
Prokurator
Rejonowy w Olsztynie Arkadiusz Szwedowski poinformował PAP, iż „prokuratura
zajęła się sprawą morderstwa sprzed 15 lat...Wykonaliśmy
już ekspertyzy DNA i opinię z zakresu śladów linii papilarnych. Opinie te
potwierdziły tożsamość zamordowanego…”
Prokuratura “…dotarła już także do sprawcy
morderstwa…Sąd w piątek zdecydował o zastosowaniu wobec niego aresztu na 3
miesiące". Interia .pl informację tę zatytułowała “Po 15 latach aresztowano sprawcę
zabójstwa”
Sama
informacja prokuratury olsztyńskiej nie zawiera żadnych nadzwyczajnych czy
zaskakujących faktów. Sprawni śledczy zajęli się morderstwem, zidentyfikowali
ofiarę, dotarli do podejrzanego o morderstwo, (którego prokurator nazwał naruszając zasadę domniemania
niewinności „sprawcą“) i mają go pod
kluczem. Tyle tylko, że dokładnie 15 lat temu, ta właśnie prokuratura zajmowała się znalezionymi w tej samej
okolicy szczątkami ludzkimi. 15 lat temu także na podstawie badań DNA, a także dodatkowo dwóch badań antropologicznych (wykonanych przez dr Dorotę Lorkiewicz z AM w
Poznaniu) ta sama prokuratura
zidentyfikowała tożsamość zamordowanego i był to również Tomasz S. (!)
Co wiecej do tego samego „sprawcy morderstwa“ Wiesława S. ta sama prokuratura dotarła już raz 15 lat
temu, jak i do trzech innych sprawców. Sądy
11 lat temu skazały tych 3 sprawców i
sprawcę Wiesława S. za porwanie
i zabójstwo Tomasza S. Jeden ze skazanych odbywa karę dożywotniego więzienia. Pozostali trzej skazani, w tym de novo "wykryty sprawca“ Wiesław S., odbyli kary, lub zostali warunkowo zwolnieni. Ustalenia prokuratury olsztyńskiej 15 lat temu i obecnie dowodzą jednoznacznie, iż bilokacja ciała Tomasza S. jest faktem potwierdzonym przez naukowców; badaniami DNA, badaniami antropologicznymi i daktyloskopijnymi.
Tydzień póżniej prokuratura podaje do wiadomości publicznej, iż wyrok dożywotniego więzienia za zabójstwo sprzed 15 lat może odbywać niewłaściwa osoba. Prawdopodobnie błędnie też ustalono tożsamość zwłok. To precedens w skali kraju.
Poniżej geneza tego procederu, eufemistycznie nazwanego precedensem
czyli raz dwa, trzy winny jesteś ty...

Z tym założeniem wiązało się
również wytypowanie podejrzanych, a byli nimi Krzysztof A., Jarosław R., Damian D., Marek J.,
Wiesław S., Jacek W. i 6 innych mężczyzn. Wszyscy podejrzani byli w przeszłości
karani; za kradzieże samochodów,
włamania, przemyt papierosów i alkoholu. Nazywali siebie złodziejami.
Jacek W. jest moim bratem.
Hipoteza asesora Jasińskiego
opierała się na następujących przesłankach:
Ø Tomasz
S. był podejrzany o podłożenie bomby w domu Krzysztofa A. Podczas wybuchu stracił on nogę.
Ø W
miejscowości Pluski kilka kilometrów od miejsca znalezienia ciała, mieszkał
kolega Jacka W., Wiesław S.
Ø Była
żona Jacka W. miała przelotny romans z Tomaszem S.
W pierwszych dniach, czy
nawet tygodniach śledztwa hipoteza ta była logiczna i zasadna.
Patomorfolog A.Z.Gidzgier
przeprowadził 27 września autopsję czaszki i w protokole opisał jeden
śmiertelny postrzał - w potylicę. Zdeterminował również, po śladach na kręgach
szyjnych, iż głowa została oddzielona od reszty ciała przy użyciu siekiery lub
topora. 3 września biegły przeprowadził autopsję dłoni i podudzi znalezionych
po przeszukaniu jeziora. W protokole autopsji opisał dwie dłonie i dwa
podudzia. Z dwóch podudzi pobrał próbki do badań DNA. Doktor Gidzgier
opisał podudzia jako masywne, bardzo mocno owłosione i stwierdził, iż ofiara
była otyła. Na podudziach nie zaobserwował żadnych znaków szczególnych jak
znamiona, blizny czy tatuaże.
Na początku pażdziernika,
kiedy prokuratura nie zidentyfikowała jeszcze ofiary (badania indentyfikacyjne
zakończono 15 marca następnego roku) Policja rozpoczęła działania operacyjne pod kryptonimem
- nomen omen - „Czacha”, którymi objęto wszystkich podejrzanych.
W celu zidentyfikowania
ofiary, Piotr Jasiński zlecił biegłej antropolog odtworzenie
przypuszczalnego wyglądu twarzy osoby, której czaszkę znaleziono. Biegła dr hab. Dorota Lorkiewicz po
oczyszczeniu czaszki z tkanki miękkiej, odkryła w żuchwie otwór po postrzale.
Miejsce, w którym był ten otwór opisane jest w protokołach oględzin, autopsji,
a także w protokole stanu czaszki przed badaniami antropologicznymi, jako
zabliźniony zębodół -6. Całkowicie zagojony otwór po postrzale w dziąśle po
prawej stronie żuchwy oznaczał, iż ofiara była postrzelona w twarz przynajmniej
kilka miesięcy przed śmiercią, a więc miała zdeformowaną prawą dolną część
twarzy blizną po postrzale.
Odtworzony przez antropolog (data opinii 18.10.1999r.) przypuszczalny
wygląd ofiary nie uwzględniał uszkodzenia i zniekształcenia twarzy postrzałem. Odtworzony wizerunek, ani na
jotę nie przypominał Tomasza S.
Policja w Suwałkach jesienią
1999r przepytywała rodzinę i znajomych Tomasza S. czy był on w przeszłości
postrzelony w twarz. Zabliźnione dziąsło żuchwy w miejscu postrzału
eliminowało definitywnie założenie, iż ofiarą jest Tomasz S. Nie był on nigdy
postrzelony.
Po otrzymaniu opinii
antropologicznej śledztwo utknęło w martwym punkcie. Przez dwa miesiące jedyną
istotną czynnością było włączenie do akt sprawy (20.11.1999r.) protokołów
oględzin na miejscu znalezienia czaszki i reszty znalezionych szczątków i
protokołów autopsji. Dokumenty te niezgodnie z przepisami przetrzymywał gdzieś asesor
Jasiński przez niemal 3 miesiące. W protokole oględziń podudzi i dłoni opisane
jest znalezienie jednego podudzia, a protokól nie jest podpisany przez medyka
sądowego A.Z. Gidzgiera.
To pomiędzy 18 pażdziernika
1999r. a 13 grudnia 1999r. przełożeni asesora Jasińskiego w Prokuraturze
Okręgowej i Apelacyjnej łamali sobie głowy, co teraz począć. Nie podlega
dyskusji, iż doskonale wiedzieli, że ofiarą nie jest Tomasz S. Dlaczego decydenci na jakimś szczeblu hierarchii
prokuratury zdecydowali dać asesorowi zielone światło na kontynuowanie śledztwa
w sprawie zabójstwa Tomasza S., czyli de facto na fałszowanie
identyfikacji ofiary i sfabrykowanie dowodów zabójstwa, do
dzisiaj nie wiadomo.
13 grudnia 1999r. asesor
zlecił badanie porównawcze DNA szczątków z profilami DNA matki i siostry
Tomasza S. W postanowieniu
zlecającym badania P. Jasiński określił zakres badań - czy NN jest “bliskim krewnym” tych
kobiet. Dlaczego asesor nie chciał się dowiedzieć - czy NN jest synem i bratem
badanych kobiet? Zgodnie z zakresem badań biegli genetycy - prof. dr hab Witold Pepiński i dr hab. Jerzy Janica z AM w Białymstoku - 1 lutego
2000r przedstawili opinię DNA zawierającą literalnie dwa zdania. Drugie zdanie
opinii – „badane szczątki to bliski krewny badanych kobiet“. Biegli
doskonale zrozumieli intencje i potrzeby asesora i nie wykonali obliczeń
statystycznych, a więc nie doprecyzowali jak „bliskim“ krewnym badanych
kobiet jest NN.
Śledczy nie był jednak
zachwycony opinią genetyków i zdecydował, iż potrzebuje twardszych dowodów.
Natychmiast zlecił następną ekspertyzę identyfikacyjną - drugą opinię
antropologiczną. Tym razem zlecił odtworzenie wyglądu osoby (?). Ta sama biegła dr hab. Dorota Lorkiewicz odtwarzała wygląd osoby metodą Super Projekcji, czyli nakładała
zdjęcia twarzy Tomasza S. na zdjęcia czaszki. Ta powszechnie stosowana metoda
identyfikacji, w rękach dyspozycyjnego i nieuczciwego naukowca, może zamienić
się w niebezpieczne narzędzie fałszowania prawdy. I tak było w tym
przypadku. Czaszka miała np.
wyraźny tyłozgryz, podczas gdy Tomasz S. miał prawidłowy zgryz, znacznie różnice
miały też - kształt czoła, brody,
łuków brwiowych, masywność budowy kostnej itd, co ewidentne widać na
nakładanych zdjęciach. Laik oglądający poszczególne etapy projekcji może
zaobserwować, jak kontury poszczególnych elementów twarzy Tomasza S. i czaszki
diametralnie nie pasują do siebie. Nawet zasłanianie czoła i łuku brwiowego czaszki domalowanymi przez biegłą kosmykami włosów, nie ukryło różnić. Biegła
stwierdziła, iż ma 100% pewność, że
czaszka należy do Tomasza S. Opinię tę sporządziła 15 marca 2000r.
Pierwsze 7-8 miesięcy pracy
asesora Jasińskiego i Policji olsztyńskiej trudno, nawet przy najlepszych
chęciach nazwać śledztwem. Od 24
sierpnia 1999r – dnia w którym znaleziono czaszkę do 15 marca 2000r – dnia otrzymania
przez prokuraturę ostatniej ekspertyzy identyfikacyjnej znalezionych szczątków
– poza zlecaniem tychże ekspertyz identyfikacyjnych i oczekiwaniem na kolejne
wyniki, prokuratura i Policja robiły literalnie zero (poza rozpracowywaniem
podejrzanych w ramach operacji Czacha). Nie przeprowadzono nawet takich
oczywistych i podstawowych czynności jak: przeszukanie terenu w okolicy
znalezienia szczątków czy przesłuchanie mieszkańców Plusk. Ba, nawet
zabezpieczonych podczas autopsji śladów biologicznych – włosów i śliny, czy
odcisków palców jeszcze nie zbadano!
Dopiero, kiedy nareszcie śledczy uporał się z identyfikacją
szczątków i udowodnił, iż należą do Tomasza S., śledztwo troszkę
ruszyło.
8 miesięcy po zebraniu śladów
biologicznych i odcisków palców, asesor Jasiński zlecił wykonanie
ekspertyz. 8 miesięcy!
Z włosów nie wyizolowano DNA genomowego i biegli zasugerowali badanie DNA
mitriochondrialne, którego nigdy nie zrobiono. Innymi słowy jedyny dowód, które
przeprowadzenie odpowiedziałoby na pytanie – czy podejrzani mieli coś wspólnego
z tym zabójstwem – nie został przeprowadzony.
Natomiast badanie DNA śliny
pozostawionej na workach wykazało, iż zostawiła ją kobieta. I tutaj prokuratura
nie podjęła literalnie żadnych kroków, aby znaleźć tę kobietę zamieszaną w
zabójstwo. Genetycy nie oznaczyli nawet jej profilu DNA (poza oznaczeniem
płci). Odciski palców nie pasowały do żadnego z podejrzanych.
Prokurator Generalny
twierdził w odmowie wywiedzenia kasacji w tej sprawie, że nieprzeprowadzenie
dowodu mDNA z włosów było korzystne (sic!) dla oskarżonych! Prokurator dba o korzyści
oskarżonego? Zaniechanie
przeprowadzenia tego dowodu byłoby korzystne w przypadku, gdyby podejrzani
popełnili zbrodnię. Jeżeli jej nie popełnili, zaprzepaszczona zostala jedyna
szansa uprawdopodobnienia wykluczenia ich udziału, na podstawie materialnego
dowodu.
W tej odmowie wywiedzenia
kasacji PG twierdził też, że nie szukano kobiety, której DNA znaleziono na
szczątkach ponieważ ...uwaga...nie było przecież kobiety wśród podejrzanych!
Wracając do śledztwa, latem
2000r, na polecenie prokuratury, Policja w Olsztynie poprosiła doktora
A.Z.Gidzgiera o sprostowanie rozbieżności pomiędzy ilością podudzi w protokole
oględzin i protokole autopsji. Biegły
posiłkując swoją pamięć materiałem zdjęciowym, twierdził kategorycznie, że w jeziorze znaleziono dwa
podudzia.
W lipcu 2000r decydenci
Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku doszli do wniosku, że zadanie przerasta
asesora P. Jasińskiego i przenieśli śledztwo do PO w Białymstoku. Nowym
śledczym został prokurator Tomasz Kamiński.
Miał ten zabieg i praktyczne
znaczenie. Tomasz S. mieszkał w Suwałkach. I to tutaj od czasu jego zaginięcia
miasto trzęsło się od plotek, domysłów i spekulacji na temat jego losów.
Miejscowa Policja i prokuratura świetnie znała to środowisko i wiedziała na
kogo można liczyć w zdobyciu informacji, jakiego świadka przycisnąc, jakiego
postraszyć i czym.
Scenariusz, który napisał
prokurator T. Kamiński i który musiał poprzeć dowodami, wyglądał mniej wiecej
tak. Jacek W. i jego kolega Krzsztof A. byli mózgiem planowanego zabójstwa.
Krzysztof A. stracił nogę podczas wybuchu bomby podłożonej w jego domu.
Ponieważ organy ścigania umorzyły śledztwo w tej sprawie i nie wykryły
sprawców, prowadził on prywatne śledztwo i dowiedział się, że jego
wspólnik, który winny był mu dużą sumę pieniędzy i Tomasz S. byii podejrzani o
podłożenie tej bomby. Jacek W. pomagał mu w śledztwie i też miał motyw,
ponieważ Tomasz S. miał romans z jego ex-żoną. 16 kwietnia 1999r. na
zlecenie Krzysztofa A., Damian D.
i Marek J. porwali Tomasza
S. i przewieźli go w nieznane miejsce w Suwałkach lub okolicy, gdzie był
torturowany. Po jakimś czasie przewieziono go w okolice Plusk pod Olsztynem, bo
tam znaleziono szczątki. W te okolice przewieziono też metalową klatkę, którą
zamówił Krzysztof S. u suwalskiego rzemieslnika dla psa rasy Amstaf, którego
właśnie kupił. W Pluskach mieszkał znajomy Jacka W, Wiesław S. To właśnie ta
znajomość i fakt, że Jacek W. odwiedzał go, pozwoliła prokuraturze
uprawdopodobnić ten scenariusz, a
Wiesław S. został wytypowany jako drugi zabójca.
Śledztwo w Suwałkach powoli
się posuwało, prokurator nie miał problemu ze zdobyciem dowodów dotyczących
części scenariusza, który opierał się na faktach jak np. zamówienie klatki,
prowadzenie prywatnego śledztwa, oziębłe czy nawet wrogie nastawienie
podejrzanych do Tomasza S., etc. Co do reszty scenariusza, z dziesiątków
zeznań z plotek i spekulacji od
biedy można było wyprodukować parę poszlak.
Dopiero po przejęciu śledztwa
przez prokuraturę w Białymstoku przeszukano - po roku od rozpoczęcia śledztwa
okolice znalezienia szczątków i posesję Wiesława S. Przesłuchano też część
mieszkańców Plusk. Ani przeszukania, ani przesłuchania nie wniosły nic, co
mogłoby wiązać tę okolicę z zaginięciem, a tym bardziej zabójstwem
Tomasza S. Zabezpieczonej w domu Wiesława S. piły nie zbadano i nie
zabezpieczono ewentualnych śladów zabójstwa.
Prokurator nie miał żadnego
zeznania i żadnego dowodu, że ofiarę i klatkę przewieziono w okolice Olsztyna.
Wszystkie plotki i spekulacje „na mieście“ dotyczyły różnych miejsc w Suwałkach
i okolicy, a tu ciało znaleziono pod Olsztynem. W grudniu 2000r.
prokurator w myśl starej sprawdzonej komunistycznej zasady, iż nie ma
niewinnych, są
tylko źle przesłuchiwani, zajął się jednym z podejrzanych,
Jarosławem R. Był on młody, podatny na manipulacje i zbliżały się
też święta
Bożego Narodzenia. 21 grudnia prokurator przesłuchał Jarosława R. Pokazał
przesłuchiwanemu postanowienie o przedłużeniu aresztu, którego podstawą miały
być zeznania Jacka W. obciążające Jarosława R. Takich zeznań nie było, ale skąd
miał to wiedzieć przesłuchiwany? Prokurator rzucił marchewkę i obiecał też, iż jeżeli złoży
zadowalające zeznania to uchyli mu areszt.
Jarosław R. złożył zeznania
obciążające Krzysztofa A., Jacka W. i Wiesława S., a co najważniejsze zeznał,
iż Tomasz S. był przetrzymywany w klatce w okolicach Plusk i tam został zabity.
Według tych zeznań po dwóch, trzech dniach od zaginięcia Tomasza S. (16
kwietnia), podsłuchał rozmowę Krzystofa A. z Jackiem W., z której
wynikało, iż Tomasz S. i nie żyje.
Jacek W. powiedział „ co miałem robić, spał z moją żoną“. A po jakimś
czasie twierdził też, że Jacek W. powiedział, że zabił ofiarę Wiesław S. „bo
przeholował“. Jaroslaw R. Boże Narodzenie 2000r. spędził w domu, a prokurator
umorzył śledztwo co do jego udziału w zabójstwie.
Teraz prokurator potrzebował
juz tylko zeznań kogoś z okolic Olsztyna, kto widział tam zabójców. W
styczniu 2001r, po zeznaniach Jarosława R. prokurator osobiście pojechał do
Plusk przesłuchać Jerzego B., ojczyma Wiesława S., którego dziwnym trafem nie przesłuchano latem 2000r.
Jerzy B. opowiedział,
iż słyszał „od kwietnia do czerwca” dwa strzały. W tym
czasie, pasierb udał się do lasu
z piłą mechaniczną i kolegą Romualdem W. Po około 2 godzinach przynieśli drewno z lasu i
załadowali je do bagażnika samochodu R.W. Tego
dnia świadek nie widział ani Jacka W., ani Damiana D., ani innych podejrzanych
w Pluskach, natomiast twierdził, iź byli jacyś
mężczyźni na posesji. Prokurator nie dopytywał jacy. Ojczym Wiesława S. widział też jak jacyś mężczyźni wiosną 1999r przywieźli na posesję pręty
metalowe, zawinięte w szary papier i wnosili je na strych.
18.04.2001r. na posesję
Jerzego B. przyjechało dwóch nieznanych mu mężczyzn. Przeszukiwali oni budynek
gospodarczy, podwórko, weszli też do domu i na strych. Podczas tych przeszukiwań
Jerzy B. nie zadzwonił na Policję, a nawet nie usiłował się dowiedzieć, co
robią w jego domu ci obcy mężczyźni i czego szukają. Po odjeździe nieznanych mężczyzn, też nie zadzwonił na policję. Podjechał
wózkiem inwalidzkim pod pomieszczenie gospodarcze i tam za starą wersalką
znalazł 8 metalowych prętów. Natychmiast zadzwonił do podkomendanta A.
Mickiewicza z CBŚ w Białymstoku.
Na podstawie postanowienia
prokuratura T.Kamińskiego o przeszukaniu i zatrzymaniu datowanego 19.04.2001,
pręty znalezione przez J.B. przewieziono do Białegostoku. W treści
postanowienia czytamy m.in. “... w sprawie… przeciwko Wiesławowi S. i innym…
po rozpatrzeniu wniosku KGP CBS z dnia 15.01.2001 o zatwierdzenie
zatrzymania rzeczy dokonanego na podstawie art.217 & 1 i 3… u Jerzego B.
zam…” U wróżki CBŚ zasięgło
jezyka? 15.01.2001 wiedzieli, że w
kwietniu Jerzy B. znajdzie pręty i będzie im potrzebne takie
postanowienie? Przecież fachowcy CBŚ przeszukali kilkakrotnie posesję, a
Wiesław S. już dawno siedział w areszcie. Czy to odkrycie metalowych prętów ma
związek z gwałtowną potrzebą dowodu na to, że klatka była przewieziona do
Plusk?
Sukcesywnie od lata 2000r. do
jesieni 2001r. wszyscy podejrzani zostali zatrzymani i przebywali w areszcie. W
sierpniu 2001r. prokurator wezwał do Białegostoku doktora A.Z. Gidzgiera, aby
wyjaśnił rozbieżności pomiędzy jego obserwacjami podczas oględzin i autopsji, a
zeznaniami innych świadków (!). Minęly dokładnie dwa lata od tych czynności i
doktor podczas składania tych wyjaśnień hurtowo przypomniał sobie, że widział
zupełnie co innego, niż utrwalił w protokołach. Innymi słowy przyznał, że albo
łgał, sporządzając te dokumenty, albo że
łże składając te zeznania.
Twierdził, ze ciało rozkawałkowano piłą mechaniczną, w jeziorze znaleziono
tylko jedno podudzie, a do ofiary w chwili śmierci oddano dwa strzały. To olśnienie biegłego jakoś dziwnie korelowało z ustaleniami prokuratury.
Prokurator Kamiński podczas
przygotowań do sporządzenia aktu oskarżenia podjął kroki w celu ekshumacji
szczątków. Nie wiadomo jakie były motywy tego dziwnego kroku, pewne jest, że
konsekwencje były niezbyt przyjemne. Kamińskiego odsunięto od śledztwa, a
krótko po tym przestał pracować w prokuraturze. Akt oskarżenia przygotował prokurator Wojdakowski. On też
reprezentowal prokuraturę podczas procesu.
Cdn
PS Śledztwo dot. znalezienia "drugiego" ciała Tomasza S. prowadzi Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe. Nadzór nad postępowaniami
przygotowawczymi ma Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Naczelnikiem Wydziału
Nadzoru Nad Postępowaniem
Przygotowawczym jest prokurator Piotr Jasiński, ten sam, który 15 lat temu,
jeszcze jako asesor szlifował swoje umiejętności śledczego w postępowaniu
przygotowawczym w sprawie znalezienia "pierwszego" ciała Tomasza S.
Polecam - powiązane
http://faxe1.blogspot.ca/2013/04/czy-247-czyli-o-dowodach-z-badaniach.html
http://faxe1.blogspot.ca/2014/04/czy-kolewnik-mia-dwa-profile-dna.html
Polecam - powiązane
http://faxe1.blogspot.ca/2013/04/czy-247-czyli-o-dowodach-z-badaniach.html
http://faxe1.blogspot.ca/2014/04/czy-kolewnik-mia-dwa-profile-dna.html
Ilu takich Biedrzyńskich jest w Polsce, panie Ministrze Ziobro?
OdpowiedzUsuń"Łatwiej w Polsce liczyć na sumienie przestępcy niż na sumienie wymiaru sprawiedliwości".
http://tagen.tv/vod/2016/08/latwiej-w-polsce-liczyc-na-sumienie-przestepcy-niz-na-sumienie-wymiaru-sprawiedliwosci/?c=4554
" Mafia przejęła wymiar sprawiedliwości "
Rzeczywiście wymiar sprawiedliwości stoczył się w III RP na samo dno.
Przez 8 lat PO i PsL prowadziła agresywną walkę z nami.
W której do więzienia wysyła się ludzi walczących z korupcją ?
W której wymiar „ niesprawiedliwosci „ byli do dyspozycji „władzy „ ?
Czas na zmiany !!!!!!
https://www.facebook.com/Poszkodowani-przez-wymiar-niesprawiedliwości-624680607593846/?pnref=story
Szanowna Nieznana lub Nieznany
OdpowiedzUsuńPraca prawników właśnie na tym polega - prowadzenie wielu spraw równocześnie. Nie rozumiem jaki jest związek "przygotowania się prawnika" - rozumiem że chodzi o prokuratora z fałszowaniem dowodów w sprawie o zabójstwo? Jeżeli takowy istnienie, to prokuratorzy mimo prowadzenia wielu spraw "przygotowali się" świetnie i wykonali mniej świetnie fałszowanie dowodów w tej sprawie.
Nie mogę polecić prawnika , ponieważ nie pracuję w reklamie czy firmie PR, a ponadto nie wiem jaka to sprawa i czy w ogóle jest sprawa.
Pozdrawiam