Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 października 2013

Czekając na uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego w kwestii przenoszenia sędziów


Czekając na uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego w kwestii przenoszenia sędziów

Fundamentalną i wydaje się nie budzącą wątpliwości zasadą ustrojową dotyczącą sądownictwa powszechnego w Rzeczpospolitej jest to, iż osoba powołana przez Prezydenta RP na stanowisko sędziego jest  uprawniona do orzekania wyłącznie  w sądzie wskazanym  w akcie powołania. Prezydent RP wyznacza w akcie powołania siedzibę sędziego, a tym samym terytorium, na którym powołany sędzia będzie sprawował władzę sądowniczą.

 Udzielając Ministrowi Sprawiedliwości prawa do przenoszenia sędziego w trybie art. 75 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.) i delegowania sędziego w trybie art. 77 u.s.p., ustawodawca uczynił wyłom w zasadzie podziału władz, gwarantowanej w art. 10 ust. 1 i art. 173 Konstytucji RP.

Ustawodawca w przywołanych powyżej przepisach u.s.p. nie daje uprawnienia ministrowi do delegowania swoich obowiązków sekretarzowi stanu, ani podsekretarzowi stanu.

Sąd Najwyższy wielokrotnie wskazywał, iż w celu zrozumienia istotnego sensu znaczeniowego analizowanego przepisu i jego funkcjonalnego zakresu, wystarczające powinno być odwołanie się do wykładni językowej. Stosując to wskazanie - określenie Minister Sprawiedliwości użyte w kontekście – kto deleguje lub przenosi sędziego nie nastręcza trudności w zrozumieniu istotnego sensu funkcjonalnego. Przepisy te powinny być interpretowane ściśle i zawężająco, a nie rozszeżająco, bowiem chodzi tu o poszanowanie zasady ustrojowej - trójpodziału władzy. Jest to przecież uprawnienie dane MS – władzy wykonawczej, do wyjątkowej ingerencji w działanie władzy sądowniczej.

Tyle teorii.

W praktyce  zawartość Ustawy Zasadniczej jest  interpretowana dość swobodnie i “mniej więcej“  ściśle i zawężająco.

W Rzepie Agata Łukasiewicz w alarmującym artykule „Sędziego może przenieść tylko sam minister“, pisze, iż Ministerstwo Sprawiedliwości jest zaniepokojone konsekwencjami uchwały SN w sprawie Sygn. akt III CZP 3/13,  w której SN stwierdził, iż tylko minister  ma uprawnienia do przenoszenia sędziego do innego sądu. Tymczasem takie decyzje o przeniesieniu czy delegowaniu sędziego podejmuje sekretarz stanu w MS. I tak dzieje się od wejścia w życie Konstytucji 1997r, z krótką przerwą – trwającą aż prawie 4 miesiące w 2007r.

 Ta przerwa spowodowana była inną uchwałą SN z dnia 17 lipca 2007 r., III CZP 81/07[i], kiedy to uchwalono, iż delegować sędziego może   tylko minister. I ta uchwała SN wzbudziła niepokój Ministerstwa Sprawiedliwości, obawiającego się jak i dzisiaj, iż sprawy, w których orzekali sędziowie delegowani przez sekretarza stanu trzeba będzie powtarzać. Niepokój nie tylko ministerstwa, ale też  prokuratur i sądów szybciutko, bo już 14 listopada  tego samego roku, uspokoił sam Sąd Najwyższy.[ii] W nowej uchwale , tym razem w pełnym składzie SN zmienił zdanie i  stwierdził, iż takie uprawnienia ma również sekretarz stanu. Zainteresowani odetchnęli z ulgą.

Dwóch sędziów zgłosiło zdanie odrębne do tej uchwały – sędzia Mirosław Bączyk i sędzia Zbigniew Kwaśniewski. Natomiast sędziowie, którzy w lipcu byli zdania, iż delegować może tylko minister : Jacek Gudowski , Gerard Bieniek i  Elżbieta Skowrońska-Bocian zmienili zdanie.

To właśnie z tą uchwałą była zgodna obecna praktyka MS przenoszenia i delegowania sędziów przez sekretarzy i podsekretarzy stanu z upoważnienia ministra. Od 2009r. SN podobno potwierdził to stanowisko w ca 1400 z hakiem orzeczeniach. A ostatnio w roku 2012  Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 25 stycznia podkreślił, iż pogląd ten jest wiążący dla wszystkich sędziów SN.

Dlaczego akurat w sprawie III CZP 3/13, po 6 latach SN zmienił front? Samo to orzeczenie jest  wiażące  tylko w tej konkretnej sprawie, a obawy MS dotyczą ewentualnej zmiany stanowiska SN w innych sprawach orzeczonych od listopada 2007r. [iii]

Osobiście nie podzielam tych obaw. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje od  SN rozpatrzenia ponownie 800 tys. spraw, w których zapadły orzeczenia tylko w ciągu ostatnich 10 miesięcy po reorganizacji sądów, tylko dlatego, że sędziowie nie mieli legitymacji do orzekania. I chyba nikt nie myśli, iż nasze kochane demokratyczne państwo prawa dopuści do takiej sytuacji, tylko dlatego, że miliony orzeczeń sądów od 1997r. ociążone bezwzględną przyczyną odwoławczą.

Mamy więc powtórkę z „rozrywki“ .

Wypowiedzi ministra Biernackiego nie pozostawiają żadnej wątpliwości w tej materii.
“…Za sprawowanie wymiaru sprawiedliwości odpowiadają sądy. Minister jedynie za organizację ich pracy. Jedynym, który może ten problem rozwiązać, jest Sąd Najwyższy. W interesie nie tylko sądów, ale przede wszystkim obywateli konieczne jest pilne podjęcie uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego, mającej moc zasady prawnej, wiążącej inne sądy…”

Czekamy więc na uchwałę pełnego składu Sądu Najwyższego! W 2007r czekaliśmy tylko 4 miesiące.

Gdyby SN aluzju nie paniał, Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o wydanie orzeczenia interpretującego art. 75 i art. 77 u.s.p.

O ile orzecznictwo SN w kwestiach delegacji i przeniesień sędziów przez MS było jednolite i stabilne, abstrahując od kwestii konstytucyjności czy niekonstytucyjności tychże,  orzecznictwo tego sądu w sprawach legitymacji delegacji wydawanych przez prezesów sądów okręgowych i apelacyjnych przedstawia się zgoła innaczej. A art. 77 u.s.p przewiduje również takie delegacje. Decyzje prezesów sądów w tej kwestii uzależnione są od zgody na delegowanie sędziego przez  Kolegia w tych sądach.

W przypadku tych delegacji Sąd Najwyższy w części swoich orzeczeń zaskakująco niefrasobliwe i nonszalancko traktuje zasady ustrojowe trójpodziału władz i przepisy prawa gwarantujące przestrzeganie tych zasad.
Ale o tym w następnej notce.




[iii] http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/739840,biernacki-orzeczenia-sadowe-do-uniewaznienia.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz