratorium genetyczne tej
katedry nie otrzymało pełnej atestacji PTMSiK ( wywiad z prof. Ryszardem
Pawłowskim “Prawo I genetyka” styczeń 2009 )
“Pańskie laboratorium przygotowało zestaw
próbek w ramach atestacji badań śladów biologicznych przeprowadzanej przez
PTMSiK na lata 2008-2009. Jak ocenia Pan poziom polskich laboratoriów, które
uczestniczyły w tej atestacji?
Prof. Ryszard Pawłowski
Poziom jakości pracy polskich laboratoriów
jest zdecydowanie dobry.. Atest udzielany był w zakresie rozszerzonym,
obejmującym loci ST zarówno autosomalne, jak i z chromosomu Y(Y-STR) – oraz
mtDNA (otrzymały go laboratoria działające przy uniwersyteckich Katedrach
Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, Gdańsku, Warszawie i Wrocławiu), w
zakresie STR autosomalnych i Y-STR (Katedry w Lublinie, Poznaniu i Łodzi), w
zakresie tylko autosomalnych STR (Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie) oraz
w ograniczonym zakresie w wyniku popełnienia błędów (Zakłady
Medycyny Sądowej w Białymstoku, Katowicach i Krakowie oraz prywatny
Instytut Genetyki Sądowej w Bydgoszczy).
Główne błędy to raportowanie nieistniejących w
atestowanych próbkach alleli lub wyciąganie nieuprawnionych wniosków w oparciu
o nieprawidłowo uzyskane elektroforegramy.”
Jaką mamy pewność, iż
badania w tym zakładzie 9 lat wcześniej, nie były obarczone takimi samymi
błędami? Żadnej, zachodzi duże prawdopodobieństwo, iż właśnie były one
obarczone błędami, a wskazuje na to fakt, iż dwa różne badania DNA, wykazały
dwa różne wyniki na allelu THO1 badanych szczątków. Czyż nie jest to
wystarczająca podstawa do weryfikacji rzetelności i poprawności badań DNA
przeprowadzonych w sprawie brata, abstrahując od innych błędów, którymi
obciążone są opinie DNA w tej sprawie?
Przecież prokurator Piotr Jasiński i
biegli biolodzy, tak lekko traktując swoja pracę zdawali sobie sprawę, iż od
tych opinii zawisła prawidłowa identyfikacja szczątków NN i w konsekwencji
oskarżenie Jacka Wacha i innych o morderstwo, którego nie było!
Badania antropologiczne
Podobnie jak w przypadku opinii DNA, pismo Ministra E. Zalewskiego nie
odnosi się do zarzutów dotyczących dwóch opinii antropologicznych
wykonanych w śledztwie. Podobnie jak wszystkie sądy rozpatrujące te sprawę, w
piśmie tym nie ma ani słowa o wyniku pierwszej opinii antropologicznej. A
przecież została ona wykonana na zlecenie prokuratora Piotra Jasińskiego i nie
została zakwestionowana jej poprawność. Jeżeli ta opinia była
pełnowartościowa, dlaczego prokurator Jasiński zlecił następną opinię
antropologiczną? Jedyna racjonalna i logiczna odpowiedz na to pytanie, to
oczywisty dla każdego oglądającego odtworzony przez biegłą przypuszczalny
wizerunek przeżyciowy dowodowej czaszki, iż ani na jotę nie przypomina on
Tomasza S.
Jak podniosłam w moim piśmie i
jak podnosimy, mój brat i ja przez 7 lat, nieuprawnione i nieprawdziwe jest
uznanie przez prokuratora P. Jasińskiego, a następnie przez sądy rozpatrujące
sprawę, iż druga ekspertyza i opinia bieglej “...wszelkie wątpliwości (
co do identyfikacji-przypisek mój) rozwiała...” ponieważ biegła w
sposób jednoznaczny i kategoryczny stwierdziła, iż czaszka pochodzi od Tomasza
S.
Pismo Ministra E.
Zalewskiego zawiera dokładnie takie same stwierdzenie, powtarzane jak mantra, bez
odniesienia się merytorycznie do szeroko omówionych, zarzucanych tej opinii
oczywistych błędów metodologicznych i logicznych.
Odnosząc się po krótce do powyżej przytoczonego stwierdzenia, po raz
kolejny “powielam” i podnoszę, iż opinia taka jest nieuprawniona, niezgodna z
logiką, a także jest niezgodna z wynikiem pierwszej ekspertyzy biegłej.
W pierwszej
ekspertyzie biegła odtworzyła wygląd twarzy
czaszki, mężczyznę wieku 30-35 lat, który to wizerunek jest diametralnie
różny od wizerunku Tomasza S.
W drugiej ekspertyzie
biegła użyła zdjęcie T. Sadowskiego, gdy miał 16-17 lat i
według opinii bieglej to zdjęcie w 100% w przeprowadzonej ekspertyzie
potwierdza, iż czaszka należny do Tomasza S.
Jeżeli powyższe dwa wizerunki
korelują z dowodową czaszką, a tak twierdzi biegła i są to wnioski z jej
badan w pierwszej i drugiej ekspertyzie, nie może biegła równocześnie
twierdzić, że badana przez nią czaszka może korelować ( stosując metodę
projekcji, która się posługiwała) z wyglądem tylko jednego wizerunku:
Tomasza S. Kategoryczność stwierdzenia w drugiej opinii
antropologicznej, iż dowodowa czaszka może tylko i wyłącznie należeć do Tomasza
Sadowskiego i korelować tylko z jego zdjęciem jest nielogiczna i fałszywa,
ponieważ podważa wyniki jej badań z pierwszej ekspertyzy, w której
czaszka ta koreluje z osobą, której wizerunek różni się
diametralnie od wizerunku Tomasza S.
Stąd jedyny
logiczny wniosek, iz czaszka NN korelowała z dwoma diametralnie różniącymi się
wizerunkami, a nie jednym jak twierdzi biegła.
Mija się z prawdą Minister E.Zalewski twierdząc, iż biegła odniosła się do
“małej wady zgryzu Tomasza S.” Gdyby autor tego pisma zapoznał się nawet
pobieżnie z wymienionymi w moim piśmie aktami sprawy, miedzy innymi
materiałem graficznym Super projekcji, doszedłby do wniosku,
iż wada zgryzu nie jest “malutka wadą”, a silnie zaznaczonym tyłozgryzem,
ewidentnie widocznym. Ponadto ta “malutka wada” nie jest opisana w części
opinii bieglej zatytułowanej “Opis antropologiczny czaszki”. Wynika to z faktu,
iż biegła zamiast opisywać dowodowa czaszkę, opisywała cechy twarzy Tomasza S.!
Tomasz S. nie miał ani
malutkiej ani żadnej innej wady zgryzu. Wynika to ewidentnie z materiału
graficznego Super projekcji, zeznań matki i co najważniejsze z samej opinii
biegłej. Powyższej przytoczone argumenty, dyskwalifikują tę opinię,
jako zródło wiedzy fachowej w procesie o morderstwo!
Opinie patologa dr
Antoniego Z. Gidzgiera
Do wielokrotnych udokumentowanych w aktach sprawy pomyłek, uchybień i
diametralnych zmian opinii i opisów biegłego patologa, mijania się z
prawda i świadomego manipulowania wiedzą empiryczną jaka posiadł biegły
podczas oględzin i autopsji, przedstawionych i szczegółowo popartych materiałem
z akt sprawy, pismo Ministra E. Zalewskiego nie odnosi się praktycznie w
ogóle.
Nie możne być
merytorycznym ustosunkowaniem się do kilkunastu udokumentowanych zarzutów
dotyczących opinii biegłego Antoniego Z. Gidzgiera, których wymienienie i
opisanie zajmuje kilka stron maszynopisu, lakoniczne zdanie, iż Sąd meriti
“potwierdził” „...iż biegły z zakresu medycyny
sadowej początkowej fazie śledztwa popełnił - błąd techniczny- zabezpieczonych
podudzi. Na ten błąd baczną uwagę zwrócił też sąd I instancji, wyjaśniając w
sposób przejrzysty i logiczny przyczyny jego popełnienia...”
Poniżej w pełnym brzmieniu przywołany
przez autora ustęp z uzasadnienia wyroku Sądu meriti:
“...Błąd, który wyniknął
odnośnie ilości podudzi został uznany przez biegłego za typowo techniczny.
Biegły z racji swego
zawodu dysponuje dużą ilością materiału, rożnych szczątków ludzkich I taka
pomyłka może wyniknąć przy przepisywaniu, a w dalszej konsekwencji
potwierdzenia dokumentacji pisemnej...”
Nawet gdyby powyższe uzasadnienia
Sądu, z którego wynika wprost, iż to nawet nie Sąd, a biegły uznał te
pomyłkę za techniczną (sic!), a Sąd tylko wyjaśnił, iż takowa jest możliwa i
wręcz jest naturalna, ponieważ biegły dysponuje dużą ilością rożnych szczątków
ludzkich, to jak połączyć w logiczny związek przyczynowo-skutkowy
“dysponowanie dużą ilością szczątków” z przepisywaniem? Czy
przepisywanie w prosektorium w Olsztynie odbywa się przy stole sekcyjnym,
a na tym stole leży duża ilość rożnych szczątków ludzkich i przeszkadza? w
czym? Policzeniu podudzi? Opisaniu faktycznej ilości podudzi? Jest za mało miejsca
na tym stole, co rozpraszało koncentrację biegłego i stąd “błąd techniczny”?
Dalej jednak powyższe wyjaśnienia
Sądu I instancji, jak i wyjaśnienia sądów apelacyjnych, a także pismo Ministra
E. Zalewskiego nie wyjaśnia, dlaczego w ogóle zaszła potrzeba przepisywania
protokołu autopsji? dlaczego zgodnie z przepisami kpk, nie został załączony do
akt oryginał przepisywanego protokołu? Dalej nie ma odpowiedzi na pytanie, czy
prokurator Jasiński przeprowadzał autopsję, jak wymagają tego przepisy kpk,
a brak podpisu prokuratora Jasińskiego na protokole autopsji wskazuje
wprost, iż nie przeprowadzał tej czynności.
Na fakt, iż z Jeziora Pluszne
wyłowiono dwa podudzia, wskazuje nie tylko protokół autopsji, do ktorego odniósł się sąd meriti, ale również w inne
dokumenty sprawy i są one opisane szczegółowo w moim piśmie. Ale te
dokumenty i fakty jak dotąd były i nadal są pomijane milczeniem, również w
piśmie Ministra E. Zalewskiego. Trudno nie “powielać”
zarzutów, tak fundamentalnych w tej sprawie, jeżeli przez 7 lat nie
poświęcono wyjaśnieniu tychże jednej linijki! Zarzucanie mnie czy mojemu bratu
“powielania” zarzutów urąga wszelkiej rzetelności czy przyzwoitości.
Pozostałe zarzuty, dotyczące jakości
i fachowości biegłego medyka zostały zignorowane kompletnie w piśmie Ministra
E. Zalewskiego.
Jednym z niewyjaśnionych w odpowiedzi
ministra E. Zalewskiego, jest fundamentalny zarzut, iż biegły medyk
wspólnie z prokuratorem Jasińskim fałszowali i manipulowali opinią autopsji
czaszki, twierdząc, iż do ofiary NN oddano dwa strzały w chwili śmierci. Ten
nieprawdziwy dowód miał bezpośredni wpływ na przypisanie sprawstwa domniemanego
zabójstwa NN - Jackowi W, a także ukrycie charakterystycznej cechy NN –
zabliźnionego postrzału w żuchwie. Tomasz S. nigdy nie był postrzelony, a
prokurator Jasiński sprawdził to przepytując rodzinę i znajomych T.S. Jest
to bezpośredni dowód, iż szczątki NN nie mogą być szczątkami Tomasza S.
Podobnie, nie ma
wyjaśnienia zmiany zeznań biegłego w kwestii jakim narzędziem rozkawałkowano
zwłoki.
Jeżeli biegły zdeterminował podczas autopsji,
iż cialo rozkawałkowano siekierą czy toporem, to tak prokurator, sąd i
obrona ma prawo domniemywać, iż biegły posiadał odpowiednie kwalifikacje i
opisywał w protokole swoje empiryczne obserwacje. Zmiana opinii biegłego,
po dwóch latach od przeprowadzenia autopsji, bez ponownej autopsji, w kwestii
jakim narzędziem rozkawałkowano zwłoki i stwierdzenie, że zwłoki rozkawałkowano
piłą mechaniczną jest nielogiczne i nieprawdziwe.
Wynika to wprost z funkcji opinii z autopsji w procesie karnym, a także z
zasady logicznego myślenia, wiedzy i doświadczenia życiowego.
A mianowicie opinia biegłego jest
zródłem podstawowej i fundamentalnej wiedzy uczestników procesu karnego co do
ustalenia przyczyn śmierci i in.szczegółowych okoliczności dotyczących
okoliczności śmierci. Opinia z autopsji jest więc wypadkową wiedzy patologa,
jego doświadczenia i empirycznych obserwacji poczynionych podczas
autopsji. Z tych rozważań wynika wprost, iż zmiana tej opinii po dwóch
latach, bez ponownej autopsji jest niemożliwa. Po pierwsze jest fizyczną
niemożliwością, aby biegły „dysponujący dużą ilością szczątków” pamiętał
właśnie tę autopsję i nagle go olśnilo, iż nie ślady siekiery czy topora a piły
widział na kościach. Po drugie, sam fakt, iż w tak relatywnie prostej kwestii,
jak zdeterminowanie po śladach na kościach, narzędzia jakim rozkawałkowano
zwłoki popełnil pomyłkę, eliminuje jego każdą opinię jako podstawę ustaleń w
procesie o morderstwo!
Takie same argumenty, jak powyżej
odnoszą się do zmiany opinii biegłego, co do kwestii kiedy odcięto ofiarze nogę
– zażyciowo jak stwierdził biegły podczas autopsji, czy przyżyciowo jak
twierdził zeznając na Policji dwa lata po autopsji czy na rozprawie trzy
lata po autopsji.
Logika wskazuje, iż zmiany
w opiniach biegłego wiązały się z postępami śledztwa i ustaleniami prokuratury
i jest to jedyne racjonalne i
logiczne wjaśnienie tych zmian opinii.
Np. Dopiero po ustaleniu prokuratury,
iż jeden z podejrzanych dysponował piłą mechaniczną – dwa lata po autopsji,
biegły stwierdził, że ciało rozkawałkowano piłą.
Dopiero, kiedy prokuratura miała
zeznanie, iż domniemanej ofiarze morderstwa odcięto nogę przyżyciowo, biegły
zmienił opinię i twierdził wbrew opinii podczas autopsji, że nogę odcięto
przyżyciowo .
Taka sama ewolucja znalezisk i opinii
z autopsji, dotyczy jednego strzału do ofiary opisanego powyżej. Po ustaleniu
prokuratora Jasińskiego, że domniemana ofiara Tomasz S. nie był nigdy
postrzelony, stary postrzał w żuchwę zamienił się w zeznaniach biegłego w drugi
postrzał w chwili śmierci. Nikt jak dotąd nie wyjaśnił jak było to możliwe, że
ten postrzal nie pozostawił śladu wlotu na tkance miekkiej, a wynika to wprost
z opinii biegłego podczas oględzin na miejscu wydobycia, z opinii z autopsji,
jak również z opinii antropologicznej. Jak dotąd ludzkość nie zna takiej broni,
która nie naruszając tkanki miękkiej, penetruje tylko kość !
Z powyższych udokumentowanych w
aktach sprawy faktów dotyczących nieetycznych i fałszujących dowody dzialań
biegłego patologa A.Z. Gidzgiera, wynika jednoznacznie, iż stwierdzenie
Ministra E. Zalewskiego, iż sąd meriti „ Na ten błąd baczną uwagę zwrócił
... wyjaśniając w sposób przejrzysty i logiczny przyczyny jego popełnienia...”
nie ma żadnego pokrycia w faktach.
Oburzajace i noszace znamiona przestepstwa jest stwierdzenie prokuratora E.Zalewskiego, iz Krzysztof A. prowadzil "dzialalnosc przestepcza" w Suwalkach. Krzysztof A prowadzil w Suwalkach dzialalnosc gospodarcza i ani nie byl podejrzany w zwiazku z jakimkolwiek przestepstwem ani tym bardziej uznany winnym przez sad. Natomiast w sprawie o domniemane zabojstwo Tomasza S. nie postawiono oskarzonym zarzutu przynaleznosci do zadnej zorganizowanej grupy przestepczej, czy grupy A (sic!) do ktorej mial przynalezec moj brat. Taki stek lgarstw w oficjalnym pismie do Senatu RP jest niedopuszczalny i swiadczy o kompletnej bezkarnosci prokuratury, ktora nie tylko zamiata pod dywan przestepstwa prokuratorow prowadzacych sledztwo w tej sprawie, ale aby sie oczyscic nie waha sie przed bezpodstawnym oczernianiem i pomawianiem skazanych.
Pismo moje napisałam z głębokim
przekonaniem, iż dowody nieprawidłowości i fałszerstw w tym śledztwie, które
nigdy nie były w większości poddane ocenie sądów rozpatrujących te sprawę
w ogóle, zostaną w końcu po raz pierwszy ocenione rzetelnie, zgodnie z
prawem, zasadami logiki, wiedzy i doświadczenia życiowego. Zamiast oczekiwanej
rzetelnej oceny merytorycznej podniesionych zarzutów, które w konsekwencji
doprowadziły do skazania 5 oskarżonych, w tym Jacka Wacha na kare dożywocia,
zostało to użyte jako argument do zignorowania okoliczności i zarzutów w
moim piśmie, ponieważ “powielałam argumentacje” używaną w środkach
odwoławczych, a te były przecież przedmiotem oceny rożnych instancji sądowych i
w konsekwencji Sąd Najwyższy oddalił kasację jako oczywiście bezzasadną, a to
pozwala stawiać tezę, o bezzasadności zarzutów stawianych w moim piśmie.
Gdyby prawdą była nieomylność Sądu
Najwyższego, która usprawiedliwiałaby zignorowanie i nie odniesienie się
do moich zarzutów, nie byłoby spraw ocenionych przez ten Sąd, a wygranych w
ETPC. Nie byłoby też w k.p.k przewidzianej możliwości kasacji nadzwyczajnej.
Ponadto wbrew twierdzeniom Ministra E. Zalewskiego, iż Sad
Najwyższy “...przyjął, ze Sąd Apelacyjny dokonał błędnej oceny dowodu z
przeprowadzonego eksperymentu procesowego w miejscu zamieszkania Krzysztofa A.,
a nadto tenże sad winien był podać, czym się kierował wydając wyrok oraz
dlaczego uznał zarzuty i wnioski apelacji za niezasadne.
Pozostałe zarzuty kasacji
zdaniem Sądu Najwyższego nie zasługiwały na uwzględnienie...”
to faktycznie Sąd
Najwyższy uznał wiele innych fundamentalnych zarzutów kasacji.
Rzeczywiście Sąd Najwyższy przyjął,
iż tak Sąd meriti, jak SA błędnie oceniły przeprowadzony eksperyment procesowy.
O tak lekko potraktowanym przez autora odpowiedzi eksperymencie, szkoda że
autor nie dodał, czego dotyczył ten eksperyment i jakie były konsekwencje dla
oskarżonych, tego „błędu” sądow!
Sąd Najwyższy - uzasadnieni wyroku:
„... Błędna ocena
eksperymentu procesowego stanowi rażące naruszenie art.211 Kpk w zw. z art. 7
Kpk, które mogło mieć istotny wpływ na treść wyroku, gdyż dowód z omawianych
wyjaśnień Jarosława R. został oceniony przez Sądy I i II instancji jako w pełni
wiarygodny i stanowił podstawę ustaleń faktycznych w zakresie odpowiedzialności...Jacka
W...Z protokołu eksperymentu w sposób oczywisty wynika, iż Jarosław R. nie mógł
słyszeć rozmowy...prowadzonej przez Krzysztofa A. z Jackiem W...”
Ponadto Sąd Najwyższy uznał, iż:
“...Trafny jest również zarzut
rażącej obrazy art. 457 & 3 kpk. Apelacje...kwestionowały
wiarygodność dowodów obwiniających skazanych, w tym głownie podstawowego z
wyjaśnień Jarosława R. ..Sąd Apelacyjny wbrew wywodom apelacji uznał te
wyjaśnienia za w pełni wiarygodne...stwierdzając, że o winie Jacka W
świadczą głównie zeznania Jarosława R. Przedstawiony fragment uzasadnienia
dowodzi powierzchownej kontroli apelacyjnej i to nie tylko z uwagi na błędną
ocenę eksperymentu …
Sąd Apelacyjny
zgodnie z art. 433 & 2 kpk w zw z art. 457 & 3 kpk winien ponownie
ocenić zarzuty apelacji kwestionujące wiarygodność pozostałych dowodów
obciążających skazanych, mianowicie zeznań świadków...”
i tutaj Sąd Najwyższy wymienia nazwiska 12
głównych świadków oskarżenia, które były podstawą fundamentalnych ustaleń
o winie i sprawstwie oskarżonych.
Twierdzenia więc autora
odpowiedzi, że SN uznał tylko błędną ocenę eksperymentu procesowego – bez nawet
napomknięcia, iż właśnie na podstawie tej błędnej oceny eksperymentu, dowód z
tego eksperymentu był fundamentalnym w uznaniu winy Jacka W i innych, jest
zwykłą kazuistyką i nierzetelną manipulacją, której celem było zdezawuowanie
wagi moich zarzutów.
Sąd Najwyższy swoim wyrokiem,
podważył wszystkie dowody z zeznań głównych świadków co do sprawstwa i
winy, przeprowadzonych przez sąd meriti i jak zacytowałam powyżej bardzo
krytycznie odniósł się do jakości ustaleń sądu meriti i kontroli apelacyjnej !
Natomiast co do identyfikacji ofiary
NN Sąd Najwyższy uznał dowody przeprowadzone przez sąd meriti za prawidłowe.
Sąd Najwyższy nie zapoznał się
rzetelnie z zarzutami, które “powieliłam” z tego powodu w moim piśmie.
Wynikało to najprawdopodobniej z założenia, iż takie machlojki i fałszerstwa są
niemożliwe i nie zdarzają się w praworządnym kraju europejskim. Fakt, ze SN
nie rozważył tych zarzutów rzetelnie wynika wprost z uzasadnienia wyroku.
SN stwierdza, ze zarzuty dotyczące
rozbieżności w opisach uzębienia NN I Tomasza S. rozstrzygają wpisy w
więziennej książeczce zdrowia ofiary. Tego porównania uzębienia NN z wpisami
dentystycznymi domagał się Jacek W od początku śledztwa, składając wnioski
dowodowe. Tak prokuratura, jak później Sąd merit i Sąd Apelacyjny
twierdziły, że akta nie zawierają książeczki zdrowia Tomasza S. Jakimś
cudem odnalazł ją w aktach Sąd Najwyższy. A więc i prokuratura i sądy, przed
wyrokiem SN mijały się z prawdą twierdząc, że nie ma w aktach tej
książeczki. Czy to ukrywanie istnienia tego dokumentu wynikało z faktu,
iz wpisy dentystyczne są z niej usunięte - wyrwane . Przez kogo?
Powoływanie się SN na wpisy, które zostały zniszczone jest bez sensu. Coś co
nie egzystuje nie może być dowodem.
Nie jest też zgodne z logika,
doświadczeniem życiowym i zdrowym rozsądkiem odniesienie się SN do zarzutu, iż
do ofiary NN oddano w chwili śmierci jeden strzał, a nie dwa, jak fałszywie
stwierdzał na pózniejszym etapie śledztwa i na rozprawie biegły A.Z.Gidzgier..
“...Niezrozumiały jest
wywód obrońcy Jacka W, że w opinii biegłego Zygmunta Gidzgiera wynika, iż w
okolice głowy oddano jeden strzał. Biegły z zakresu medycyny sądowej Zygmunt
Gidzgier na rozprawie w dniu 25 marca 2003 zaopiniował, że oddano co
najmniej dwa strzały w głowę pokrzywdzonego. Biegły wyjaśnił, ze podczas
oględzin znalezionej w jeziorze czaszki zauważył ranę wlotową i wylotową.
Potem przesłano czaszkę do Akademii Medycznej w Poznaniu, gdzie dokonano
maceracji (usunięcie tkanki miękkiej) i wówczas stwierdził obrażenia
postrzałowe w okolicy twarzo - czaszki tj. żuchwy (wcześniej ujawnił
postrzał w potylicę). Przy czym ślady krwotoku świadczyły o tym, iż rany
postrzałowe były przeżyciowe...”
Ta argumentacja Sądu Najwyższego
pozbawiona jest logiki. Jeżeli przy oględzinach i autopsji biegły widział i
opisał jeden postrzał w potylicę i żadnego innego postrzału nie stwierdził, to
oznacza to, iż tego postrzału zwyczajnie nie było, chyba, że
alternatywą jest totalna niekompetencja biegłego A.Z.Gidzgera i
niemożliwość zaobserwowania i opisania stanu szczątek podczas oględzin i
autopsji. A taka alternatywa tym bardziej wyklucza opinię biegłego, jako zródlo
wiedzy fachowej sądu w sprawie o morderstwo.
Fakt, że po usunięciu tkanki miękkiej
odkryto drugi postrzał, wskazuje wprost na niezaprzeczalny, empiryczny fakt, że
był to stary zabliźniony postrzał, a więc nie mógł powstać przyżyciowo i
dlatego biegły go nie widział i nie opisał w protokołach oględzin i autopsji.
Tego drugiego postrzału nie opisała też biegła antropolog, opisując obrażenia i
stan czaszki przed usunięciem tkanki miękkiej.
Nie jest też prawdziwe stwierdzenie
SN, iż po maceracji biegły stwierdził obrażenia postrzałowe w okolicy żuchwy. Biegły
A.Z.Gidzgier nigdy nie oglądał czaszki po maceracji i nie miał możliwości
stwierdzenia czegokolwiek, ponad to co stwierdził w protokole oględzin i w
protokole autopsji, kiedy dysponował dowodową czaszką.
Ostatnie zdanie w argumentacji SN nie
jest zgodne ze stanem faktycznym. Biegły nie zaobserwował i nie opisał, ani w protokole oględzin, ani w
protokole autopsji, żadnego krwotoku w okolicy żuchwy, który to krwotok miałby
wskazywać na przeżyciowy postrzał w chwili śmierci. Tkanka miękka żuchwy była zachowana ( tak jest opisana w
protokole oględzin, protokole autopsji i w opinii biegłej antropolog o stanie
czaszki przed maceracją) i żadnych obrażeń mechanicznych, czy tym bardziej
krwotoków biegli nie zaobserwowali i nie opisali. Biegły
A.Z.Gidzgier bardzo uważnie obejrzał żuchwę w miejscu odkrytego po maceracji
postrzału. Wskazują na to sporzadzone protokoły - opis brak zęba -6,
zębodół zarośnięty, a także zaobserwowane czy wyczute złamanie żuchwy w
miejscu odkrytego po maceracji postrzału. Nie ma więc żadnych dowodów czy
racjonalnych przesłanek, iż postrzał w żuchwę, był postrzałem w chwili śmierci
ofiary.
Równiez fakt, iż prokurator Jasiński
przepytywał rodzinę i znajomych Tomasza S. czy ten był w przeszłości
postrzelony, wskazuje, że w chwili śmierci oddano jeden postrzał do ofiary.
Zeznania biegłego pod koniec
śledztwa i podczas rozprawy, iż do ofiary oddano dwa strzały w chwili
śmierci wskazują dobitnie, że biegły fałszywie zeznawał. Twierdzenie, że do ofiary oddano dwa strzały
w chwili smierci, pozwoliło ukryć fakt, że ofiara NN była postrzelona w
przeszłości i fałszywie uznać szczątki NN za szczątki Tomasza S, który nigdy
nie był postrzelony, o czym prokurator wiedział.
Sad Najwyższy wypowiadając się na
temat opinii DNA i opinii antropologicznej (tylko drugiej) powtórzył
verbatum uzasadnienie SA. Jakimi błędami obarczona jest ta ocena przedstawiłam
powyżej.
Sad Apelacyjny w Białymstoku,
rozpatrując sprawę ponownie po wyroku Sądu Najwyższego zignorował kompletnie
zarzuty dotyczące ustalenia tożsamości znalezionych szczątków NN, wbrew
dyspozycji art. 457 § 3 k.p.k. w zw. z art. 443 § 2 k.p.k.
argumentując, iż Sąd Najwyższy nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Brak
watpliwości ze strony SN, nie zwolniał SA z obowiązku odniesienia się do
wszystkich zarzutów apelanta.
Ponowna kasacja “powielająca” te same zarzuty,
ponieważ Sąd Apelacyjny nie zrealizował nawet jednego ze wskazań Sądu
Najwyższego jak obliguje art. 443 § 2 k.p.k. została uznana przez Sąd
Najwyższy za oczywiście bezzasadną.
Dla zwykłego zjadacza chleba uznanie tej
kasacji za oczywiście bezzasadną jest niezrozumiałe i zwyczajnie
niesprawiedliwe. Sąd Apelacyjny nie tylko nie zweryfikował zeznań świadków, ale
nawet nie usunął ustaleń Sądu meriti z rzekomo podsłuchanej rozmowy, który to
dowód swoim wyrokiem usunął Sąd Najwyższy. W uzasadnieniu SN poświęcił temu
dowodowi 2,5 strony w 13 stronicowym wyroku. Sąd Apelacyjny w wyroku po kasacji
poświecił temu dowodowi pół zdania!, podtrzymując wbrew logice wszystkie
ustalenia poczynione z nieistniejącego po wyroku SN dowodu!
Jest oczywistym, iż zarzuty
pierwszej kasacji są powielone w drugiej kasacji. Jak wiec ten sam sąd
uznał w pierwszej kasacji te zarzuty za zasadne, a działania sądów za
oburzające łamanie prawa, a w drugiej kasacji uznał je za bezzasadne?
Argumenty Ministra E.Zalewskiego, iż sprawa ta była również "badana" na
podstawie mojego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw m.in
dotyczącego prokuratora Piotra Jasińskiego, biegłego A.Z.Gidzgiera i innych
jest również bezpodstawna. Badanie to wyglądało dokładnie tak samo jak badanie
zarzutów w moim piśmie przez Ministra E.Zalewskiego.
Po złożeniu tego zawiadomienia do Ministra Sprawiedliwości Z.
Ćwiąkalskiego, przesłano je do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, a
pózniej rozpatrywała je Prokuratura Rejonowa w Kolnie.
Rozpatrywała – to jest określenie
mocno na wyrost i nie oddaje ani na jotę faktycznego losu moich zawiadomień. Na
bieżąco w roku 2008 składałam skargi dotyczące tych czynności, czy raczej
bezczynności i łamania prawa przez Prokuraturę w Kolnie do ówczesnego
Prokuratora Generalnego Pana Ćwiąkalskiego. Nie rozpisując się, Prokuratura ta
“poinformowała” mnie, że nie rozpocznie śledztwa w sprawie, przy czym
“informacja” dotyczyła tylko jednego zawiadomienia, a ja złożyłam dwa.
Nadto nie przesłano postanowień prokuratora ani mnie ( bo nie jestem
pokrzywdzona!) ani pokrzywdzonemu Jackowi W ( tu bez powodu, na druku
postanowień pozycję – przesłać pokrzywdzonemu po prostu skreślono). Nie
zostaliśmy też pouczeni, tak brat jak i ja zgodnie dyspozycją art.
305 & 4 o przysługujących nam uprawnieniach. Konsekwencją było nie
przyjęcie zażalenia na te decyzje Prokuratury w Kolnie, z powodu nie
dotrzymania terminu. Powyżej przedstawione fakty wskazuje dobitnie, iż
zawiadomienia te nie zostały w istocie rzeczy potraktowane poważnie i z
należytą tak poważnym zarzutom - uwagą i rzetelnością. A Prokuratura w Kolnie
nawet nie czuła się zobligowana do przestrzegania kpk.
Osobiście zgłosiłam się w Prokuraturze
Rejonowej w Kolnie, gdzie na moja prośbę nie otrzymałam
postanowienia, nie chciano też udostępnić mi akt sprawy, w końcu pozwolono mi
obejrzeć akta. Akta ta zawierają słownie dwa dokumenty! ( nie licząc moich
dwóch obszernych zawiadomień). Pierwszy dokument to lakoniczne zapytanie do
Prokuratury Rejonowej w Olsztynie, czy takie śledztwo było prowadzone, drugi
dokument to odpowiedz z Prokuratury Rejonowej Południe w Olsztynie informujące,
iż to śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa Północ w Olsztynie. I
na tym Prokuratura w Kolnie zakończyła czynności sprawdzające dotyczące jednego
zawiadomienia. W sprawie drugiego zawiadomienia akta nie zawierają żadnego
dokumentu.
Na jakiej wiec podstawie
Prokuratura w Kolnie doszła do ustalenia, ze kilkadziesiąt zarzucanych
przestępstw nie miało miejsca, trudno wywnioskować, bo jak wynika z akt sprawy,
żadnych czynności sprawdzających nie przeprowadzono. Brak jest też uzasadnienia
tej decyzji.
Powoływanie się przez Ministra E.
Zalewskiego na ustalenia Prokuratury w Kolnie zakrawa wręcz na farsę,
zważywszy, iż o “rozpatrywaniu”, które po krótce opisałam powyżej
informowałam i składałam na nie skargi do Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeżeli
autor odnalazł w Ministerstwie akta dotyczące “rozpatrywania” moich zawiadomień
w Prokuraturze w Kolnie, to rzetelność nakazywała zapoznanie się
chociażby pobieżne, także z moimi skargami dotyczącymi tego „rozpatrywania” i
jakością tego „rozpatrywania”.
Minister E.Zalewski
Konkludując, odpowiedz Ministra Edwarda Zalewskiego,
na oświadczenie Pana Senatora to dużo sofistyki, skaładanka i manipulacja
wyrwanymi z kontekstu mini-urywkami wybranymi z wyroków i brak
odniesienia merytorycznego do jakiegokolwiek z zarzutów, czy pytań w moim
piśmie.
Pomimo formalnej proklamacji zasady
kontradyktoryjności i zagwarantowania tej zasady w Konstytucji i ustawami, w
istocie prokurator i sąd działały w nieetycznie i niemoralnie przez nich
rozumianym interesie wymiaru sprawiedliwości, w którym ważna jest przede
wszystkim efektywność ścigania, a nie poszukiwanie prawdy.
I tak w przypadku sprawy mojego brata
interesem prokuratora, nie było, dążenie do ustalenia prawdy o okolicznościach
zabójstawa NN, zalezienie winnych i udzielenie sądowi pomocy w dotarciu do
prawdy w celu wydania sprawiedliwego wyroku, ale rozwiązanie i zamknięcie
sprawy aktem oskarżenia, stosując „skróty”, na które składają się również
łamanie prawa, niedbałość w stosowaniu procedur, czy zwykłe fałszerstwa,
oskarżanie niewinnych itp.
Następnie, również sądy nie dążyły do ustalenia prawdy i
wydania sprawiedliwego wyroku, a nierzetelną, nieetyczną i arbitralną oceną
dowodów przedstawionych przez prokuraturę nie ustaliły prawdy, a więc wyroki
nie były sprawiedliwe.
Takie procedowanie sądów, de facto zagwarantowało
organom ścigania, a w szczególności prokuratorom, w tym prokuratorowi Piotrowi
Jasińskiemu i biegłym – A.Z.Gidzgierowi, Dorocie Lorkiewicz i innym całkowitą
bezkarność, w przypadku gdy dowody przez nich przedstawione nie miały nic
wspólnego z obiektywną prawdą, były „naciągane” lub wręcz fałszowane.
Sądy z pełną świadomością pomagały ukryć fałszerstwa i błędy prokuratora
Piotra Jasińskiego.
Kontrola sądowa, nawet przez
kilka instancji sądowych, nie jest więc rękojmią, iż sąd ustalił prawdę i
wydał sprawiedliwy wyrok.
Dopóki nie zostaną wyjaśnione
podniesione w moim piśmie błędy, niedociągniecia, mijanie się z prawdą i wręcz
fałszerstwa prokuratora Piotra Jasińskiego i biegłych, a w szczególności
biegłego medyka A.Z.Gidzgiera, dopóty powoływanie się na wyroki sądowe
pozostanie kazuistyką i sofistyką, ponieważ sądy nigdy nie odniosły się do tych
zarzutów, a jeżeli się odniosły, to z pominięciem zasady
obiektywizmu i dokonały ustaleń faktycznych tylko na podstawie nielicznych,
tych najmniej kontrowersyjnych dowodów, poprzez wybiórcza ich ocenę, jak
przedstawione i omówione powyżej dowody dotyczące identyfikacji NN.
Dlaczego śledztwo Prokuratury
Apelacyjnej w Gdańsku w sprawie uchybień prokuratora Piotra Jasińskiego i
biegłego A.Z.Gidzgiera i innych w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika jest
uzasadnione, a mój brat nie może doprosić się wyjaśnienia w sprawie ewidentnych
manipulacji, fałszerstw i innych uchybień tego prokuratora?
Czy „sprawiedliwość” w
Polsce działa tylko w sprawach tych, którzy mają pieniądze? Czy też w sprawach,
którymi zajęły się media?
Czy honor, uczciwość, etyka i
zwykłe poczucie przyzwoitości, o które prosimy to pojęcia obce i
niezrozumiałe już w Polsce? Wspominanie o obowiązującym w Polsce prawie
juz nawet nie ma sensu, bo takowe nie było przestrzegane w postępowaniu w tej
sprawie od początku, już w śledztwie.
Szanowny Panie Senatorze, proszę o ponowne
zwrócenie się do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego o
wyjaśnienie i ustosunkowanie się do Pana
Senatora oświadczenia i mojego pisma. Składanka wyrwanych z kontekstu urywków
wyroków, bez odniesienia się kompletnie do meritum mojego pisma nie jest żadną
odpowiedzią, a kolejnym uchylaniem się od takowej, przy użyciu manipulacji,
sofistyki i kazuistyki jak to wykazałam powyżej.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz