
Wczoraj ułaskawienie Mariusza Kamińskiego rozsierdziło na
dobre byłą premierę i byłą marszałkę. Znowu powoływała się na Konstytucję, imputowała
zamach na demokratyczne państwo prawa i zamach na niezawisłość sędziowską.
Abstrahując o zasadności zarzutów merytorycznych czy braku takowych, przywoływanie Konstytucji i prawa brzmiały w
ustach poseł E.Kopacz jak bluźnierstwo, zważywszy historię 8 lat łamania demokratycznych
zasad państwa prawa i zapisów Konstytucji przez rządzącą wtedy koalicję.

Faktem jest, że wielu, a być może większość sędziów łamie
prawo i ignoruje gwarantowaną obywatelom
niezawisłość. Nadużyciem i absurdem jest jednak twierdzenie,
że SLD, PO czy PiS może „zamachnąć” się na niezależność sądów. Sąd to sędziowie.
Nie zapominajmy, iż każdemu przyzwoitemu sędziemu, który orzekając jest zawisły
tylko i wyłącznie od Konstytucji i innych ustaw włos z głowy nie spadnie. To sędzia decyduje, czy sprzeniewierzyć się
etyce sędziowskiej, ugiąć się pod naciskami polityków, rządzących, wziąć w łapę,
załawić oczekiwane orzeczenie komuś z rodziny czy totumfackiemu, etc.
Wracając do ułaskawienia
Mariusza Kamińskiego.
Słucham opinii mądrzejszych w tej materii i zamiast
pozbywać się wątpliwości, mam ich coraz więcej. Na zdrowy babski rozum Art. 139
Konstytucji mówi tylko lakonicznie o stosowaniu przez prezydenta prawa łaski, z
którego to uprawnienia moim zdaniem skorzystał. I koniec, kropka.
Ale wielu ekspertów twierdzi, iż wyrok nie był prawomocny,
więc prezydent nie mógł „ułaskawić
niewinnego i nieskazanego” (R.Kalisz). Inni, jak np. prof. Kruszyński, twierdzą,
że prezydent nie złamał przepisu Konstytucji, jeszcze inni, że na tym etapie
mógł ułaskawić, a sprawa odwoławcza powinna się odbyć. Są też opinie, ułaskawić tak, a sprawa apelacyjna winna być
przerwana.
Prof. Zoll, uważa tę decyzję za fatalny błąd prezydenta. Ciekawe są inne
uwagi
profesora zaniepokojonego głosami w PiSie, że Kamiński został wybrany
posłem i społeczeństwo ma prawo dyskutować o wymiarze sprawiedliwości. A to wg
Profesora jest „wchodzeniem na pole ludowego wymiaru sprawiedliwości, a to
pachnie czymś bardzo brzydkim”. Nie rozumiem tego stwierdzenia prof. Zolla.
Dlaczego „dyskutowanie” społeczeństwa o wymiarze sprawiedliwości jest brzydko
pachnącym ludowym wymiarem”?
Czy Profesor poddaje w wątpliwość prawo
społeczeństwa do dyskusji na tak ważkie tematy? To mnie zaczyna „brzydko
pachnieć” ludową, ale władzą i kneblowaniem krytyki władzy. Czy stawką nie jest zaufanie, którym wymiar
sprawiedliwości w demokratycznym państwie
prawa, winien inspirować społeczeństwo?

Wypowiedź „naczelnego reformatora”
wymiaru sprawiedliwości w poprzednim rządzie, wiele wyjaśnia w kwestii
jakości i „wielkości” tej reformy. Pozostaje mieć nadzieję, iż obecny rząd w końcu po 26 latach od upadku władzy ludowej, zrobi rozsądny i zgodny z zapisami Konstytucji porządek w tym wymiarze (nie)sprawiedliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz