Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 marca 2012

MITY I HITY - Polska demokratyczne panstwo prawa

Część pierwsza

Tekst ten jest próbą pokazania drugiej strony medalu, niż ta „zapewniana” Kowalskiemu przez masmedia „prawda”. Jest też próbą obalenia pokutujących wśród spoleczeństwa legend i mitów dotyczących działania państwa prawa. Dedykuję ten tekst tysiącom, które straciły literalnie wszystko przez bandyckie działania Rzeczpospolitej, majątek, rodzinę, marzenia, nadzieje i wolność. Dedykuję go tysiącom ofiar „praworządności i demokracji”, o których milczą masmedia.

Jest ten tekst też bardzo osobisty. Sama walczę od lat z tym systemen i z bezprawiem. Ta walka  to podróż, której nie życzę najgorszemu wrogowi. Przeciwnik nie przestrzega  reguł, praw, przepisów, logiki, etyki. honoru i zwykłej przyzwoitości. To samotność i niekończące się pasmo upokorzeń i upodlenia. To zimny, paraliżujący strach i uczucie całkowitej niemocy i bezsilności. To upokarzające wiszenie u klamek Posłów, Senatorów, RPO, ministrów, dziennikarzy...z nadzieją, że trafi się kiedyś  na Człowieka...

To jest moja Polska i Twoja.

Widz TV czy czytelnik prasy codziennej i periodyków bombardowany jest codziennie nachalną propagandą, żenującymi przykładami wiadomości, komentarzy i analiz, ktore przynalezą do gatunku science fiction, a nie rzetelnej roboty dziennikarskiej, gdzie tworzywem winny być FAKTY.  I tak jest w każdej dziedzinie. Mnie interesują przede wszystkim te dotyczące  praworządności - stanu i funkcjonowania sądownictwa, organów ścigania i ochrony podstawowych praw i wolności człowieka.

Na stronie http://www.mediawpolsce.pl/funkcje-mediow-w-polsce/ wyłożono bez ogródek „funkcje“ mediów. Cytuję kawałek  poniżej:

„Polskie masmedia mają bardzo wiele funkcji, a także wyróżniają się zadaniami, jakich nie spełnia, żadna inna instytucja w państwie. Obecnie traktuje się polskie media, jako centrum informacyjne, promocyjne, oraz służące upowszechnianiu się kultury...Główną funkcją mediów w Polsce, podobnie jak i na całym świecie, jest kształtowanie publicznej opinii ludzi, na tematy zarówno indywidualne, jak i państwowe. Dzięki mediom jednostki budują własne wyobrażenie o rzeczywistości. Zdarza się, ze wywołują one zamierzone reakcje społeczeństwa i wydaje się, ze żadna władza w państwie nie ma tak silnego wpływu na oddziaływanie masowe wśród ludzi. Z tego względu media spełniają tez funkcję społeczną, zaś, kiedy są wolne, niezależne i rzeczywiste, żadna inna instytucja nie może równać się z ich przekazem informacji. Wielu ludzi twierdzi, ze media powinny istnieć, ponieważ zapewniają społeczeństwu możliwość poznania prawdy, a także dają możliwość swobodnego komunikowania się społeczności...Media nie zawsze mogą wyjawić każdą wiadomość, podać ją do wiadomości publicznej dla wszystkich ludzi, lecz działają w sposób obiektywny i prawdziwy.”

Po ponad 20 letnim „kształtowaniu opinii” przez masmedia na temat praworządności i działania wymiaru sprawiedliwości, większość obywateli Polski nie ma wyobrażenia o rzeczywistości, a  tragedią jest, że „zdarzyło się wywołanie zamierzonej reakcji”większość obywateli żyje w lukrowanym Lalalandzie. Hasła i slogany zrobiły swoje. Treść i prawda były zbyteczne.

Wieczór spędzony przed telewizorem, czy prasówka wprowadza mnie zawsze w stan osłupienia i obezwładniającej bezsilności,...”bo to tak wygląda jakby Polski nie było, Polaków nie było...i tylko trzeba wszystko pokazywać, bo wszystkiego zostało na okaz, po trochu; ...pokazywać, jakby srebra stołowe w zastawie, pokazywać, jakby te kartki i karteczki zastawnicze – i kryć się, i udawać, i udawać...”S.Wyspiański – Wyzwolenie

Permanentna propaganda sukcesu, posuwająca się putynizacja polskiej polityki wewnętrznej i ostracyzm środowiskowy wokół co odważniejszych i uczciwszych dziennikarzy nie pozostawia miejsca na obiektywną i rzetelną ocenę stanu polskiej „praworządności”.

Takie programy jak "Uwaga", Superwizjer", "Interwencja" rzeczywiście pokazują jak absurdalna jest nasza wiara w praworządność państwa, czy jako tako działający wymiar sprawiedliwości. Niestety są to programy nastawione na tanią sensację, prześlizgują się po problemach, spłycają je i trywializują. A co najważniejsze formuła tych programów podtrzymuje popularną i jakże daleką od rzeczywistości opinię, iż są to wypadki icydentalne, a nie problem systemowy.

Jeszcze skuteczniej „zapewniają społeczeństwu poznanie prawdy” gwiazdy dziennikarskie   (czytaj wazeliniarze i karierowicze) w swoich „zaangażowanych” programach publicystycznych, wywiadach czy debatach z zaproszonymi „autorytetami” i politykami. Zawsze napawa mnie zdumieniem, jak tym gościom uchodzi na sucho  raczenie odbiorców tym picem, zgrabną nowomową, katalogowaniem prawa i  banialukami, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego.

 Dygresja dotycząca „autorytetetów”.
Już w roku 1990 po uchwaleniu przez Sejm w dniu 29.12.1989r. nowelizacji ustawy zasadniczej i wprowadzeniu nowego terminu w języku polskim polskim - „państwo prawne” pojawiły się na ten temat prace naukowe i inne publikacje. Liczba tych publikacji zaczęła rosnąć po uchwaleniu Małej Konstytucji 17.10.1992r, a nasiliła się po wprowadzeniu obowiązującej do dzisiaj Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997r. w której art.2 stanowi, iż: “Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Nieustające zainteresowanie teoretyków i filozofów prawa, konstytucjonalistów, prawników-praktyków,  publicystów i ciort wie kogo jeszcze, podtrzymują ten trend do dzisiaj.

Interesujące i symptomatyczne jest, że autorzy tych publikacji koncentrują swoją uwagę na państwie prawnym jako teoretycznym bycie i na cechach jakie powinien posiadać ów desygnat, nie konfrontując tych rozważań z faktami empirycznymi, ani tym bardziej nie prowadząc żadnych badań empirycznych, które miałyby uzasadnić te abstrakcyjne twierdzenia. Czyli innymi słowy większe i mniejsze autorytety polskich koncepcji państwa prawnego, politycy i dziennikarze od 22 lat zużywają tony papieru na rozważania, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego, ale też i nikt z nich ukazaniem rzeczywistości nie jest zainteresowany !

Halo Panie i Panowie, król jest nagi !

A  farsa o Rzeczpospolitej „demoktratycznym państwie prawa” jest grana dalej. 3 lipca 2010 na konferencji z okazji 10 lecia „Wspólnoty Demokracji” zainicjowanej przez Bronisława Geremka i Madelaine Albright ( siedziba w Warszawie sic!) minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział – „ Jestem dumny, że to właśnie do Polski cały świat zjeżdża, aby mówić o demokracji”.

No cóż demokracja i praworządność w naszym kraju ciągle potrzebuje zastępów złotoustych i mówienia, mówienia mówienia, i mówienia.... wiadomo kłamstwo powtarzane w nieskończoność staje się prawdą.
Na konferencji zaprezentowano podręcznik dla młodych dyplomatów, pokazujący jak zabiegać o prawa człowieka w krajach niedemokratycznych.
Tę informację zapodano tak, abyśmy nie mieli żadnych wątpliwości, że Polska do „niedemokratycznych” nie należy.

Proponuję ministrowi Sikorskiemu i innym rządzicielom mniej mówić i zacząć coś robić. Prezydent nareszcie swój, więc nie będzie przeszkadzał. Można zacząć od rozszerzenia zakresu odbiorców wspomnianego podręcznika o Premiera, Prezydenta, wszystkich urzędników państwowych, Posłów, Senatorów, Sędziów sądów wszystkich instancji, prokuratorów i funkcjonariuszy policji. To tak na początek.

Nie wiem czy te wszystkie „autorytety”, politycy i dziennikarze stracili kompletnie kontakt z rzeczywistością, czy przenieśli się w inny wymiar, czy po deklem coś im szwankuje, czy są po prostu cynicznymi manipulatorami, dość, że każda z tych przypadłości jest zabójcza dla odbiorców zapodawanych rewelacji. Efekt jest taki, że w społeczeństwie en masse obraz faktycznej degrengolady naszego państwa, zastąpiły lukrowane mity.

►►►Mit pierwszy:  Polska jest państwem prawnym

Gdybym  mógł  sprawić  tyle,  aby  każdy  znalazł  nowe  pobudki miłowania  swoich  obowiązków, ... swojej ojczyzny,... praw... uważałbym się  za  najszczęśliwszego  ze  śmiertelnych". Monteskiusz

Jeżeli prawdą jest, iż Polska jest państwem prawnym, jak nam codziennie wmawiają autorytety, politycy i masmedia, to aby to twierdzenie było prawdziwe muszą być spełnione następujące warunki ( za Konstytucją RP):

Ø  suwerenność narodu
Ø  zasada konstytucjonalizmu  
Ø  demokratyczne formy legitymizacji władzy
Ø  zasada przedstawicielstwa
Ø  zasada podziału władzy,
Ø  samorząd terytorialny
Ø  zasada pluralizmu politycznego,
Ø  wolności jednostki i praw obywatelskich, jak  wolność sumienia, poglądów i wyznania, poszanowanie godności człowieka, wolność działania w granicach gwarantujących nieszkodzenie innym
Ø  zasada legalizmu,
Ø   niezawisłości sądów
Ø   równości, tak w prawie, jak i wobec prawa
Ø  prawo do rzetelnej procedury
Ø  efektywny system organów kontroli
Ø  fukcjonowanie instytucji RPO
Ø  przyjęcie odpowiedzialność państwa za szkody wyrządzone przez funkcjonariuszy
Ø  prawo do życia i osobistego bezpieczeństwa
Ø  prawo do własności

W naszej wolnej, demokratycznej i praworządnej Rzeczpospolitej, która tak gromko i zajadle pokazuje i piętnuje bezprawie PRL-u, w gruncie rzeczy oprócz zmiany Konstytucji, haseł i sloganów, nic się nie zmieniło. Dalej gwarancje konstytucyjne, hasła i slogany są mniej warte niż papier na którym je wydrukowano.  Jedyna różnica in minus – tym razem miliony dały się nabrać.

W tym miejscu przypomina się anegdota, zwięzle i lakonicznie oddająca sedno .

                                                    
Pewnego razu Cyprian Kamil Norwid przeglądał gazety, a obecny przy tym przyjaciel zapytał:
- Jest coś nowego?
- Owszem.
- Co?
- Data.
                                                        
Tekst ten ograniczony jest tylko do omówienia przejawów łamania powyżej wymienionych gwarancji konstytucyjnych i prawa RP w tzw. wymiarze sprawiedliwości.

Będąc przy gwarancjach jakie teoretycznie zapewnia obywatelom RP Konstytucja, postanowiłam jednak przypomnieć kilka z dziesiątków tysięcy przykładów,  które nie dotyczą per se wymiaru sprawiedliwości, a wskazują jak są “spełniane” warunki niezbędne, aby Polska mogła pretendować do nazwy państwa prawa i państwa prawnego.

 1.  Sprawa katastrofy smoleńskiej, bezprecedensowa tragedia narodowa we współczesnej historii. Napisano na ten temat tysiące notek i artykułów zarzucającymi pogwałcenie prawa, ograniczę się do, do naistotniejszych w mojej opinii.

W każdym demokratycznym państwie prawnym po takiej bezprecedensowej tragedii, w której zginął urzędujący Prezydent, były Prezydent Rządu na Uchodźctwie, wszyscy dowódcy wojskowi, kilku szefów centralnym instytucji państwowych, parlamentarzyści, pierwszym krokiem premiera byłoby zdymisjonowanie ministrów i wiceministrów resortów odpowiedzialnych za logistykę i organizację tego lotu.

Premier Tusk wyrzucił na zbity łeb całe szefostwo Ministerstwa Sprawiedliwości, po trzecim „samobójstwie” wśród morderców K.Olewnika.

 Los Pazika wziął priorytet przed 96 ofiarami tragedii smoleńskiej !

Oczywistym jest też, iż natychmiast powinna być powołana niezależna i ponadpartyjna komisja do zbadania wszystkich aspektów tej tragedi. To jest minimalny wymóg, aby minister Sikorski i każdy Polak mogli „mówić” o demokratycznym państwie prawnym.
Z punktu widzenia polskiej racji stanu i polskich interesów, oburzająca i bezprawna jest decyzja o zastosowaniu art 13 Konwencji Chicagowskiej, a nie art 11 porozumienia z 7 lipca 1993zawartego pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Federacją Rosyjską, dotyczącego katastrof polskich samolotów wojskowych w rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Nie wiadomo kto tę decyzję podjął i na jakiej podstawie prawnej?

Wyeliminowanie strony polskiej jako współuczestnika śledztwa i losy śledztwa w sprawie tej katastrofy zostały przesądząne tą bezprawną i bezprecedensową w historii współczesnych demokracji decyzją.
W maju w Moskwie, pełniący obowiązki prezydenta B.Komorowski odznaczył 20 Rosjan – lekarzy wojskowych, laborantów, wojskowych, pilotów, strażaków i patologów za dobrą robotę w akcji po katastrofie.


2.     Horrendum, o którym milczą nie tylko masmedia – Spis powszechny w 2011 roku, który był pretekstem do stworzenia superbazy danych obywateli RP. W projekcie ustawy o ewidencji ludności „obowiązkowo” mamy odpowiedzieć na pytania jak np. numer Pesel, numer telefonu, Co mają te osobiste dane ze statystyką? Pan Arabski, który jest głównym architektem ustawy twierdzi, że Pesel - po to, aby nas sprawdzić, czy aby nie kłamiemy(sic!?). Hmmm...czy to znaczy, że mają już bazę, gdzie sprawdzą, a my nic o niej nie wiemy? Zgodnie z Konstytucją, państwo nie ma prawa do wymuszania od nas tych informacji.
Samorządy  ujawniają dane personalne – a nie tylko statystyczne -  kto mieszka na ich terenie, kto bierze zasiłek, płaci alimenty; urzędy pracy -  również z personaliami - kto jej nie ma i poszukuje. Nawet dostawcy energii i usług telekomunikacyjnych przekazują dane personalne  o swoich klientach. "Po raz pierwszy państwo w takim zakresie wykorzystuje dane z państwowych rejestrów, a nie bezpośrednio od ludności" – cieszył się rzecznik GUS Wiesław Łagodziński. ." Nic to, że wykorzystywanie danych z państwowych instytucji, które były zbierane do celów niezwiązanych ze statystyką, jest bezprawne.
Czy były jakieś sprzeciwy obywateli?! Czyż nie jest to objaw kompletnego „zbaranienia" i zatrważającej bierności jaki panuje w społeczeństwie?
W XXI wieku państwo przemocy nie musi nas pałować!. Przemoc państwa też uległa modernizacji, IBM przyszedł z pomocą. Co można zrobić z ludźmi, kiedy ma się o nich wystarczająco dużo informacji? .....

·3.     Morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Do dzisiaj czekamy na wskazanie i ukaranie wszystkich winnych tej zbrodni. Bezpośredni mordercy i ich przełożony Adamem Pietruszka zostali w 1985 r. skazani procesie toruńskim sterowanym przez MSW. Pietruszka i Piotrowski - na 25 lat, Pękala - na 15, Chmielewski - na 14 lat. Dwukrotnie objęła ich amnestia, od dawna są na wolności. Pękala - od 1990, Chmielewski - od 1993, rok po nim z więzienia wyszedł Pietruszka. Piotrowski biedaczek siedział najdłużej -  bo aż do 2001 r !

4.    Ruch JOW zebrał ponad 750.000 podpisów w sprawie zmiany ordynacji wyborczej. PO przyłączyła się do tego zbierania i obiecała w programie wyborczym zmianę ordynacji. Te podpisy zbierane były, aby przedstawić projekt ustawy o zmianę ordynacji wyborczej w drodze inicjatywy obywatelskiej, a projekt taki potrzebuje przynajmniej 100 tys. podpisów, aby rozpocząć prace legislacyjne w Sejmie. Po dojściu do władzy PO szybko zapomniała o obiecankach przed wyborami i o zmianach w ordynacji, ani mru mru do dzisiaj. No, ale jak obiecywali byli w opozycji.... a teraz to oni kręcą lody i JOW niepridatny, ba więcej niebezpieczny, bo stołki z pod dupsk mogą się usunąć. A te 750 tys. podpisów, a z nimi inicjatywa obywatelska zmiany ordynacji poszły na przemiał i makulaturę. O tak... won! Najciekawsze jest, że z tych 750 tys. po za jednostkami, nikt nie protestował.....? Mediom też umknęło.

 5.     Sprawa FOZZ, czyli rabunek gigantycznych publicznych pieniędzy, który dał początek wielu polskim fortunom. Inspektor Najwyższej Izby Kontroli, który wykrył aferę Michał Tadeusz Falzmann zmarł na zawał serca w wieku 38 lat. Jego szef Walerian Pańko zginął w wypadku. Samochód, którym jechał przepołowiła na dwie części ciężarówka. Dwaj policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku mieli pecha podczas wędkowania i utonęli w małej gliniance. Kierowca Pańki, jakimś cudem przeżył wypadek, ale dopadł go ... zawał serca. W wypadku drogowym zginął też jeden z oskarżonych w aferze Jacek Sz. Dokonano kilku napadów na jednego z autorów książki o FOZZ Mirosława Dakowskiego ( współautorem książki jest prof Jerzy Przystawa). Jak w amerykańskim action movie w jednym z zamachów poleciano po nim miotaczem ognia, ledwo uszedł z życiem. Sprawcy nieznani. Sprawa FOZZ do dzisiaj otwarta i niewyjaśniona.

6.     Sprawa zabójstwa gen. Marka Papały, śledztwo trwa od 11 lat. Temat rzeka, więc ograniczę sie tylko do jednego faktu Po 11 latach okazało się,że dzielni sledczy - „śledzili” tam, gdzie powinni. A ciut wcześniej zszedł świadek koronny w tej sprawie Zirajewski, co to jego „koronność”, o której trąbiła prokuratura od lat, w istocie stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Czy znaleziona w pobliżu miejsca zabójstwa Marka Papały krew należała do mordercy generała? Na zlecenie łódzkiej prokuratury sprawdzają... po 12 latach od śmierci byłego szefa policji !

·        7. Sprawa zabójstwa Krzysztofa Olewnika i nieprawidłowości w prowadzonym kolejno przez 5 prokuratur śledztwie w tej sprawie. Nieprawidłowościami zajmowała się Sejmowa Komisja Sledcza i  zajmuje się Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Ale nie ma się co podniecać, Komisja nie była w stanie wiele ustalić, ponieważ w zawodzie prokuratorskim i policyjnym choroba zawodowa to amnezja. No i zabrakło posłom Komisji zwyczajnie odwagi i jaj. W gdańskiej prokuraturze, po kolejnych zwrotach,  też cisza. W tej sprawie też pomór wyjątkowy – jeden podejrzany i dwóch skazanych powiesiło się w areszcie. Powiesił się też strażnik, który był na służbie, kiedy ta seria się rozpoczęła.
Ostatnio  Prokuratura Gdańska ma nowy trop – K.Olewnik sam się porwał a rodzina wiedziała o akcie samoporwania.

W związku z tym “zwrotem” w śledztwie – czy prawomocne wyroki, wydane przez SO w Płocku i podtrzymane przez SA w Warszawie będą zweryfikowane? No bo tak na chłopski rozum, jeżeli K.Olewnik sam się porwał, to nie mogą być prawdziwe dowody porwania tegoż, przeprowadzone podczas procesu przez SO, a podtrymane po kontroli apelacyjnej przez SA, na podstawie których skazano 15 osób mających zarzut porwania!


 8. Jak już jestem przy Komisjach Sledczych, to dokumentacja filmowa i stenogramy z prac i tej „naciskowej” i tej „hazardowej” jest dowodem, iż w Sejmie reguły gry też nie prawo wyznacza, a raczej Szanowni Posłowie grają w co wygrywają (ukrywają?)

9. Żadna z wielkich afer ostatniego dwudziestolecia  nie została wyjaśniona.

10.  Po niemal czterech latach postępowania warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie nielegalnego przekazania stronie niemieckiej przez byłą Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemudowodów hitlerowskich zbrodni naPolakach. Powód? Przedawnienie karalności czynu ! Postępowanie w sprawie wysyłki akt do Ludwigsburga zostało umorzone 12 października 2009 roku. Informacja ta nie dotarła do szerszej opinii publicznej, umknęła masmediom?! Kopię pisma prokuratury okręgowej z informacją o umorzeniu śledztwa zamieściło na swojej stronie internetowej Stowarzyszenie Blogmedia24.

11.   Prokuratorzy IPN wnioskują do sądów o uchylenie immunitetu sędziom, którzy skazywali w czasach stanu wojennego opozycjonistów. Sądy seryjnie odrzucają wnioski.

12.   16 grudnia 1981 roku, podczas pacyfikacji strajku w kopalni "Wujek" w Katowicach, zginęło dziewięciu górników, a dwudziestu jeden zostało rannych. Śmiertelny postrzał w głowę otrzymał Janek Stawisiński z Koszalina. Zmarł 25 stycznia, nie odzyskawszy przytomności. Miał 22 lata.
W grudniu 2003 roku mijało 22 lat od tragicznych wydarzeń w kopalni Wujek i 14 lat od narodzin wolnej Polski. Tymczasem w Koszalinie niewiele zmieniło się od czasów, kiedy Tadeusz Wołyniec organizował przy grobie Janka Stawisińskiego konspiracyjne, a później półkonspiracyjne uroczystości, związane z kolejnymi rocznicami tragicznej śmierci. Władze konsekwentnie unikały w nich udziału, nie przysyłając nawet delegacji. Janek nadal był nieznany większości koszalinian, a w dzień zaduszny mieszkańcy miasta zapalali tysiące zniczy przed pomnikiem Żołnierza Radzieckiego - Wyzwoliciela, stojącym tuż przy wejściu na cmentarz, podczas gdy położony w głębi nekropolii grób Janka, pozostawał samotny. Pan Wołyniec postanowił to zmienić - "Mamy wolną Polskę, demokratycznie wybrane władze, dlaczego miasto, które powinno szczycić się swoim synem poległym za wolność i niepodległość, nadal nic w tej sprawie nie robi". Postanowił wystąpić z wnioskiem obwatelskim do Rady Miejskiej o nadanie Jankowi tytułu Honorowego Obywatela Koszalina. Zebrał wymagane podpisy i przedstawił swoją propozycję ojcom miasta Koszalina. Na posiedzeniu Rady powiedział "Bo cóż tak na prawdę wzbraniało i wzbrania wam radni Koszalina aby spłacić szczególny dług honorowy swojemu mieszkańcowi, z którego Koszalin powinien być dumny po wsze czasy? Cóż stoi na przeszkodzie, żeby dać dowód uznania za przelaną krew i ofiarę młodego życia, dzięki której po 1989 r. mogliśmy przystąpić do budowania państwa demokratycznego, rządzonego wedle woli jego obywateli?.” Przed każdym radnym położył zdjęcie górniczego kasku przestrzelonego pociskiem.
Na tej samej sesji Rady Miejskiej pospiesznie zmieniono regulamin nadawania tytułu Honorowego Obywatela Miasta. Różnica polegała na zaakcentowaniu pojęcia "osoba fizyczna", niezbyt ostro wyartykułowanego w regulaminie dotąd obowiązującym. W myśl tej interpretacji, osoba fizyczna, to osoba żyjąca. A Janek od wielu lat już nie żył, więc tytuł mu się nie należał. Pod projektem, który faktycznie uniemożliwiał nadanie tytułu, podpisał się prezydent Mirosław Mikietyński.
- Nie żyje, więc co najwyżej można mu nadać tytuł honorowego nieboszczyka Koszalina - kpił radny SLD Henryk Sobolewski, prezydent Koszalina poprzedniej kadencji.
.Obecna na sali matka Janina Stawisińska, rozpłakała się. - Cóż takiego wam zrobiliśmy, że tak nas upokarzacie? - rzuciła w kierunku koszalińskich władz, po czym wyszła z sali.
Zainteresowanym dalszym ciągiem polecam, ( powyżej urywki z tekstu z linku)

13.  Wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego CBA zbiera bez kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych oraz preferencjach seksualnych obywateli. Po usunięciu Mariusza Kamińskiego CBA nie ogranica się w swych działaniach tylko do korupcji. Teraz ścigać wszystkich i wszystkie rodzaje przestępstw. Czy może zostać wolne od nacisków polityków? Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2009 r., zobowiązał ustawodawcę do doprecyzowania definicji korupcji. Stwierdzał też, że gromadzenie wrażliwych danych zbędnych do prowadzenia śledztwa jest sprzeczne z konstytucją. TK nakazał korektę tych rozwiązań w nowej ustawie. Ta jednak nie tylko nie usuwa błędów, ale jeszcze bardziej zwiększa pole do nadużyć.

14.   “…Państwo nie tylko okrada emerytów, ale szpieguje obywateli, co jest możliwe dzięki technice, przy której III Rzesza to prawdziwa  oaza  demokracji. Ulubiona zabawka Polaków, telefon komórkowy, służy do nadzorowania na co dzień milionów Polaków. Oficjalnie tak zwane organa (ABW) w 2010 roku, zatemw okresie istnienia przyjaznego państwa, sięgały milion trzysta tysięcy razy po dane właścicieli komórek. Jeszcze częściej robiła to policja – 2 miliony razy…
Wszystkich moich czytelników zapraszam na blog Trybunału Obywatelskiego, gdzie podejmujemy działania zmian w wymiarze sprawiedliwości.

http://trybunalobywatelski.blogspot.ca/





niedziela, 26 lutego 2012

Konstytucja i przestrzeganie prawa - czyli parę słów o etyce zawodowej sędziów


Parę lat temu pod moim tekstem o chorobach Trzeciej Władzy i konieczności gruntownych reform Rebeliantka napisała: 
“ Trzecia władza - poprzez swoje stowarzyszenie Iustitia - sądzi, że jedynym problemem w wymiarze sprawiedliwości są za niskie pensje sędziów.”

Dzisiejsza moja wizyta na portalu Stowarzyszenia Sędziow Polskich Iustitia potwierdza, że nic w tej kwestii nie zmieniło się do dzisiaj.  

Ostatni „realny“ wkład tej instytucji w „reformę“ sądownictwa miał miejsce w roku 2003 i z uwagi na wagę tej inicjatywy,  przypominam ją czytelnikom.
Otóż sędziowie Iustitii „reagując i odpowiadając” na powszechną krytykę  Trzeciej władzy postanowili “coś” zrobić !
“ Tą odpowiedzią miało stać się wskazanie sędziom na ich szczególną rolę w społeczeństwie, na obowiązek szanowania urzędu sędziego w każdej sytuacji, na konieczność dokładania wszelkich starań dla utrzymania i wzmacniania zaufania publicznego wobec sądowego wymiaru sprawiedliwości. Zbiór Zasad Postępowania Sędziów stanowi szczególną formę odpowiedzi na powszechną krytykę wymiaru sprawiedliwości. Pokazuje, jak wielkie wymagania sędziowie stawiają sami sobie i jak pojmują swoją rolę w społeczeństwie. Podkreślenia wymaga również fakt, że poza Polską w krajach europejskich nie wprowadzono ustawowego obowiązku opracowania takiego Kodeksu....” Sędzia SN Teresa Romer - Zbioru Etyki Zawodowej Sędziów. ( 19.2.2003 r. KRS Dz.U. Nr 100 poz. 1082 )...”
Jako obywatelka głęboko zaniepokojona powszechnym brakiem jakichkolwiek zasad moralnych, korupcją i brakiem elementarnego poszanowania prawa  wśród większości sędziow RP, chciałabym dowiedzieć się od Pani Sędzi SN Teresy Romer, w jaki sposób opracowanie tego Zbioru i pokazanie jak wielkie wymagania stawiają sobie sędziowie, miałoby niby zmienić cokolwiek w percepcji i oceny działań wladzy sądowniczej? Czy analogicznie przestępca może napisać sobie swój kodeks etyczny i w zalezności od tego jak gornolotne, patetyczne i duszszczypatielnyje będą zawarte w nim wymagania jakie stawia sobie tenze, od tego będzie uzależniona ocena jego działań.? Czym lepiej napisany tym mniejszy wyrok, a za super redakcję nawet uniewinnienie?

Sędzia Teresa Romer bolała nad tym , iż nigdzie w Europie ( również w USA ) nie wprowadzono ustawowego obowiązku opracowania takowego. Szanowna Pani Sędzio, wynika to z prostego faktu, że w tych krajach sędziowie wybierani/nominowani są spośród najlepszych. Deontologia prawnicza i przestrzeganie prawa jest w tych krajach taką oczywistością, że opracowywanie takich kodeksów jest zwyczajnie zbędne.
...kodeksy pojawiają się tam gdzie nie ma etyki...”

Konstytucja, na którą tak często powołuje się KRS, składając skargi konstytucyjne, w imieniu władzy sądowniczej, kiedy ustawy zagrażają ich interesom, wyraźnie mówi, iż sędziowie podlegają tejże Konstytucji i ustawom. A więc również m.in. Kodeksowi Karnemu i Kodeksowi postępowania Karnego, że nie wspomnę Ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Nie stoją więc ponad prawem.
 Stworzenie Kodeksu Etyki Sędziowskiej jest tylko zasłoną dymną i demagogicznym chwytem propagandowym, a nie rzetelną próbą poprawy tragicznej sytuacji w sądownictwie. Dopóki nie będzie zdrowego mechanizmu egzekwowania tych zasad, szkoda było czasu, papieru i pieniędzy podatników na te bezsensowne „produkcje” Iustiti, przyjęte przez KSR. Bo jak na razie to środowisko sędziowskie walczy tylko o utrzymanie status quo i wyższe płace.
Przekonanie że szacunek dla sędziów może być wzmocniony przez uchwalenie kodeksu etyki i chronienie sędziów przed publiczną krytyką, opiera się na błędnej ocenie funkcji i kodeksu i opinii publicznej.
Korupcja to nie tylko „branie w łapę" (i przyzwolenie społeczne na te praktyki) ale także wykorzystywanie układów, znajomości towarzyskich czy zawodowych do załatwiania osobistych interesów, ingerencja władzy w działalność sądów, zbyt niskie wynagrodzenia sędziów, nie funkcjonujący nadzór nad postępowaniem przygotowawczym, brak realnych możliwości usunięcia z procesu stronniczego sędziego, nierzetelne sporządzanie protokołow z czynności procesowych ( zrozumiała stad opozycja sędziów przeciwko nagrywaniu rozpraw), arbitralna wybiórczość w ocenie materiału dowodowego, czy wrecz ukrywanie dowodów wskazujących na brak winy i falszowanie dowodów – zeby wymienić tylko niektore.
Wystarczy wizyta w sądzie rejonowym w małym lub średniej wielkości mieście, by przekonać się osobiście jak wygląda „wymiar sprawiedliwości” w Polsce. Dziesiątki lat na tym samym stołku, mocno umocowanie w układach towarzysko- biznesowych, a przede wszystkim brak etyki zawodowej i poczucie całkowitej bezkarności „zagwarantowanej” układem i imunitetem doprowadzają do takiej degrengolady. Kowalski aby uzyskać korzystne dla siebie rozstrzygnięcie, szuka „dojścia" wśród adwokatów lub radców prawnych, którzy za odpowiednią „opłatą” pośredniczą w „załatwianiu" odpowiedniego wyroku. Stali „bywalcy” sądów znają „cennik”.

Wracając do głównego tematu notki –walki sędziów o podwyżki wynagrodzeń, to ostatnio sędziowie doszli do wniosku, że “…czas dyskusji się skończył i nadszedł czas dalszych działań protestacyjnych…”, czyli czas powiedzieć dość.
Poniżej urywki z Komunikatu rzecznika prasowego SSP "Iustitia”

“…Stowarzyszenie Sędziów Polskich „IUSTITIA" przygotowało wzór pozwu, który w najbliższych dniach sędziowie będą mogli składać w sądach pracy, w związku ze złamaniem Konstytucji przy uchwalaniu ustawy okołobudżetowej. Ustawa ta budzi zasadnicze wątpliwości co do jej konstytucyjności, podważając tym samym zaufanie do państwa prawa. Potwierdzeniem tego jest m.in. fakt, iż skargę do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tej ustawy złożył I Prezes Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu pozwu podano szereg argumentów, zarówno proceduralnych jak i materialnych, które wskazują na sprzeczność z Konstytucją ustawy okołobudżetowej. Pozwy będą obejmować żądanie zapłaty uposażenia w wysokości takiej, jak gdyby ustawa ta, zamrażająca mechanizm waloryzacji wynagrodzeń sędziowskich, nie obowiązywała tj. około 300 zł za każdy miesiąc od stycznia 2012 r. Pragniemy przypomnieć, że ustawę okołobudżetową opublikowano 30 grudnia 2011 r. tj. 2 dni przed 2012 r. SSP „Iustitia" apelowało do Prezydenta, aby w związku z wątpliwościami konstytucyjnymi, skierował tę ustawę w trybie kontroli prewencyjnej do TK, jednak apel ten został zbyty milczeniem...”

“…Korzystanie przez sędziów z drogi sądowej stanowi realizację konstytucyjnego prawa do sądu i ze smutkiem stwierdzamy, iż Minister Sprawiedliwości tę jak najbardziej zgodną z prawem i dobrymi obyczajami formę protestu określa jako „bezpardonową walkę". Przykre również jest to, że obserwacja życia politycznego wskazuje, że Rząd i Parlament dopiero na skutek ulicznych protestów, a nie argumentów natury prawnej, uznają za właściwe poddać ważne społecznie tematy publicznej debacie...”

Rzecznik Prasowy SSP "Iustitia"
                                                                                                                                                                Bartłomiej Przymusiński

Druki pozwu dostępne są rowniez na innych forach internetowych sędziów.

“…Oczywiście warunkiem podstawowym jest masowość naszych działań. Środowisko musi solidarnie, a tym samym skutecznie wywrzeć presję na naszych pseudoreformatorów oraz dać opór zakusom polityków pragnących sprowadzić nas do roli urzędników niższego szczebla…”


W poprzednich latach jedną z form protestów sędziów w sprawie podwyżki płac była akcja „Dni bez wokandy“. Sędziowie dyskutowali też o innych formach protestu.  Niektóre bardzo interesujące. Jednym z dyskutowanych „sposobów“ pod koniec 2011r było przyznawanie pełnomocników z  urzędu i zwalnianie z kosztów sądowych. Przytoczone urywki dyskusji znalazłam na jednym z forum sedziow. Z dyskusji nie wynika, aby akcja ta była wprowadzona przez sędziów.

Jeden z sędziów zaproponowal;

“…Przeliczyłem sprawy z mojego worka od czerwca 2011 r. do listopada 2011 r. i wyszło mi, że mógłbym w tym czasie ustanowić 6 pełnomocników z urzędu mniej więcej za 8000 złotych + mógłbym zwolnić strony od opłat mniej więcej za kwotę 3000 złotych. Dodatkowo w sprawach o uwłaszczenia mógłbym prowadzić te sprawy na koszt Skarbu Państwa za 3000 złotych /koszty ogłoszeń/. Zatem gdyby pozostali sędziowie /wystarczy uwzględnić rejony/ robili podobnie, to otrzymalibyśmy kwotę rzędu około 100.000.000 złotych z pół roku. Iustitia mogłaby nagłośnić tę formę protestu w mediach dzięki czemu Skarb Państwa miałby nowych kosztwonych klientów, którzy chętnie zgłaszaliby swoje roszczenia. Moim zdaniem wystarczyłby rok takiej formy protestu i Wincent byłby na kolanach. Poddaje pod rozwagę ten prosty i jakże skuteczny sposób wywarcia presji na władzę wykonawczą, która zrozumie, że na władzy sądowniczej nie można "oszczędzać".

Poniższe wyjaśnienie dla upartych obrońców tego niby- państwa prawa.

Z powyższych rozważań wynika, że orzeczenie sądu nie tylko może być nierzetelne i niezgodne z zawartoscią akt, czyli dowodami i stanem fatycznym ( tutaj stan finansowy uczestnika postępowania saądowego) i z literą prawa ( prawo wyrażnie wskazuje kiedy sędzia może i kiedy ma obowiązek ustanowić pełnomocnika z urzędu, czy zwolnić z obciążenia kosztami postępowania sądowego), ale również  brak podwyżki pensji sędziego może mieć wpływ na treść orzeczenia !

Przy okazji sędziowie uchylają kulis orzekania w tych kwestiach  –
“…sam dobrze wiesz jak wygląda zwalnianie z kosztów sądowych. Cytat:" Powód może przez najbliższy rok żyć oszczędnie i po roku wnieść sprawę jak będzie miał zaoszczędzone pieniądze, bo jego sprawa nie należy do kategorii pilnych."  Z jakiego powodu on ma oszczędzać na proces ? Jak masz zapłacić podatki to z urzędu skarbowego nie przysyłają pisma z informacją, ża jak pan zaoszczędzi na podatek, to pan go zapłaci.  Państwo ma też obowiązki wobec obywateli, bo tylko po to tak naprawdę istnieje. Zawanianie z kosztów i ustanawianie pełnomocników z urzędu to bardzo ocenna kwestia, a istniejąca praktyka zakłada, że najważniejszy jest interes fiskalny Skarbu Państwa, a nie sprawiedliwość…”

No proszę, nie sprawiedliwość a interes fiskalny Skarbu Państwa…

Jeszcze inny sędzia cynicznie postuluje:

“…Wystarczyłoby wprowadzić praktykę informowania w pierwszym wezwaniu/zawiadomieniu o rozprawie/posiedzeniu o prawie złożenia wniosku (szczegółowo uzasadnionego) o wyznaczenie obrońcy/pełnomocnika z urzędu oraz o prawie wnoszenia o zwolnienie z kosztów i przypuszczam, że w ok.30 % spraw takie wnioski by wpłynęły. A jak będą dobrze umotywowane to dlaczego ich nie uwzględnić? Obowiązek informowania wynika z art.16 par 2 kpk (w cywilnym nie pamiętam), a uwzględnienie takich wniosków na pewno jest wyrazem troski trzeciej władzy o prawo strony do sprawiedliwego procesu i należytego reprezentowania jej praw przed sądem. Przy okazji skorzystamy z tego też my, bo sprawniej prowadzi się proces, gdy strony mają fachowych przedstawicieli…”

Tutaj sędzia przyznaje, że wbrew obowiązkowi wypływającemu z nakazu art.16 & 2  kpk – powszechna praktyką jest brak tej informacji dla oskarżonego na wezwaniu do sądu.

I jeszcze jeden sędzia, ten “z sumieniem”:

“…Taśmowo nie, ale możemy poluzować rygoryzm, oczywiście w taki sposób żeby pozostać w zgodzie z własnym sumieniem…”

Nawet jeżeli żaden z sędziów nie prowadził tej akcji protestacyjnej, sama dyskusja i rozważanie rażacego i oburzającego naruszania prawa we własnych interesach jest podstawą do porażających wniosków, dotyczących morale i zasad etycznych tych sędziów.

Wrócę na koniec do Zbioru Etyki Zawodowej Sędziów.

§ 3  Sędziemu nie wolno wykorzystać swego statusu i prestiżu sprawowanego urzędu w celu wspierania interesu własnego lub innych osób. W szczególności sędzia nie powinien nadużywać posiadanego immunitetu.

§ 10  Sędzia powinien unikać zachowań, które mogłyby podważyć zaufanie do jego niezawisłości i bezstronności.


Ciekawostka: Sędziowie szykują też protest -“wielką niespodziankę” na Euro 2012 jaką postarają się sprawić, lekceważącym ich środowisko pozostałym władzom. Ciekawe jak ten protest ma sie do obowiązującego prawa, w tym rownież Zbioru Etyki Zawodowej Sędziow.

środa, 15 lutego 2012

Jeszcze raz wolność słowa po polsku - ”WYKREŚL ART.212 kk”



Proces dziennikarki Doroty Kani rozgrzal i rozpętał ponownie dyskusję o lustracji i o art.212 kk.

Historia ta ma swoje początki w roku 2007 -  profesorowie Andrzej Ceynowa (wtedy rektor Uniwersytetu Gdańskiego) oraz Józef Włodarski (dziekan Wydziału Filologiczno-Historycznego tej uczelni), inicjowali uchwalenie przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich stanowiska potępiającego lustrację na uniwersytetach. Prof. Ceynowa podsunął kolegom pomysł tzw. antylustracyjnego fortelu akademickiego -  profesorowie objęci lustracją na własną prośbę będą przenoszeni na funkcję asystenta, ponieważ asystenci lustracji nie podlegają.

Dziennikarka “Wprost” dotarła do prokuratorów IPN, ktorzy przygotowywali sprawę kłamstwa lustracyjnego przeciwko przywódco antylustracyjnego frontu wśród akademików. Z dokumentów jakie uzyskała wynikało, że profesorowie Włodarski i Ceynowa byli tajnymi współpracownikami tajnych służb PRL i obaj współpracowali z bezpieką do końca istnienia PRL-u.  W artykule “Agenci w gronostajach”, który ukazał się we “Wprost” dowodziła, iż ww mają osobiste interes, by się bać ujawnienia zasobów IPN.

Włodarski przyznał się do wspólpracy z SB, natomiast Ceynowa walczył i twierdził, iż nigdy nie był TW SB. W lipcu 2011r Sąd Apelacyjny w Gdańsku zakończył sprawę orzeczeniem stwierdzającym, iż Ceynowa nie był kłamcą lustracyjnym. Podkreślić trzeba, że jednocześnie SA nie zakwestionował prawdziwości materiałów IPN.

Wyrok tego sądu był zielonym światłem dla Ceynowa do kontynuowania już bez przeszkód sprawy jaką wytoczył dziennikarce Dorocie Kani o zniesławienie na podstawie art.212 kk. Adwokaci profesora żądali kary więzienia dla dziennikarki.

Czy Dorota Kania powinna ponieść konsekwencje – lącznie z karą więzienia – za oskarżenia pod adresem profesora Ceynowa? Czy opiercie jej artykułu na dokumentach oskarżenia IPN było wystarczającą renkojmią?. Dorota Kania zapewnia, że pisząc swój tekst dochowała staranności dziennikarskiej.
“…Swój materiał pisałam w oparciu o materiał IPN, a jego powodem było stanowisko prof. Ceynowy wobec lustracji. Był jej przeciwnikiem i publicznie mówił też, jak ominąć ustawę lustracyjną – przejść na stanowisko asystenta, które lustracji nie podlega. Zachowałam należytą staranność przy pisaniu artykułu: zweryfikowałam dokumenty, zadzwoniłam do prof. Ceynowy… “.
Czy historia PRL-u będzie pełna i nieprzekłamana, jeżeli pominiemy prawdę o agentach i ich roli w wydarzeniach  w okresie PRl, jak chcą przeciwnicy lustracji?  Przegłądając materiały do tej notki natknęłam się na taki komentarz (dotyczy rownież agenta w gronostajach)
“…I nic nie świadczy o tym, że po 1989 roku – czyli po upadku reżimu komunistycznego - jej działalność naukowa jakoś osłabła czy uległa impasowi. Wręcz przeciwnie! Książki  X dowodzą, że jest osoba pracowitą, inteligentną i wnoszącą wiele nowego do polskiej humanistyki. I fascynującą się dziedzinami, o których pisze. I uważam, że jest przypadkiem, który dokumentuje raczej naiwne i niefrasobliwe uwikłanie się w poprzedni system, niż cyniczną i wyrachowaną współpracę mającą ułatwić karierę naukową. Zastanówcie się Państwo i rozważcie we własnych sumieniu czy postępujecie właściwie??? Świat trzeba poprawiać, a nie przyczyniać się do jego pogorszenia. Wątpię, czy działanie Panów do polepszenia świata zmierza. Wręcz przeciwnie, przysparza cierpień - nieadekwatnych i niewspółmiernych do przewinień - osobom, które w takim stopniu na to nie zasługują!!!  “
Były student

I historyk IPN  - „zwykle godność ludzką można było kupić  już za połowę średniej krajowej, czasem dorzucając paszport. I to jest przerażająca prawda ... Agent w PRL pracując  na rzecz SB – na pewno  czynił zło  i jeśli nawet nie  robił tego świadomie to negatywne skutki jego działalności zawsze dotyczyły innych ludzi…”

Dorota Kania nie miała  “szczęścia” w swoich perypetiach sądowych z esbecją w przeszłości.  W ubiegłym roku przegrała  proces z byłym funkcjonariuszem SB płk Ryszardem Bieszyńskim, również ze słynnego art. 212. Prokurator Generalny odmówił wniesienia kasacji w imieniu Doroty Kani, a wniosek rozpatrywała prokurator Danuta Bator, od wielu lat  “bohaterka” tekstów Doroty Kani.

Płk Ryszard Bieszyński, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa po raz kolejny wygrał proces karny, jaki wytoczył dziennikarzom ( Jerzy Jachowicz).
Dorota Kania wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Reprezentuje ją mecenas Stefan Hambura. Skargę wniósł tez Jerzy Jachowicz
Dziennikarze zarzucają w swoich skargach do Trybunału naruszenie przez Polskę art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli prawa do swobody wypowiedzi i niezgodność polskiego prawa  -  art. 212 kk z  sygnowaną przez Polskę Konwencją.
Sprawy te były asumptem do rozpoczęcia kampanii na rzecz wykreślenia z kodeksu karnego artykułu 212 przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. Kampanię "Wykreśl 212 kk" wspierają m.in. Stowarzyszenie 61, Stowarzyszenie Wolnego Słowa, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Izba Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenie Gazet Lokalnych.

Warto przypomnieć, iż przed wyborami w ubiegłej jesieni, na akcję  HFPC “ Wykreśl art. 212 kk” za wykreśleniem opowiedziało się 144 polityków większości ugrupowań. Wśród nich m.in.: Grzegorz Schetyna (PO), prezes PiS Jarosław Kaczyński, b.minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski (PO), Marek Balicki (SLD), Marek Borowski (SdPl), Andrzej Czuma (PO), Ryszard Kalisz (SLD), Paweł Kowal (PJN), Janusz Palikot (Ruch Palikota), Jarosław Sellin (PiS) i Tadeusz Sławecki (PSL).

Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Izba Wydawców Prasy oraz Stowarzyszenie Gazet Lokalnych zwróciły się do ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina z listem w sprawie wykreślenia osławionego artykułu 212 z kodeksu karnego.
Art. 212 kodeksu karnego - kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną o działanie, które może ją poniżyć w opinii publicznej lub podważyć zaufanie do niej, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Jeżeli sprawca dopuszcza się zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Zgodnie z oficjalnymi statystykami Ministerstwa Sprawiedliwości w 2000 r. skazane za zniesławienie zostały 44 osoby),  w 2006 r. liczba skazanych wzrosła do 176, w 2008 194 wyroków skazujących, a w 2010 r. liczba osób skazanych oraz osób, wobec których warunkowo umorzono postępowanie karne wzrosła do 246.
Art. 212 k.k. używany jest do kneblowania wszelkiej krytyki. Dotyka on nie tylko dziennikarzy, ale i zwykłych Kowalskich, którzy komentują otaczającą ich rzeczywistość, czy to pisząc na blogach, czy wypowiadając się w sądach i urzędach, składają petycje i wnioski, etc
A oto kilka przykładów:
Ø  zniesławienia sędziego – we wniosku o wyłączenie sędziego od rozpoznawania sprawy, gdzie wg orzeczeń sądow dwoch instancji przekroczył granice dopuszczalnej krytyki i polemiki oraz przyjęte normy obyczajowe, mając na celu „ugodzenie w dobre imię" i „naderwanie zaufania do jego osoby jako sędziego" – sprawa  w Sztrasburgu
Ø  zniesławienie sędziego w piśmie procesowym – sprawa rozpatrywana w Sztrasburgu
Ø  nauczycielka szkoły podstawowej została oskarżona przez dyrektorkę za słowa krytyki wypowiedziane w trakcie zebrania
Ø  właściciele mieszkań oskarżoni o zniesławienie, po skrytykowaniu developera za wady konstrukcyjne wykryte w ich mieszkaniach.
Zniesławienie nawet za słowa wypowiedziane na sali rozpraw przez strony procesu lub w pismach procesowych?  Dziadzio Stalin bylby dumny! Już nawet korzystanie z uprawnień procesowych  jest zagrożone pierdlem w III RP !
ETPC stoi na stanowisku, iż odpowiedzialność karna za słowo jest co do zasady uzasadniona jedynie w najbardziej drastycznych przypadkach nadużycia swobody wypowiedzi - w przypadku tzw. mowy nienawiści czy podżegania do przemocy, ale przecież są karane  na podstawie odrębnych paragrafów kk.
Konsekwencje procesu na podstawie art.212 kk – są niewspółmiernie dolegliwe i zwyczajnie niesprawiedliwe w stosunku do rzeczywistego zawinienia czy “przestępstwa”osób oskarżanych
Ø  Sprawa często ciągnie się latami
Ø  Oskarżony  po skazaniu zostaje wpisany do rejestru skazanych, co ogranicza możliwość pełnienia funkcji publicznych, pracy w zawodach “zaufania publicznego”, uniemożliwia otrzymanie kredytu czy dotacji z UE.
Ø  Często oskarżeni są arbitralnie kierowani na badania czy “obserwacje” psychiatryczne
Ø  Sądy stosują  często doktliwe “środki zapobiegawcze”
Nawet jeżeli sprawa zakończy się pomyślnie dla “oskarżonego” mechanism zastraszenia i “ukarania” za krytykę działa pomimo uniewinnienia.
Jeżeli zakończy się zaś skazaniem, często skazany jest zniszczony finansowo zasądzoną grzywną, kosztami “przeprosin i sprostowań” w mediach publicznych itd. abstrahując od moralnych konsekwencji. Dorota Kania po przegranym procesie z płk. Bieszyńskim musi zapłacić wysoką grzywnę, zwrócić koszty adwokatowi Bieszyńskiego i zamieścić ogłoszenie w tygodniku „Wprost”. W sumie będzie ją to kosztowało około 70 tysięcy złotych, a jej nazwisko znalazło się w Centralnym Rejestrze Skazanych. Podobnie ma się sprawa Jerzego Jachowicza, który już walczy z komornikami.

Wracając do sprawy prof Ceynowa przeciwko Dorocie Kani - dziennikarka Gazety Polskiej, Gazety Polskiej Codziennie, Nowego Państwa i niezależnej.pl   nie poszła  siedzieć,  Sąd nie przychylił się do wniosku oskarżyciela o karę więzienia. Musi “tylko” zapłacic grzywnę i nawiązkę. Dorota Kania zapowiedziała apelację.
 Prośba do czytelników 
którzy uważają, ze wolność słowa jest jednym z podstawowych elementów funkcjonowania demokratycznego państwa prawa. Prosze o przesyłanie na adres email  Ministerstwa Sprawiedliwości, 
Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Premiera Donalda Tuska, Prezydenta  Bronisława Komorowskiego, Fundacji Helsińskiej oraz na adres  kampanii “Wykreślić art 212” poparcia dla usunięcia art. 212 z kk.  Poniżej załączam przykładowy apel i adresy.

Głeboko oburzeni zamachami na wolność słowa w Polsce uważają, iż najwyższy czas aby wreszcie polskie prawo i wymiar sprawiedliwości spełniały standardy zawarte w Ustawie Zasadniczej, a tym samym  standardy cywilizowanego,  demokratycznego państwa prawa XXI wieku.
Swoboda wyrażania pejoratywnych opinii o osobach publicznych i w sprawach publicznych winna być niezbywalnym prawem obywatela. Taka swoboda lub jej brak jest zasadniczym testem demokracji i wolnego społeczeństwa. Tym bardziej dziennikarze zawodowi i blogerzy, ktorzy pełnią funkcje “strażników demokracji“, winni mieć prawo pisaniania o nieprawidłowościach w działaniach władzy, businessu i instytucji pożytku publicznego, bez obawy możliwości odpowiedzialności karnej, która bez wątpienia powstrzymuje od takiej krytyki wielu, ze szkodą dla szeroko pojętego interesu społeczeństwa.
Sama redakcja art.213 kk wyłącza bezprawność takich działań -  karalną na podstawie art 212 kk – albowiem art. 213 stanowi, iż nie popełnia przestępstwa ten, kto kto podniósł zarzut publicznie i jest on  prawdziwy lub służący ochronie społecznie uzasadnionego interesu. Zgodnie z wyrokiem TK SK 43/05, zawsze istnieje domniemanie, że dziennikarz ( czy to zawodowy czy bloger) działa w uzasadnionym interesie publicznym, a więc nie powinien być karany na podstawie art. 212 kk.
  Ponadto, wbrew zasadzie domniemania niewinności, ciężar dowodowy jest przeniesiony na oskarżonego, który musi udowodnić prawdziwość swoich stwierdzeń i jest to pogwałcenie zasady rzetelności procesu karnego.
Większość procesow o zniesławienie jest wytaczanych przez polityków i inne osoby publiczne w celu kneblowania ust dziennikarzom czy osobom opisujących ich działania, a przecież większość wypowiedzi skarżonych na podstawie art. 212 k.k. to są wypowiedzi poczynione w interesie publicznym. Sam fakt, że takie opinie są ostre i często nieprzyjemne nie powinien być powodem do uznania ich za przekraczające granicę wolności słowa, a system prawny - w którym krytyczne wypowiedzi karane nawet karą więzienia dlatego, iż są postrzegane przez skarżących jako nieprzyjemne, przykre czy brutalnie dla super-ego ludzi  “na świeczniku” - jest systemem, w którym wolność słowa jest fikcją.
Trybunał Konstytucyjny orzekł „...Osoby wykonujące funkcje publiczne- ze względu na swą pozycję i możliwość oddziaływania zachowaniami, decyzjami, postawami, poglądami na sytuację szerszych grup społecznych - muszą zaakceptować ryzyko wystawienia się na surowszą ocenę opinii publicznej...” SK 43/05
Jedynym skutecznym ograniczeniem korupcji i bezprawia jest informowanie obywateli - a co za tym idzie świadoma i krytyczna opinia publiczna, która sama może decydować o ochronie wartości demokratycznych.

Niżej podpisany żąda podjęcia działań legislacyjnym w celu usunięcia art.212 kk.



Więcej info w sprawie kampanii “Wykreśl art 212” tutaj  http://www.wykresl212kk.pl/



piątek, 10 lutego 2012

The gun isn’t the problem here. THE FREAKING CRAZY GUY PULLING THE TRIGER IS THE PROBLEM!


 "Gdyby starać się ściśle przestrzegać konstytucji i ustaw, to podsłuchów i inwigilacji by nie było, za wyjątkiem sporadycznych wyroków sądowych."

Ten komentarz znalazłam w Internecie i zainspirował on poniższy wpis.
 
Niezrozumienie procedur i niestety zdaje się, ze dość powszechna rezygnacja wymagania przez spoleczenstwo stosowania prawa przez tych, ktorzy maja stać na jego straży i godzenie sie na status quo jest nasza smutna i tragiczną rzeczywistością.
 
Nie jest więc prawdą, że przestrzeganie Konstytucji i ustaw jest rekojmią niestosowania podsłuchów. Podsluchy jak każde niezbędne narzedzie w reku organów ścigania, może być stosowane zgodnie z prawem, lub być arbitralnym narzędziem korupcji i bezprawia.  Podsłuchy na całym świecie są stosowane i w samym stosowaniu tychze nie ma nic nagannego czy oburzającego, pod warunkiem, że przestrzegane są przepisy prawa regulujące tę kwestię, no i oczywiscie pod warunkiem, ze taka inwazja w prywatność wielu osób jest rzeczywiście  prawnie chroniona.
 
The gun isn’t the problem here. THE FREAKING CRAZY GUY PULLING THE TRIGER IS THE PROBLEM!
 
Teoretycznie przepisy dotyczące inwiligacji w Polsce zapewniają relatywną dobrą ochronę przed bezprawnymi podsluchami i inwigilacją, nadużywaniem takowych przez slużby organów ścigania etc. Przepisy regulujace te kwestię nie mają na celu wyeliminowania podsluchów i inwigilacji, albowiem jest to narzedzie niezbędne w ściganiu przestępstw, natomiast ma chronić obywatela przed bezprawnym używaniem i nadużywaniem w przypadkach nieuzasadnionych sytuacja w śledztwie.
 
Do rozpoczecia dzialan operacyjnych - w tym podsluchow nie potrzebny jest zaden "wyrok sadowy" bo ten jet efektem zakończonego postepowania sadowego, natomiast
podsłuch operacyjny moze być stosowany wyłącznie w powiązaniu z prowadzonym śledztwem czy dochodzeniem i często jest konieczny dla uzyskania materiału dowodowego.
 
Służba prowadząca sprawę, Policja, CBŚ, CBA czy ABW i etc, jezeli chce zalozyc podsłuch zwraca się o zgodę do szefa danej służby. a ten natomiast zwraca się ze stosownym wnioskiem do Prokuratora Generalnego. Ten po zapoznaniu się ze sprawą może dany wniosek poprzeć lub odrzucić.. Jeżeli zaś uzna wniosek za zasadny i go poprze, wówczas sprawa jest kierowana do Sądu Okręgowego w Warszawie - jedynego sądu rozpatrującego takie wnioski w Polsce - gdzie jest jeszcze raz rozpatrywana zasadność i celowość zastosowania podsłuchu. Sąd rozpoznanaje takie  sprawy na posiedzeniu niejawnym i wydaje postanowienie: w którym jezeli wyraża zgodę na zastosowanie danej techniki inwigilacyjnej, określa  warunki  i okres czas stosowania.
 
Inna mozliwoscia, ktora pomija powyzsze procedury jest stosowanie podsluchow „ad hoc” i stosuje sie ja wtedy, gdy nie ma czasu i niezastosowanie podsłuchu mogłoby spowodować bezpowrotną utratę istotnego materiału dowodowego w toczącej się sprawie lub też gdy jego niezastosowanie mogłoby narazić np. bezpieczeństwo państwa.
 
Zastosowanie procedury ad hoc nie zwalnia sluzb z rozpoczecia natychmiast ( w ciagu 5 dni) opisanej powyzej procedury. Jeżeli sąd zaakceptuje wsteczniezastosowanie podsłuchu wszystko dalej toczy się jak wyzej. Jeżeli zaś sad zgody nie wyrazi to wówczas . Podsluchu należy zaprzestac natychmiast po postanowieniu sadu, a wszystkie materiały muszą byc niezwłocznie zniszczone. Uzyskane informacje nie mogą być dalej wykorzystywane i nie mogą również stanowić dowodu w sprawie
 
Kodeksie postępowania karnego przewiduje rowniez podsluchy zwane „prokuratorskimi”.
Jezeli prokurator ma podejrzanego o przestępstwo, ale potrzebuje informacji o przestepstwie i musi zebrać dodatkowe dowody, a sam fakt popełnienia przestępstwa nie budzi wątpliwości. W takiej sytuacji prokurator może wystąpić do sądu o założenie podsłuchu. Musi przedstawic sądowi  material zebrany w śledztwie materiał i uzasadnić potrzebę podsłuchu. Jeżeli sąd wyrazi zgodę to po zakończeniu operacji wszystkie stenogramy podsłuchow czy  o inne dane i informacje przekazuje sie sądowi i tenze decyduje, które trafią do akt sprawy, a które ulegną zniszczeniu i zatarciu.
 
Podsluchy prokuratorskie sa w praktyce jedynymi, nad ktorymi jest pełna kontrola sądowa. Pewnie dlatego sa rzadko stosowane.
 
Podczas podsluchow gromadzone informacje dotycza nie tylko osoby inwigilowanej, ale rowniez osób utrzymujących jakikolwiek kontakt z inwigilowanym, w tym często informacje bardzo osobiste i intymne.
 
Jak się latwo domyślić tak skonstruowane przepisy o inwigilacji można olewać. I to jest problem. Nieuczciwosc  i nierzetelnosc Policji i prokuratorow. Szczegolne pole do popisu daje mozliwosc stosowania procedury ad hoc, ktora zawsze mozna „zakonczyc“ zanim sie rozpocznie procedurę przed sadem. Nawet szefowie sluzb nie musza o nich wiedziec. Polskie bezprawie i „wolna amerykanka“ bez kontroli i jakiejkolwiek odpowiedzialnosci ma w tej kwestii nieograniczone pole do popisu! 
 
Slusznie pisze inny komentator:

Cyrk polski nadal czuje się dobrze a ponieważ w tym cyrku występują starzy wyjadacze to impreza kwitnie.
Mamy bodajże 11 różnych służb które mogą nas podsłuchiwać i tym podobne rzeczy robić. I wszystkie są do dupy. Kupa darmozjadów biorących pieniądze za nic i do tego handlujące tajemnicami państwa polskiego.”
 
Dla porzadku : Dz.U.97.88.553 USTAWA z dnia 6 czerwca 1997 r.
Kodeks karny
(Dz. U. z dnia 2 sierpnia 1997 r.) Rozdział XXXIII Przestępstwa przeciwko ochronie informacji Art. 265 – art. 269
Mamy tyle gwarancji, praw i wolności ile sobie wywalczymy i tyle bezprawia, bandytyzmu i zamordyzmu na ile pozwolimy®
Sasiedzi na południu już się obudzili i zrozumieli – szczegóły w poniższym linku

niedziela, 5 lutego 2012

Kasacja oczywiscie bezzasadna czesc VI

Pismo, zawarte w poprzednim wpisie wysłałam do min. Julii Pitery z prośbą o pomoc. W prośbie tej domagałam się po raz n-ty odpowiedzi na kilka przedstawionych w poprzednim pismie zarzutów kasacyjnych, ktore nie zostaly rozpatrzone przez Sąd Apelacyjny ponowny i zostały pominięte milczeniem przez Prokuraturę Generalną, podczas tej niby oceny wyroku Sadu Apelacyjnego.  Z przedstawionych   w poprzednich wpisach dokumentach i z załaczonego dzisiaj dokumentu  wynika jasno, iż kolejne "niby" badania akt sprawy, jeżeli w ogóle przeprowadzone w Prokuraturze Generalnej, to były przeprowadzone  tylko po to, aby zorientować się jakich matactw, manipulacji i łgarstw użyć, żeby odrzucić rozpatrywanie moich pism jako "prośby o wywiedzenie kasacji".

Nowomowa - język obowiązujący w totalitarnym państwie opisanym przez George’a Orwella w powieści „Rok 1984”; to pojęcie jest używane na określenie wypowiedzi, które posługując się stałym zestawem typowych dla siebie określeń, podporządkowują je ideologii, zubażają język bądź fałszują rzeczywistość, a nowomową określano język peerelowskiej propagandy.

Obecnie wróciliśmy do stanu znanego z mowy PRL, która – jak się okazuje – nie całkiem przeszła do lamusa. Dla Prokuratury Generalnej dochodzenie sprawiedliwości i prawdy jest “błędem o wysoce szkodliwych konsekwencjach” i takim nierozważnym i naiwnym próbom sztab prokuratorów w ww instytucji daje „odpór“, używając starych wypróbowanych metod.

Służy temu nowomowa w nowej formie “pisomowy”, wszechobecna w Prokuraturze Generalnej. W “odpowiedzi” prokurator Danuty Bator rzuca się w oczy analogia z praktykami obowiązującymi w PRL i w  istocie nie jest ważne ustosunkowanie się do moich zarzutów i uzasadnienie, czyli dlaczego Prokuratura Generalna uważa je za bezpodstawne, liczy się i ma swoją wagę coś całkiem innego, to mianowicie, co leży w interesie PR wymiaru sprawiedliwości i fakt, iż każdy wszechobecny w wymiarze sprawiedliwości fakt fałszestw, matactw, machlojek i w konsekwencji skazanie niewinnego człowieka trzeba za wszelką cenę zamieść  pod dywan.

Język sam staje się przedmiotem daleko posuniętej manipulacji rzeczywistością. Przedmiotem takich zabiegów jest takie nazywanie rzeczy, a także sytuacji, by można było wszystko to oceniać i interpretować w myśl przyjętych z góry arbitralnych zasad i w taki sposób, by Prokuratura Generalna realizowała swój cel – odmowę wywiedzenia kasacji. Wiąże się to z wyraźnym podziałem dychotomicznym, w tym świecie nie ma osób skladających prośbę o kasację, popartej materiałem dowodowym, uzasadnionych zgodnie z zasadami logicznego myślenia i zdrowym rozsądkiem, ktore trzeba obalić przy pomocy takich samych narzedzi - jest tylko wymiar sprawiedliwości, ktorego działań trzeba bronić za wszelką cenę i to PG dysponuje wszystkim co słuszne, dobre i sprawiedliwe, a z petenta trzeba zrobić wariata, pieniacza i kretyna.
W takim działaniu nie obowiązują wyraźnie sformułowane reguły, a więc ani przepisy prawa, ani logika ani zdrowy rozsądek. Wszystko podporządkowane jest potrzebom chwili, wszystko staje się możliwe. Nic nie stoi na przeszkodzie, by na przykład twierdzić po raz n-ty iż w “analizowanej sprawie nie stwierdzono rażących naruszeń prawa procesowego”, jeżeli równocześnie, ani  prokurator Danuta Bator, ani jej poprzednicy,  nie odnosi się nigdy  do nawet jednego z tych zarzutów. 

Pani prokurator Bator na czterech stronach maszynopisu ujawnia magię jezyka pisomowy, gdzie „udowadnia“ brak podstaw do wywiedzenia kasacji nie precyzując, ani razu na czym opiera swoją opinię, które konkretnie zarzuty są bezpodstawne i powtarza ponownie absurdalne i bezprawne, bo nie mające odzwierciedlenia w przepisach prawa procesowego banialuki, iż kasacja jest dopuszczalna tylko na podstawie zarzutów „nie podnoszonych w poprzednich kasacjach czy apelacjach“, a także, iż podnoszenie zarzutów identyfikacyjnych jest sprzeczne z art.539 kpk. Do tego belkotu odnioslam się w pismie, do ktorego odnosi sie pani Bator, więc nie ma potrzeby powtarzania tychże argumentów, po za refleksją, iż prokurator Bator nie miała żadnego argumentu, aby zaprzeczyć moim stwierdzeniom i dlatego jak mantrę powtarza te same absurdy.

Ta swoista retoryka, w kształtowaniu tej opowiedzi jest tak pomyślana, by narzucić absurdalne i niezgodne z przepisami prawa, a więc bezprawne, ale  jedynie słuszne i jedynie prawidłowe interpretacje, a zarazem uniemożliwić wszelkiego rodzaju refutacje, polemiki, krytyki. Ta pisomowa nie służy poznawaniu prawdy, nie służy przekonywaniu, jej głównym i w istocie jedynym celem jest narzucanie. I to właśnie jest zasadniczy wyznacznik stosowanej retoryki. To jest retoryka trzymających wszystkie sznurki, retoryka zwycięzców.  Tych twierdzeń nie można rzetelnie zweryfikowac i udokumentować, ale triumfatorzy w Prokuraturze Generalnej wyrażają się tak, jakby byli nieustannie zagrożeni, szkalowani, na różne sposoby sekowani, jakby wszyscy skarżący  przeciw nim się sprzysięgli w oszalałych aktach agresji i pieniactwa, zarzucając biedną PG bezsensownymi pismami, na które musza tracić cenny czas i odpowiadać. Oczywiście nie ma żadnego znaczenia dla tej retoryki, iż jak dotąd „odpowiadanie“ nie jest równoznaczne z otrzymaniem odpowiedzi na zarzuty. Tych nigdy nie otrzymaliśmy, jak każdy może stwierdzić po przeczytaniu tych szesciu częsci kasacji oczywiście bezzasadnej.
Danuta Olewnik powiedziła:
 "Nie wierzę w Polskę. Nie wierzę w żadne państwo. To nie istnieje. To jest istna fikcja, która tak naprawdę nazywa się tylko Polska.
Tutaj nic nie działa tak, jak powinno działać. Wszędzie są matactwa, ręka rękę myje i są poplecznicy, którzy to wszystko przyklepują.
"

Ja również nie wierzę w Polskę. Jacek W. od ponad 12 lat siedzi w więzieniu za zabojstwo, ktore wg. ustaleń sądu meriti mialo mieć miejsce najpózniej  20 kwietnia 1999r., a ofiara –  dalej żyjąca( sic!) po zamordowaniu -  wg tego sądu, była przetrzymywana w nieodnalezionym nigdy miejscu, bez potwierdzenia tego przetrzymywania przez nawet jednego swiadka, była bita i torturowana i zamordowana ,(  tez i na te twierdzenia nie ma krzty dowodu) jeszcze raz?!  - 9 czerwca 1999r.
Prokuratura Generalna twierdzi, ze ustalenia sadu meriti sa logiczne (sic!) i podlegaja ochronie art.7 kpk.  nie wspominając ani słowem, iż orzeczeniem kasacyjnym Sąd Najwyższy usunął dowody tych ustaleń, jako nielogiczne i nie podlegajace ochronie art. 7 kpk. 
Prokuratura Generalna moze wiec napisac w swoich "uzasadnieniach odmowy wywiedzenia kasacji" praktycznie cokolwiek, co tez ma miejsce jak przedstawilam w tej serii.